piątek, 9 grudnia 2016

Zmora snu...

...


Ludzie spoglądali na siebie z kotłującą się w głowie wielką niewiadomą. Ich twarze przypominały twarze Istot budzących się ze snu, snu, w którym tkwiło się dziesiątki lat. Nie nadążali z zadawaniem pytań, na które chcieli otrzymać choćby jedną najprostszą odpowiedź. Nie wiedzieli, w którym kierunku się udać. Niektórzy opróżniali kieszenie w poszukiwaniu drobnych, które zaraz chwytano w palce i zaciskano w zębach. By przekonać się o ich wartości? By zapewnić siebie, że są bezpieczni, bo nadal są w posiadaniu kilku monet, które właśnie stały się bezwartościowym metalem? Ktoś oznajmił o wielkim krachu finansowym, o załamaniu się gospodarki, o wielkiej społecznej przepaści... o końcu epoki względnego, choć kruchego spokoju...
Przebudzeni działali bez chwili zwłoki. Mijali stojących, ruszających niemo ustami ludzi i pędzili po swój dobytek, by jak najszybciej opuścić dom i wyruszyć w poszukiwaniu bezpieczniejszego, stabilniejszego państwa. Biegając jak wypuszczone z klatek dzikie zwierzęta, zapominali gasić światła we własnych porzuconych domach. Część ze śniących poczęła robić zapasy wody, inna część pobiegła do sklepów wydać pozostałe pieniądze, za które otrzymali zaledwie jedną dziesiątą tego, co dotychczas. Półki robiły się puste, panika wśród ludzi coraz większa. Jedni się budzili, zaczynając pojmować wagę sytuacji, drudzy szeptali, że chyba śnią, że to, co dane im było obserwować, musiało być udziałem czegoś przemijającego.
Mimo świecącego słońca było chłodno. Październikowy dzień radował już wyłącznie żyjące swoim naturalnym życiem wysoko kołujące ptaki, oderwane od niepojętego dla nich świata społeczeństwa ludzkiego. Wolne od zawiści, chciwości, chamstwa i zakłamania. Wolne od materialnych kajdanów i politycznych zagrywek.
Do uciekających nie dotarło jeszcze, że oto świat cały pogrążył się w ciemności umysłu, w skrzętnie uknutym planie samozagłady zniewolonego przez lata człowieka, który zaślepiony w swej walce o jutro, zapomniał kim jest i sprzedał swoją wolność... I oto chaos, i zagubienie... i próba ogarnięcia tragedii, która spadła niespodziewanie, choć dojrzewała od dawien dawna, i spuszczona została z  łańcucha, by pobiec z jednego brzegu na drugi i siać lęk, i pomieszanie, i śmierć z ręki brata...
A potem się usłyszało dźwięk porannej melodii, i otworzyło się szeroko oczy, i odetchnęło z ulgą, i wstało z nadzieją, że może jednak to nierealne... I poszło się do pracy, wdychając jesienne powietrze... W pamięci mając, że inny wymiar rzeczywistości jest faktem, i stanie się to kiedyś, lub też nie... Pewności brak.

~ Jasmina



niedziela, 4 grudnia 2016

Na pustyni ego...

...


I jesteś, choć wiatr zaciera ślady. W błogosławionym stanie myśli, zawieszonych nad niezrozumieniem czasu. Pośród tłumu, a jednak w poczuciu pustki. Oderwana od korzeni życia, ze słonym wyrazem niemych słów, co drogę swą moszczą pomiędzy wargami, ku sercu na glebę wołania o ciszę...
Dłońmi swymi gładząca nieład artyzmu skryty w korze drzew. Z rozpostartymi ramionami, na spotkanie boskiego dzieła. I smutek wielki, i żal... i miłość wielka, i lęk... W podziwie swym ukrywam wzrok, by nie spłoszyć, nie utracić...
Embrionem, pod wielkim kocem gwiazd. Z warkoczem palców na źródle życia. Martwym łonem na skwerze niespełnienia. Pośród milionów istot, na pustyni ego...

~ Jasmina


 

wtorek, 22 listopada 2016

I tak kołacze się to we mnie całą swą mocą...

...


A jednak silniejszą myślą nad wszystkimi tymi myślami jest tęsknota... za którą chwilę później sama siebie ganię... Nie wolno tak - tłumaczę sobie, nie wolno... A tęsknota swoje... Każda moja myśl przypieczętowana jest wspomnieniem Ciebie... bo być może kiedyś nastąpi, bo być może zgodzisz się choć na chwilę rozmowy, bo być może życie da sposobność i utoruje drogę, choć na chwilę...
I znów siebie ganię - tak nie wolno, tak nie możesz... - a tęsknota swoje... I ta myśl, że gdyby tak stało się o wiele dekad wcześniej, o ile by to było wszystko prostsze, sprawiedliwsze... - ale znów tłumaczę sobie, że tak nie wolno, nie... A tęsknota swoje... I Anioł mój oświetlony złotym płomieniem spogląda na mnie swoją niebiańską cierpliwością, miłością i politowaniem w jednym... On nie musi nic mówić, wszystko jest tak bardzo jasne... A ja, że tak nie wolno... Że już wystarczy, a tęsknota swoje...

Pozwalam więc sobie podejść do Ciebie, by ucałować miejsce, pod którym bije Twoje kochane serce i podziękować, że jest, że trzyma Cię przy życiu i że jest właśnie takie, takie inne, takie wyjątkowe i ... wiem, nie wolno... tak nie wolno, a tęsknota swoje...
Kiedy wzruszenie dotyka serca, to znak, że na ziemi wyrasta kolejna piękna roślina, a z niej misterność utkana z emocji... misterność, której ilość synonimów przyprawia o szaleństwo... dogłębność, finezja, delikatność, subtelność, artyzm, lekkość, miękkość i łagodność... a to tylko niektóre z nich... a wszystkie one pomiędzy jednym brzegiem a drugim naszej wielobarwnej tęczy myśli.
A tęsknota swoje...

~ Jasmina



 

poniedziałek, 31 października 2016

Pozostawiam wam...

...

Pozostawiam wam... zapach lata o północy, flakon kwiatów pośród liści, magię nocy i wspomnienie o zachodzie ku przystani świtu mnie wiodącym... Pozostawiam wczesny wieczór i tańczące łzy niebieskie, w jeden konwój połączone, spływające... I tęsknotę wiatrem otuloną, krok za krokiem ku nieznanym stronom... blask księżyca na wymarłych już nazwiskach, grzbietem książek niczym grobem półprzymknięte... Szelest kartek w żółtej swej oprawie czasu i historie świata niezniszczalne... Pozostawiam wam słów kilka, łańcuchami do serc klatki przywiązane... i te głośne, już wysłane w niezliczone miast adresy, i te ciche, co w kajdanach lęku dożywotnio...
Pozostawiam wam mą miłość, przeplataną bałwanami morza... ramionami drzew i krzykiem ptaków... kolorową i tą czarno białą, stałym gościem na mej drodze życia... Pozostawiam cud dotyku i wzruszenie niczym oceanem oczu zatopione, mą zadumę, i nadzieję, że podołam... Pozostawiam wam życzenia piękna i spełnienia, przebudzenia ze snu dnia i pełni nocy... Statki chmur przepływające nad pustynią ciszy i osamotnienia... 
Pozostawiam wam to wszystko, to i dużo więcej... by wyruszyć już przed siebie, by przekroczyć bramy próg... by odnaleźć, by rozpocząć, by zrozumieć, by uwierzyć... Ktoś zapukał do mych drzwi... lecz to czas przypomniał jeno, że czekanie nie jest jego silną stroną...

~ Jasmina





poniedziałek, 29 sierpnia 2016

W rozpostartych ramionach...


...




Możliwość jest możliwa, choć tak bardzo niemożliwa do zniesienia... Bo i dłoń ku Tobie wyciągnięta, lecz oczy opuszczone z obawy, że gdyby spojrzały przed siebie, zaznały by lęku przed utratą... Bo dłoń ta wyciągnięta, by dotknąć lekko, jak wiatr Twego policzka, by połączyć dwie wiśniowe drogi w najdelikatniejszy, a jednocześnie najmocniejszy przekaz... Bo kiedy były słowa, tęskniłam za nimi... kiedy pojawił się głos, tęsknie by znów go usłyszeć, a kiedy spotkam Ciebie... wiem, że trzeba będzie odejść, na nowo w cieniu się schować... by wypatrywać Cię w każdym zwiastunie wiosny i cieple lata, zmianach jesieni i nastrojowej zimy. A jednak warkocz spleciony z palców, i opuszka wędrująca od nasady włosów przez czoło, brwi, delikatność powiek do kącików ust... Chciałabym Cię spotkać leżącego na morskim piasku, zapatrzonego w miliony gwiazd... i chciałabym Ci ten widok przesłonić, zamknąć Cię w zasłonie włosów i rozpostartych ramionach... Kiedy pośród miliardów istnień na świecie energia kieruje się ku tej a nie innej istocie, trudno z nią walczyć, może dzięki niej Twój świat stanie się o jeden odcień znośniejszy, może energia, która płynie z mojego wnętrza sprawi, że poczujesz się częścią czyjegoś życia... Może i biel śniegu stanie się bardziej błyszcząca, i noce cieplejsze... I może dzięki niej poczujesz ciepło na szyi, kiedy przytulisz się do poduszki, i dłoń mą próbującą wyruszyć w podróż poprzez znane, choć tylko w wyobraźni... 

 ~ Jasmina


sobota, 27 sierpnia 2016

Pisane sercem...

...


fot. starwallpapers.com
Kiedy tak powracam do mnogości słów, myśli pozbieranych o różnych porach dnia i nocy... coraz to większe odnoszę wrażenie, jakbyśmy żyli po dwóch stronach wojennych konfliktów pomiędzy zwaśnionymi państwami świata. Ty - daleko za horyzontem zdarzeń, uwięziony przez niepojęte rozkazy możnowładców spętanych mackami ego, i ja - na drugim jego krańcu, wyczekująca wieści z frontu, nadziei na Twoje ocalenie, na powrót w bezpieczne ściany domostwa. Zastanawiałam się, skąd mogły przyjść do mnie takie odczucia... ale już wiem, że to dzięki sposobowi, w jaki wyrażamy siebie, w ten coraz rzadziej dziś spotykany zasób słów, umiejętność przekazania wewnętrznych pragnień, tęsknot, dostrzeżonych zmian, utraconych szans, docenionych chwil itp. Bo innym jest wyjściem informowanie siebie nawzajem poprzez krótkie, telegraficzne skrawki zdań, a jakże innym pisanie sercem, umysłem, sobą... ciszą, zamyśleniem, zagadką która ciąży jak napakowany plecak. To tak, jakby zasiąść w okopach życia i na zmiętej, przybrudzonej kartce pozostawić najcenniejszy ślad. Ślad, który przetrwa, choćby nas już nie było... To tak, jakby wykraść się środkiem nocy spod czujnego oka wroga i pobiec do skrzynki, by wrzucić list, i czekać chwili, gdy nadejdzie odpowiedź. Bo gdyby nie nadeszła, to przepaść wielka pomiędzy komorami serca.
~ Jasmina



czwartek, 25 sierpnia 2016

Odnaleźć na nowo...

...

fot. favim.ru
W bezsenności swej błądząc, pchana myślą, że jednak... zajrzałam tu, by pozdrowić Cię pośród nocnej aury, ciszy która tak cudownie zapada, gdy setki ludzi wokół mnie pogrążonych w swoim śnie, kiedy ich usta przestały wydawać na świat niezrozumiałe słowa, poplątane, okryte złem i roszczeniami... Ciszy, w której się człowiek próbuje odnaleźć na nowo. Staram się czuwać, by nie usnąć na jawie, by nie utracić świadomości dziejących się spraw, po wielokroć takich, w których główną rolę grają małe złośliwe pajacyki, które - im mocniej się przejmuję, tym wyżej skaczą, próbując wyprowadzić mnie z równowagi emocjonalnej, a bez niej mogą się zacząć dziać rzeczy nieodwracalne. Dlatego tak istotnym dla mnie jest, by nie dać się sprowokować, choć to trudne...
A na naszej werandzie szum popierwszogodzinnego nocnego podmuchu wiatru, otuleni w ciepło ubrań, przewiązani ciepłem rąk, pozwalamy by lampiony gwiazd rozświetlały nasze zamyślenie. Niedaleko od nas wdzięczny stos pożółkłych od podróży stronic książek, ratowanych z dnia na dzień od zapomnienia, niczym małe lampiony pamięci zmarłych już autorów wieloletnich, zaszłych historii. Sprawia nam on radość, bo przecież taki był nasz cel - ocalić od zapomnienia, cmentarzysko umarłych dla wielu książek. Lecz oto księżyc śle nam swój wierny blady uśmiech, w jego świetle widzę zarys Twoich uśmiechniętych ust, cieszą mnie te dwa bladoróżowe brzegi niezgłębionego morza, które niesie ze sobą fale tajemnic i kusi, by się w nim zatopić, i odzyskać harmonię pomiędzy być a mieć. 
~ Jasmina


sobota, 20 sierpnia 2016

Pospaceruj ze mną...

...


Jest dosyć późno, nie martw się o drogę, bo jest ona piaszczysta i nie ma na niej żadnych niebezpieczeństw. Chodź, podejdźmy bliżej tej wielkiej wodnej połaci, która opuszkami swych białych brzegów głaszcze przydrożne rośliny. Tu będzie dobrze, na wyciągnięcie dłoni ciepły wiatr. Usiądźmy na miękkim posłaniu drobnych ziarenek, słyszysz tę piękną muzykę nocy? Przymknij oczy, poczuj wewnętrzną harmonię z niebiańską energią, a po chwili będziesz mieć wrażenie, że ogrom otaczającego morza chce Cię zaprosić na swój daleki pokład i pokazać miejsca, o których dotąd nawet nie słyszałeś. Czujesz, jak to, co za nami, przestaje mieć znaczenie? Cały ten zgiełk, codzienność rozpatrywań za i przeciw - ustępuje spowolnieniu fal, które niczym czułe dłonie otulają Cię spokojem. 
Lubię tak stanąć przy samym brzegu, dać się porwać wielkim ramionom horyzontu, kompozycja złożona z wiatru, szumu fal i bicia własnego serca przepełnia niesamowitym uczuciem gotowości na ostateczność. To tak jakby rozpocząć podróż od czakry Base, której zmysłem jest węch, a elementem Ziemia, to energia używana na co dzień. Zaś czakra Sacral, której zmysłem jest smak a elementem Woda - kusi by posmakować słonych łez otaczającego nas majestatu. To życzliwość, kreatywność, intuicja, emocje i seksualność. Solar Plexus jako kolejna czakra, której zmysłem jest wzrok a elementem Ogień to uczucie spełnienia, którego nie sposób nie zaznać w tak zacnym towarzystwie jak połączenie Natury i jej wiernego miłośnika. Anahata - to czakra serca, której zmysłem jest dotyk, a elementem Wiatr i Natura - jest przebogatą składnią tego, co najważniejsze w istocie odczuwania życia. Throat - jej zmysłem jest słuch a elementem Wiatr i Eter. Dzięki niej, gdy jest otwarta - dzielimy się tym, czego doświadczamy. Ajna, której chęć ucałowania dziś wyraziłam, jest czakrą której zmysłem jest myśl, a elementem Światło - to moc telepatii i szerszego postrzegania. Crown to Siódmy Zmysł, której elementem jest energia kosmiczna. 
Dzięki istnieniu takich osób jak Ty, świat nadal żyje, jego serce bije, kolory na nowo malują naszą rzeczywistość. A kiedy przystajesz, by się do nich zbliżyć, one wyciągają swoje małe niewidoczne rączki i uśmiechają się do Ciebie. A teraz spójrz w niebo, na jego granat, na jego tle zaś moje dłonie, które stykając się czubkami palców, uczyniły miejsce na ukazanie Ci mojej własnej aury - niebieska z zielonymi i fioletowymi przesmykami, niczym załamane fale odbijają się jedna od drugiej. I takimi właśnie dłońmi otulam Twoją twarz i pozwalam byś przytrzymał je swoimi. A ja pozostawię na Twoim czole, w miejscu Ajna swój mały ślad wdzięczności.
 ~ Jasmina

czwartek, 7 lipca 2016

Nie oceniaj... Nie warto...

...
Nie oceniaj... Nie warto...
Pod dziurawą połą płaszcza - bogate serce
Pod fizyczną niemocą ciała - droga na szczyt
W cieniu przygarbionych ramion - niewyobrażalna moc
Lecz pod złoceniami szat - odór pychy...
Spotkaj się zaś z własnym lustrem
Nim wypowiesz krwiste zdanie...

fot. demotywatory.pl
Kiedy patrzysz na młodą kobietę, próbujesz odczytać jej myśli, oceniasz gust, posturę, wartość odzienia, skupiasz uwagę na detalach i myślisz... "jakże szczęśliwa to Istota... w spokojnym domu pomieszkująca... u boku godnego jej serca wybranka..." - lecz nie wiesz o jednym... że towarzyszem jej nie mężczyzna, a pustka... wierna samotność, milczące wieczory, chmur rachowanie, z nieobecnymi mistrzami pióra wspólne słowem biesiadowanie; a w oczach jej wielka tęsknota...
Mijając pochylonego ku ziemi człowieka, który w niemocy swej zaprzestał ku niebu spoglądać, zaś dłoń jego ku przechodzącym wyciągnięta - w pierwszym odruchu wnioskujesz, że... "to biedaczyna jakich wielu, to zagubiony podróżnik życia, to zniewolony przez nałóg z godności obdarty i wstydu..." - lecz nie wiesz o jednym... że dnia zaprzeszłego dumny to był przedsiębiorca, z rodziną szczęśliwą i kątem swym na zasłużonej ziemi, lecz przez niepomyślność losu utracił to, co mu było najbliższe...
Dwoje zapatrzonych w siebie... on kilkanaście lat starszy od niej, bądź ona od niego... Tworzący swój mały, pełen miłości świat - a jednak potępieni zostali przez przyglądające się z niezrozumieniem społeczeństwo... w zapędach swych sądowniczych wiedzące lepiej jak żyć od samych zainteresowanych... - lecz ono nie wie, jaką subtelnością okryte jest piękno dojrzałych uczuć, to porozumienie bez słów, ta umiejętność bycia ponad wszystkim, co wokół; ono nie wie, bo miast dbać o własny ogród, spogląda za siebie...

~ Jasmina



sobota, 25 czerwca 2016

Jak by to było...

...
"Przy­pad­ki nie is­tnieją.  
Wszys­tkie rzeczy, które się zdarzają, zdarzają się w ja­kimś ce­lu." 
~ Mark Twain

fot. photobucket.com/images/ljubavni zagrljaj

Jak by to było...? Z pewnością magicznie, tak jak teraz, choć dziś jedynie w zarysie tak maleńkim jak pyłek, który na co dzień tuż obok, choć niemożliwy do dotknięcia. Jak by było? Naturalnie, jak najbliżej korzeni głęboko osadzonych w otaczającym nas pięknie zamkniętym w harmonii natury.
Kiedy życie daruje nam anielską, choć niedoskonałą postać w ludzkiej Istocie, a Istota ta staje się częścią myśli, pokonywanych kroków, elementem snu, wdzięczności za życie, małym puzzlem mostu łączącego życie i niemoc... to najprawdziwszym winno być przekazanie, przynajmniej raz w życiu - słowem bądź czynem... dotykiem bądź pocałunkiem...
Za stopy Twe, które niosą Cię przez życie... idą w las i pozwalają towarzyszącym im oczom zachwycać się... dziękuję i całuję każdą z osobna...
Za łydki i uda... które wspierają Cię w podróży samotnymi alejami, i pozwalają byś przysiadł w odludnym miejscu, przymknął oczy i poczuł towarzyszącą Ci magię świata... dziękuję i całuję je, każde z osobna...
Za pośladki Twe i szeroką połać pleców... które trzymają Cię blisko siebie i pozwalają biec, oddychać, prostować się w dumie za swą wyjątkowość, której jesteś świadom...
Za brzuch Twój i piersi, w których kryje się radość, smutek, źródło życia i cała cudna wrażliwość... dziękuję całości, tuląc się do niej i dotykając każdy jej centymetr.
Za szyję, kark, ramiona, przedramiona i dłonie... które jak najlepiej zgrana grupa współpracowników spogląda wokół, dotyka, zamyka blisko siebie, pozwala zapomnieć... dziękuje całej owej grupie za taką niezwykłość... tuląc je do siebie...
Za Twoją twarz i mądrość skrytą w głowie... za każdą część, i te usta... raz uśmiechnięte, raz zadumane... dziękuję i całuję każdą z osobna...
Bo tak powinno być, choć ja spóźniona o połowę życia...
 ~ Jasmina



środa, 22 czerwca 2016

Nie bój się być sobą...

...

"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
~ Maxence van der Meersch



fot. goodeggstudio.com
Jeżeli czujesz, że chcesz, możesz a nawet powinieneś, że od dłuższego czasu jesteś odbiorcą pozytywnej energii, która krąży wokół i w drugiej osobie, a jakaś niewidzialna siła pcha Cię z radością serca - aby właśnie teraz, w tym momencie - podejść, podbiec, zbliżyć się na dopuszczalną odległość, niezwykle bliską a jednocześnie z kosmicznym niemalże dystansem - ZRÓB TO.
Nie patrz na innych, wymijających Cię, pędzących na oślep, na śpiących w swym życiu, nie skupiaj uwagi na nienaturalnie zmarszczone w zadumie czoło człowieka, który przystanął i zastygł w wewnętrznym pytaniu o dziejące się sprawy, obce mu, nieznane - ZRÓB TO.
Kto nie ryzykuje - nie żyje. Kto pierwszy swych ust nie otworzy - nie pozna odpowiedzi. Chcesz zaznać szczęścia, podziel się nim. Chcesz, by ktoś rozpoczął dzień z uśmiechem, jednym z tych, które nie gasną do wieczora? Rozpal w jego głowie płomień zaskoczenia, spraw niespodziankę - kilkoma słowami, dobrymi, ciepłymi i pachnącymi wiosną - ZRÓB TO.
I nawet jeśli ten ktoś po raz pierwszy w życiu spotka się z taką otwartością nieznanej mu Istoty, choćby miliony myśli tłukły mu się po głowie przez kolejne godziny, wiedz, że dobre słowo rozwesela duszę człowieka, sprawia, że droga, którą podąża, staje się łatwiejsza do przebycia.
Bez względu na wiek, płeć czy wygląd - dziel się swoją miłością. Nigdy nie wiesz, czy osoba, którą spotkasz - właśnie potrzebuje, by dodać jej sił, by powstrzymać przed popełnieniem błędu... Nie bój się być sobą. Jeśli jest ktoś, komu po prostu bardzo chcesz powiedzieć, jak wielkim jest dla Ciebie światłem w tych czasach ciemności - ZRÓB TO.

~ Jasmina



niedziela, 12 czerwca 2016

Za samym sobą...

...

fot. ethnos.gr
"Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie – to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie". ~ Olga Tokarczuk

Czy znasz to uczucie, kiedy świat płonie w ogniu wzajemnego niezrozumienia, a Ty płoniesz w świecie najwierniejszej z tęsknot? Za głosem drugiego człowieka, niosącym pokrzepienie, utwierdzającym w słuszności zamiarów, za jego mocą podtrzymującą za ramię, kiedy Ty osuwasz się z niemocy ku ziemi...?
Rozglądasz się wokół, widzisz tysiące twarzy, rozbiegany wzrok i szybko przemierzające po betonowych alejach stopy... Ale dla Ciebie istnieje tylko tęsknota za odebranym, za dalekim i zapomnianym... dotykiem dłoni Istoty z podróży podobnej do Twojej, kruchej, nieprzewidywalnej...
I te palce, jak motyl przysiadające na Twej skroni, podczas gdy Ty zagłębiony w jednym z wariantów, do których zabrała Cię noc... A motyl ten czuwający, okrywający, wpatrujący się w przymknięte powieki i lekko uśmiechnięte wiśniowe kąciki ust...
I to marzenie tańczące z nadzieją walca, by móc się zbliżyć, przytulić, zamknąć w ramionach, spośród płomieni świata wybrać dla siebie ten, który nigdy nie zgaśnie i już na zawsze...
Bo masz świadomość, że nie przypadku to było zrządzenie, lecz linii życia, na której dywan pełen gwiazd na granacie koca... I choćbyś szalał, by nie pamiętać, i choćbyś głową o mur walił, nie pokonasz... - tęsknoty za sobą samym...

~ Jasmina



czwartek, 26 maja 2016

Jak umieramy...



Przytomne osoby cały czas są ruchliwe, zachowują się jakby za kilkadziesiąt godzin nie miały umrzeć - porządkują rzeczy, rozmawiają, jak gdyby nic się nie działo, jakby nie zauważali, że ich ciało powoli się zmienia. (...) Czym innym jest spodziewać się śmierci, nawet bliskiej, aniżeli uświadomić sobie w poniedziałek rano, że umrę w środę, koło południa.
Na kilka godzin przed śmiercią aktywność ogranicza się już tylko do obrębu łóżka, poprawiania kołdry, sięgania po komórkę, układania poduszki, szukania wygodnej pozycji. Spojrzenie człowieka staje się nieobecne, czasami wzrok zawiesza się w niewiadomym, odległym punkcie. Oczy stają się szkliste. Umierający są w stanie normalnie rozmawiać, ale ich głos jest spowolniony, znika melodyczność - ton robi się jednostajny. 
(...) W ciągu ostatnich kilku godzin życia człowiek staje się spokojny, poddaje się naturalnemu biegowi rzeczy. Pierwsze zmieniają kolor paznokcie, a gdy dłonie i stopy sinieją i stają się chłodne, oznacza to, że do końca zostało nie więcej jak dwie, trzy godziny. Wtedy umierający przeważnie traci świadomość. Jeśli nie - jest tylko w stanie odpowiadać przecząco lub twierdząco, czasem tylko ruchem głowy. Powieki opadają lub bywają półprzymknięte. Tylko pojedyncze osoby umierają z pełną świadomością - mówią ważne dla siebie rzeczy, aż uleci z nich życie.
A gdy już nadejdą ostatnie chwile, oddech staje się coraz płytszy, człowiek przypomina rybę wyjętą z wody - łapie powietrze ustami. Mogą się zdarzyć nawet kilkunastosekundowe bezdechy. Mówi się, że wydaliśmy ostatnie tchnienie, ale to jest raczej wdech bez wydechu. Serce staje i przez cztery minuty obumiera mózg.

fot. thelocal.de




(...) Trudno jest wtedy zrozumieć, że człowiek nic nie czuje, właściwie każdy obchodzi się z ciałem delikatnie, jakby żyło. A ono zaczyna bardzo szybko się zmieniać. Wprawdzie było woskowe, ale w ciągu pięciu minut po prostu zastyga. Staje się sino-szare i ewidentnie chłodne - temperatura organizmu dopasowuje się do temperatury otoczenia. Zgodnie z prawem ciążenia, krew, która nie jest już pompowana - opada. Na plecach lub boku pojawiają się ciemne wybroczyny - plamy opadowe. Jeszcze wtedy ciało jest nadal miękkie, za kilka godzin zesztywnieje. Potem trudno już zgiąć rękę lub rozprostować palce.
(...) Nawet jeśli ktoś ma wątpliwości co do istnienia Pana Boga i rzeczywistości nadprzyrodzonej, to dla mnie proces umierania - a także to, że ktoś kilkanaście minut wcześniej był integralną osobą, która żałowała, kochała, modliła się, czyli ewidentnie była i żyła - nie kończy jej istnienia.

fragmenty wypowiedzi ks. Jana Kaczkowskiego 
DEON.pl/2012




sobota, 14 maja 2016

Przepiękni śpiący...


Rośliny - są dla nas czymś normalnym, a jednocześnie zagadkowym. Nikt nie zaprzeczy, że są one żywe, lecz mało komu przychodzi do głowy, by uważać je za żywe w pełnym sensie tego słowa. Człowiek postrzega rośliny jak bezduszny biologiczny materiał, niezdolny do odczuwania i nieświadom siebie oraz otoczenia. To bardzo duży błąd. Rośliny mają swój szczególny rodzaj układu nerwowego - ich komórki wymieniają między sobą potencjały elektryczne. Te zadziwiające istoty mogą na swój sposób widzieć, słyszeć, wyczuwać dotykiem, odczuwać smak i zapach. Co więcej, mogą rozmawiać między sobą, analizować i nawet przeżywać.
(...) Rośliny nie mogą krzyczeć na cały głos i nie są w stanie mówić o swoich prawach, uczuciach, przeżyciach. Lecz mają duszę i są w stanie cierpieć i cieszyć się. Po prostu rośliny, w porównaniu z człowiekiem, znajdują się w głębokim śnie. Podobne są do śniącego, który uśmiecha się, kiedy przez sen pozna przyjemny, pieszczotliwy głos i chmurzy się, kiedy słyszy wrogi krzyk. Ci przepiękni śniący są źródłem naszego życia, upiększają nasz świat, dają nam wszystko, począwszy od filiżanki leczniczego napoju, a kończąc na cieniu w gorące południe. I do tego nie sprawiają przykrości i nie mają pretensji.
(...) Nigdy nie dowiemy się o uczuciach roślin, tych milczących świadków okrucieństwa człowieka, który obchodzi się z nimi jak z materiałem biologicznym. Pozostaje tylko mieć nadzieję na to, że śpią one na tyle głęboko, by nie doznawać cierpienia tak samo wyraźnie, jak istoty o wyższej świadomości. Nic na to nie poradzimy - świat jest okrutny i tak urządzony, że jedno życie istnieje kosztem drugiego. Lecz to nie daje człowiekowi moralnego prawa, by uważać, że na tym świecie spośród śniących tylko on posiada duszę i świadomość, a do wszystkich pozostałych może odnosić się z lekceważeniem.
Nie na darmo u ludów jeszcze niezepsutych cywilizacją wahadeł przyjęło się, by zanim zabije się zwierzę lub zetnie drzewo, poprosić u nich o przebaczenie. Na przykład zwolennicy buddyzmu zawsze patrzą pod nogi, by nieumyślnie nie zgnieść owada, nie depczą też niepotrzebnie trawy, jeśli można przejść po ścieżce. Na szacunek zasługuje wszystko, co żyje na tym świecie i wszyscy mają równe prawa. A jeżeli człowiek nie wyznaje takiego poglądu, to ile sam jest wart?
 ~ Vadim Zeland


piątek, 13 maja 2016

Wydeptane ścieżki...

...
fot. paper4pc.com

W moim świecie toczy się walka sił... z jednej strony na linii życia spotykam osoby pozytywnie zmotywowane do działania, odnajdujące we wszystkim nowe możliwości i podejmujące się kroków, na które większość ludzi by się nie odważyła - z obawy przed ryzykiem, z obawy o opinię innych, z powodu strefy komfortu itd. W stosunku do płynącego czasu - kto stoi w miejscu, ten praktycznie się cofa. - Z drugiej zaś strony ludzie, których już znam... ale... oni idą przed siebie krytykując wszystko i wszystkich po drodze, a szczególnie tych, którzy mają czelność myśleć inaczej i iść ścieżką mniej wydeptaną. Radość z działania napotyka zawiść i zazdrość istot, które dostały już płaskodupia od biernego spoglądania na swój świat. Sztuką zatem dla nas, świadomych swych dążeń, pragnień i poczucia, że zmiany są potrzebne - jest noszenie na co dzień mocnej zbroi, której nikt nie widzi, ale ma okazję poczuć, - gdyby zaszła taka potrzeba.
 ... wiele ścieżek trzeba wydeptać, ażeby dotrzeć do tej wybrukowanej naszym imieniem... i krwią znaczona, i łzami obmyta, palcami dłoni wytarta, obrysowana pociągnięciami zmęczonych stóp... - a za plecami tyka wielki zegar czasu, on niczym się nie przejmuje, nigdy przez nikogo nie był widziany, idzie przed siebie z dumnie podniesioną głową, wiele już widział, wiele jeszcze zobaczy, jedyny nieśmiertelny...

~ Jasmina


wtorek, 3 maja 2016

Samotność umierania...

...


fot. kelebenk.net

Kiedy zaczniesz czytać mój list, będzie już zbyt późno na odpowiedź. Być może w Twoim sercu zagości smutek, ale umysł - stojąc na straży myśli - zrobi wszystko, byś otrząsnął się z chwilowej zadumy i próby wykrzesania w sobie choćby odrobiny nienawiści - do czegoś, czego nie sposób określić jakimkolwiek słowem.
Kto wie, może po dwóch, trzech wersach postanowisz zgnieść go w swej dłoni i wrzucić na pożarcie językowi ognia, który mocą swą tańcuje wokół ściśniętych kawałków drewna, pochłaniając ich kruche ciało aż do całkowitego rozpadu.
Nigdy tak naprawdę nie miałam pojęcia, ile Ty wiesz... Czy rozumiesz, czy się domyślasz, czy potrafisz okazać współczucie, empatię... Czy potrafisz walczyć o dobre imię świata, który stworzyłeś - czy tylko jak wolny obserwator podążałeś naprzód, nie zważając na to, co wokół, co obok.
Kiedy gościła w moim życiu radość, Ciebie nie było, by się nią dzielić. Kiedy zapukał do drzwi lęk - byłam zmuszona samotnie stawić mu czoła. Gdy zajrzała śmierć, Ty pytałeś o zabawę. Kiedy nastał głód - siadywałeś wśród żarłoków, zapominając o najbliższych. Kiedy nadchodził kres, Ty śmiałeś się w najlepsze - by później zapłakać gorzkimi łzami rzeczywistości i utraconej szansy, łzami głupoty i ślepoty ego. Pozwoliłeś na samotność umierania.

 ~ Jasmina

wtorek, 19 kwietnia 2016

Tropem Nowożeńców...


Zamość - niewielkie miasto leżące w południowej części województwa lubelskiego - nazywany '"perłą renesansu" i "miastem arkad" - otoczony parkami, skwerami, szerokimi połaciami zieleni. Jedno z piękniejszych miejsc w naszym kraju. Zamieszkuje w nim człowiek z pasją, oddaniem swojej pracy, poświęcający czas, uwagę i swój talent osobom wkraczającym na nową drogę życia - zakochanym nowożeńcom. Towarzyszy im w przygotowaniach jak i w samej uroczystości zaślubin, by następnie wraz ze wszystkimi gośćmi uczestniczyć w wielogodzinnej radosnej zabawie. Jarosław Szafran - człowiek mający niezwykły przywilej bycia świadkiem najważniejszej chwili w życiu wielu par - fotograf, operator kamery, montażysta.

 Jarku, od jak dawna prowadzisz swoją działalność i co było jej zaczątkiem?

Moja przygoda z fotografią zaczęła się w dzieciństwie, gdy w prezencie na swoją I Komunię dostałem pierwszy aparat Smienę M8 produkcji ZSRR. Zdjęcia robiłem na czarno-białych kliszach, które potem się wywoływało i w ciemni wrzucało na papier. Lubiłem atmosferę ciemni i ten - jedyny w swoim rodzaju - zapach chemikaliów. Kolejnym moim aparatem była także radziecka lustrzanka, ZENITH 11. Tak się zaczęła moja przygoda życia z fotografią. W późniejszych latach, gdy wkroczyła era fotografii cyfrowej, wykonywanie zdjęć i ich archiwizowanie bardzo się uprościło. Jednak jeszcze cały czas zdjęcia i filmy robiłem wyłącznie dla siebie. Czasem zdarzyło się, że ktoś ze znajomych poprosił o zdjęcia czy film z imprezy. I właśnie na jednej z takich imprez, ktoś widząc moją pracę podsunął mi pomysł, że przecież mógłbym na tym zarabiać. Niewiele myśląc zainwestowałem w lepszy sprzęt i już od ponad dziesięciu lat łączę przyjemność i pasję z pracą.

Konkurencja rośnie, operatorów kamery przybywa, pomysłów na zdjęcia i filmy nie brakuje. Czy trudno było/jest przebić się na rynku weselnym? Jak to było u Ciebie?

Początki są zawsze trudne, pierwsze wesela, zdobywanie doświadczenia, bo jednak filmowanie i fotografowanie najważniejszego dnia w życiu pociąga za sobą ogromną odpowiedzialność. To już nie jest robienie zdjęć i filmów dla siebie, a wbrew pozorom, jest bardzo wiele czynników wpływających na ich jakość. Wiedza, technika, warunki oświetleniowe, szybkość reakcji na zmieniające się warunki otoczenia, refleks, umiejętność obserwacji i wiele innych. Ale chyba jednak moi pierwsi klienci byli zadowoleni z mojej pracy, zaczęły się polecenia i tak to się rozkręciło.

Czy bywały chwile, kiedy siadałeś przed komputerem, by przejrzeć i zmontować nagrany materiał, że dopadało Cię zniechęcenie, poczucie, że może nie robisz tego dostatecznie dobrze? Czy jednak dominowało przekonanie, że jesteś na właściwej drodze i wiesz, czego oczekują od Ciebie inni, a Ty jesteś w stanie sprostać wymaganiom?

Zwątpienie? Nigdy. Co prawda wiele razy nie do końca byłem zadowolony ze swojej pracy, ale nie dopadało mnie zniechęcenie, lecz motywacja aby kolejne zlecenia wykonywać lepiej. Zawód fotografa czy filmowca to ciągła nauka, literatura fachowa, doskonalenie techniki, ćwiczenia na wypadach w plener. Dużo zdjęć np. robię bo lubię - dla siebie i nie zawsze dla pieniędzy, choć często te zdjęcia są dobrą reklamą moich usług. Lubię fotografować przyrodę, koncerty, tak po prostu - dla siebie. Co do oczekiwań innych, zawsze staram się rozmawiać z klientami przed realizacją zlecenia, aby jak najlepiej rozpoznać potrzeby i oczekiwania, więc potem nie ma nieporozumień.

Czy spadek liczby zawieranych małżeństw w naszym kraju ma również ujemny wpływ na ilość zamówień?


Oczywiście, że tak. Konkurencja jest duża. Rynek jest nasycony fotografami i kamerzystami, ale rynek też weryfikuje -  „chałturnicy” odpadają po sezonie czy dwóch. Rezerwacja terminów w popularnych miesiącach odbywa się często minimum na rok wcześniej. Choć są też terminy, które można zarezerwować praktycznie w ostatniej chwili.

Czy możesz zdradzić, choćby w przybliżeniu – z iloma nowożeńcami miałeś już przyjemność współpracować?

Na pewno ponad dwieście par przez te wszystkie lata. Dokładnie się tego już nie da policzyć. Z wieloma parami utrzymuję kontakt przez całe lata po uroczystości. A w wielu rodzinach jestem fotografem obsługującym wszystkie imprezy. Ok 80% moich zleceń jest wynikiem polecania mnie przez moich klientów swoim znajomym i rodzinie. I często spotykam się później na innych uroczystościach ze "swoimi parami".

Praca, którą wykonujesz jest radosną gałęzią życia; jesteś świadkiem powstawania nowych związków – czy radość z tym związana towarzyszy Ci stale, czy może okrywa ją już pył rutyny?

Rutyna jest wrogiem każdego zawodu. W moim przypadku do każdej pary podchodzę indywidualnie, nieszablonowo. Każda para jest inna, każda uroczystość jest inna. Często też służę poradą w trakcie uroczystości, czy przy ubieraniu, czy w przypadku tradycyjnych obrzędów. I właśnie najradośniejszą częścią tej pracy jest uczestniczenie, bycie świadkiem uroczystości… Jestem wtedy w swoim żywiole. Natomiast druga część pracy już w domu, obróbka zdjęć, montaż filmu - to już dość żmudna i precyzyjna praca, ale też to lubię.

Jakie jest Twoje ulubione motto, pomagające przetrwać codzienność?

Moje życiowe motto to myśl Phila Bosmansa: "Żyć to znaczy okazywać wdzięczność za słoneczny blask i miłość, za ciepło i czułość, których jest tak wiele w ludziach i rzeczach." Zaś moje ulubione motto zawodowe to myśl Roberta Bressona: "Fotografując staraj się pokazać to, czego bez ciebie nikt by nie zobaczył."
Czego Ci życzyć?


Chyba przede wszystkim zdrowia… Bo jak będzie zdrowie to z całą resztą sobie poradzę. No i nie zrobiłem  jeszcze swojego "zdjęcia życia"  - zatem wykonania takiego zdjęcia można mi życzyć.

 ~ Jasmina

Jarosław Szafran www.video-filmowanie.com.pl