niedziela, 27 stycznia 2013

Pokonać lęk przed bliskością...

...


"Możecie być zdumieni, kiedy się przekonacie, jak niskie mniemanie ma o sobie dziecko alkoholika, z którym jesteście związani. Wprost trudno wam będzie zrozumieć, jak taka bystra, czarująca, zdolna, kochana osoba może się uważać za NIC. Chociaż to dla was całkowicie nie ma sensu, one naprawdę tak czują i jest to ich głęboka, mroczna tajemnica.
*** 
Odczuwany przez dzieci alkoholików strach przed porzuceniem jest bardzo silny i jednocześnie różny od obawy przed odrzuceniem. Wydaje się, że dorosłe dzieci alkoholików są w stanie znieść odrzucenie i je zaakceptować. Z powodu doświadczeń z dzieciństwa ich lęk przed porzuceniem jest o wiele bardziej dotkliwy. (...) Dziecko żyjące w rodzinie dotkniętej chorobą alkoholową wyrasta na osobę ze słabym i bardzo niepewnym poczuciem własnego "ja". To osobowość bardzo krytyczna, która nie otrzymała potrzebnej do rozwoju pożywki - jest mocno wygłodniała i pod wieloma względami ogromnie niepewna. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że nigdy nie wiedziałeś, kiedy i czy w ogóle rodzice pozwolą ci się do siebie zbliżyć. Kiedy zaczynało się picie, po prostu przestawałeś istnieć. Wiadomo było, że nikt nie zainteresuje się twoimi potrzebami, dopóki pijatyka i towarzyszące jej kryzysy się nie skończą. Nie można było przewidzieć, kiedy to nastąpi.
By nie zostać porzuconym, bardzo starasz się być bez skazy i zaspokajać wszystkie potrzeby bliskiej osoby. Kiedy nie wszystko dobrze się układa i dochodzi do konfliktu, strach przed porzuceniem jest silniejszy niż potrzeba rozwiązania spornej kwestii. Ten strach jest tak potężny, że dzieci alkoholików często kompletnie zapominają o przyczynie konfliktu.
*** 
Bycie osobą wrażliwą pociąga za sobą i dobre, i złe skutki. Jest to jednak jedyna droga do intymności. Wcześnie zrozumiałeś, że tylko ty sam odpowiadasz za swoje szczęście, a inni ludzie mogą cię rozzłościć tylko wtedy, gdy im na to pozwolisz. Nauczyłeś się kontrolować swoje uczucia. Podstawową i najważniejszą umiejętnością w rodzinie alkoholika była dla ciebie zdolność emocjonalnego przetrwania. Teraz jednak musisz się otworzyć na innych, jeśli chcesz być w zdrowym, intymnym związku.
Czy nigdy nie zastanawialiście się nad tym, że wiele z odrzuconych przez was uczuć mogłoby wzbogacić wasze życie? Nie pomyśleliście, że uczucie miłości ma wiele aspektów, a części z nich nigdy nie doświadczyliście? Dlaczego nie cieszycie się chwilą obecną? Dlaczego nie pozwalacie sobie na pewne uczucia? Czy nie myśleliście o tym, że istnieje cała gama uczuć, które zanegowaliście, bo strach przed zranieniem przejął kontrolę nad waszym życiem? 
***
Dzieci alkoholików wzrastały w atmosferze gniewu i nigdy nie dochodziło do jego rozładowania. Wyrażanie gniewu do niczego dobrego nie prowadziło, a tylko pogarszało sytuację. Złość nie przynosiła nikomu pożytku. Dlatego dzieci alkoholików uczą się nie odczuwać nigdy  gniewu. Zamiast tego racjonalizują, znajdują dla wszystkiego wytłumaczenie, a w końcu popadają w depresję. Słowa, którymi opisują swoje załamanie, są pełne złości. Jeśli tłumi się gniew, staje się on nie do wytrzymania i w końcu przemienia w furię. Dzieci alkoholików boją się furii, ponieważ wiedzą, do czego byłyby zdolne pod jej wpływem. Ponieważ jednak nigdy nie skrzywdziłyby innych, kierują gniew przeciwko sobie i myślą o samobójstwie.
Poczucie winy i wstyd pojawiają się w każdym związku z osobą, która dorastając stykała się z alkoholizmem. (...) Poczucie winy, które ma wiele dzieci alkoholików, jest tak głęboko zakorzenione, że wierzą one, iż samo ich istnienie powoduje problemy. Wstyd to poniekąd odmienne uczucie, jednak bardzo mocno związane z winą. Uczucia te wzajemnie się podsycają. Doktor Kurtz opisuje wstyd jako "uczucie niedopasowania, bycia kimś bezwartościowym, miernota". Wina wiąże się z zachowaniami, podczas gdy wstyd dotyka najbardziej podstawowej części osobowości człowieka - własnego "ja".
Obwiniasz się w dużym stopniu o wszystkie niepowodzenia w związku. Czujesz się winny, ponieważ twoje postępowanie jest złe i ty sam jesteś zły. Kiedy dorastałeś, poczucie winy było jedynym sposobem zapanowania nad sytuacją. Uważałeś, że skoro jesteś za coś odpowiedzialny, to mógłbyś to zmienić. Było to oczywiście złudne wrażenie - przecież nie mogłeś być za nic odpowiedzialny - ale wysiłki, by choć spróbować, sprawiały, że nie czułeś się zupełnie bezradny.
*** 
Wiele dorosłych dzieci alkoholików jest w stanie, który określamy mianem "chronicznej depresji". Otacza je aura smutku. W rezultacie kierują oni gniew do wewnątrz, przeciwko sobie. Ma to związek z poczuciem straty. Człowiek, którego rodzic był alkoholikiem, nigdy nie był dzieckiem. Nie był spontaniczny, zwariowany, dziecinny - nie zachowywał się jak normalne dzieci. Nie miał okazji do zabawy, jeśli w ogóle wiedział, czym jest zabawa. Wiedział za to, co znaczy być kimś bezwartościowym i impulsywnym. Nawet jeśli zdarzyło mu się przeżyć chwile, kiedy czuł, że dobrze się bawi, nie miało to dla niego większego znaczenia. Takie przeżycia wywoływały pewien smutek, który sprawiał, że trudniej mu było czuć się swobodnie i spontanicznie w jakimkolwiek związku. Powodowało to depresje. Dorosłe dzieci alkoholików walczą z depresją, starają się być miłe, aby zostać "partnerem doskonałym". Jednak wielu z nich uczucie depresji stale towarzyszy.
***
Jednym z powodów, dla których tak się boisz dobrego, zdrowego związku jest to, że ufność stanowi coś całkowicie przeciwnego do tego, czego się nauczyłeś. Musisz uwierzyć, że bliska ci osoba nie chce cię skrzywdzić. Musisz się przed nią otworzyć. W ten sposób zaczniesz kogoś naprawdę poznawać.

Jeśli kochasz dziecko alkoholika

Nie dziwi mnie, że zakochałeś się w dziecku alkoholika. Dzieci alkoholików są najbardziej kochającymi i lojalnymi ludźmi ze wszystkich. Mają do zaoferowania więcej niż jakakolwiek inna znana mi grupa ludzi. Jestem pewna, że nie związałbyś się z dzieckiem alkoholika, gdybyś nie był pod wrażeniem tego, co taka osoba może wnieść do związku."
*** 
Te jakże cenne fragmenty pochodzą z książki Janet G Woititz  - "Lęk przed bliskością"

Potrzeba bycia kochanym i kochania we wczesnym okresie życia może popchnąć nas do związania się z nieodpowiednią osobą, i jak się często okazuje - bardzo podobną do kogoś, kto wcześniej nas skrzywdził. Musi minąć wiele lat i popłynąć wiele łez - by w parze z chęcią wyjścia z niefortunnej sytuacji zrozumieć, że na wiele kwestii nie mieliśmy wpływu. Ale mamy teraz. I dzięki szczeremu przyjrzeniu się sobie, przeszłości, relacjom w które byliśmy uwikłani - możemy odnaleźć spokój i nadzieję na zrozumienie własnego lęku przed bliskością... odrzuceniem... - na nowo ucząc się ufania innym ludziom, a przede wszystkim tej osobie, którą wpuściliśmy do swojego serca... bo jak napisała autorka książki: "Bliskość oznacza pełen miłości związek z drugą osobą, w którym dajesz i otrzymujesz wsparcie, zrozumienie i dowartościowanie intelektualne, emocjonalne i fizyczne". 

~ Jasmina



10 komentarzy:

  1. hmmmm... w zasadzie ludzie bojący się bliskości to nie tylko DDA... Czasami nie trzeba wiele... przykładowo pobyt dziecka w szpitalu, gdzie matka nie jest w stanie być z dzieckiem cały czas, a ono jest w okresie w którym jej potrzebuje najbardziej... takie prozaiczne zdarzenie wywołuje już lęk przed bliskością, brak zaufania i inne... Ja sam też mam ten problem... nie w związku z alkoholizmem w rodzinie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie tylko DDA noszą w sobie ciężar lęku przed bliskością... Sytuacji w życiu jest mnóstwo i różnego rodzaju...

      W książce "Afraid No More!" Norman H. Wright wspomniano "Jakże nieszczęśliwi są ludzie, którzy sami skazują siebie na psychiczne, czy emocjonalne więzienie wzniesione własnymi rękami. Nie popełnili żadnego przestępstwa, nie stali przed sądem, ani nie zostali skazani przez ławę przysięgłych. Mimo to, uwięzili samych siebie zamykając sobie dostęp do życiowych możliwości, przyjemności i przeżyć. Więzieniem, które mam na myśli jest LĘK."

      Ale czy aby na pewno sami?

      Usuń
  2. mogę się mylić co do tego tekstu... ale co do słowa "sami" ma na myśli, że to w nas powstaje LĘK pod wpływem różnych sytuacji... i najczęściej uciekamy, bojąc się iść naprzód... nikt inny nie jest sprawcą lęku w nas samych... ciężko tu jakiegoś sprawcy szukać... po prostu się bronimy przed skrzywdzeniem...

    Można na to popatrzyć bardziej poprzez patogenezę: "jakaś sytuacja w dzieciństwie", choroba, dom dziecka, rodzice alkoholicy...itd.. -> "to co się dzieje wtedy w głowie dziecka", podświadomie zaczynamy myśleć że nas mama opuściła, że nas nie kocha, że nie zasługujemy na miłość, itd... -> dorastamy nie wiedząc tak do końca że boimy się bliskości -> ciągle racjonalizujemy nasze postępowanie unikając bliskości... -> "Późniejsze objawy", zab. osobowości, depresje, fobie społeczne, nerwice...

    Prawdę mówiąc zawsze chce krzyczeć To przez was... moje uczucia, do których mam utrudniony dostęp, a które ujawniają się po jednym piwie, chcą winnego... i znajdują w rodzicach... Ale racjonalnie wiem, że teraz jako dorosły człowiek, mogę być zdany na siebie z poradzeniem problemu... ta "sytuacja z dzieciństwa" nie mogę oskarżać ich, to nic nie zmienia... to co dzisiaj sprawia problemy z bliskością, to tylko to, co dzieje się we mnie... nie dotyczy to już tego co stało się w "dzieciństwie" to już zawsze moje tylko moje więzienie...

    Ciekawy jestem czy autor miał właśnie to na myśli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bronimy się przed skrzywdzeniem... bo już go zaznaliśmy i wiemy czym 'pachnie'. Oczywiście, lęk, wszelkie obawy powstają w naszej głowie, to jak film, którego nikt poza nami nie może wyłączyć, jednak sytuacje, które zasiały w nas lęk nie pochodzą zawsze od nas samych. Jak wspomniałeś, choroba, dom dziecka, rodzice alkoholicy... - mały człowiek samowolnie nie zrezygnuje z rodziny na rzecz sierocińca, mały człowiek nie poda rodzicom skrzynki wódki...

      Prawdą jest, że oskarżanie innych bądź skupianie myśli na przeszłości niczego już w niej nie zmieni... Teraz pozostaje "posprzątać" w głowie, powyrzucać to co zbędne, te tzw. kraty przysłaniające nam radość i sens życia. Jednak zadanie to często jest niezwykle trudne do wykonania... acz możliwe.

      Z obserwacji, doświadczenia mojego i innych wiem, że jednym z największych lęków jest lęk przed odrzuceniem, i nie tylko ze strony bliskiej osoby... Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że taki "film" w naszych głowach nie został nakręcony bez udziału osób trzecich...

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. czuję się jakbym czytała o sobie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak bywa, że odnajdujemy siebie w zawartych słowach innego człowieka... Lecz może jest to właśnie ta chwila, w której odnajdziemy również pocieszenie skryte pomiędzy nimi i nadzieję, że jeszcze wszystko będzie możliwe.

      Usuń
  4. Jestem dzieckiem alkoholika i zostałam żoną alkoholika. Wiele lat, a wiele bólu i łez musiało upłynąć zanim to zrozumiałam. Boję się mężczyzn, boję się odtracenia, boję się żyć... Nie wiem co to spontaniczność, luz i zabawa. Zawsze grzeczna, zawsze na wszystko się zgadzam, zawsze wybaczam... To co przeczytałam pozwoliło mi dopiero teraz zrozumieć samą siebie. Jestem DDA... Kiedyś się tego wstydziłam. Teraz mogę to głośno powiedzieć. Jestem Dorosłym Dzieckiem Alkoholika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje słowa... Tak bardzo je rozumiem...

      Usuń
  5. Pisanie pisaniem, a psychika psychiką. Ciężkie doświadczenia wnikają w świadomość człowieka. To jest taka walka wewnątrz własnego ja. Takie osoby moim zdaniem potrzebują dużo pozytywnych doświadczeń. Czasem gorzej z otoczeniem, te może mieć wyrobione zdanie. Co jest czystą głupotą, a walka z głupotą ludzką jest trudna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walka, która trwa całe życie... Czasem wystarczy jeden ciepły gest ze strony drugiego człowieka, by choć na chwilę zapomnieć... Pawle, dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń