niedziela, 28 grudnia 2014

Że jesteś tam...

...



Że jesteś tam, nie wątpię. Że liczysz moje kroki, spoglądasz na stóp moich ślady. Że widzisz mój smutek, że serce pełne bólu i ścieżki mej samotny trud.
Że kocham Cię, też wiesz. Podziwiam Twoje dzieła, każdego dnia, tym mocniej nocą. Że głowa ma myślą przepełniona, poszukiwaniem sensu dróg. Że lista pytań nieskończona, że odpowiedzi wielu brak.
Że miłość w każdym, że zła tak wiele wokół. Że dłonie me Twym darem, że uczysz mnie cierpliwie, choć tak niecierpliwy czas. Że pod pozorem zimna ogromne ciepło, że pod uśmiechu płaszczem słone fale.
Że poszukuję, że nie ustaję, że wciąż ku Tobie, że już nie wiem jak daleko, że nie wiem, czy powinnam, czy jeszcze jest nadzieja. Ty wiesz. Że nie ma tutaj miejsca, że jakiś cel, choć go nie znam.
Że w cichości piasku i białych morskich fal, mówiłam. Że jeszcze raz zawierzyłam. Że Tobie zaufałam, że zrozumiałam, jak niewiele pozostało chwil. 
Więc powiedz mi, dlaczego właśnie tak wymalowałeś mój świat...

 ~ Jasmina




czwartek, 4 grudnia 2014

Jesteś bliżej niż rozumiem...

...
fot. Marek Synal

Z liści na wietrze, z promieni słońca.

Można poruszać się z mozołem
po szczeblach z różnych warstw złożonych,
raz z cierpliwości, raz z niepokoju,
z wielu czynników,
chwil minionych, obecnych, przyszłych,
mocnych i jasnych
lub słabych niczym nić pajęcza,
własnych i wspólnych,
razem, z osobna.


Można iść po nich wspólnie z innymi,
z chęcią, z pragnieniem
i nie ustawać dłużej niż trzeba,
czy w dolnych partiach, średnich, czy górnych
krok wszędzie własny,
raz pewny, mocy, raz przepastny,
z własnej odwagi, czy słabości.


Można się starać w miarę możliwości, 

widzieć i słuchać,
iść po ścieżce, na której dobra myśl powiedzie,
pomocna dłoń zawsze się znajdzie,
wesprze w potrzebie, poprowadzi.

I choć mgła niebo spowija czasami,
zarys szczytu w domyśle widać i drogowskazu.
Gdy szare chmury zakryją widok broniąc dostępu,
droga i góry wciąż są na miejscu,
swymi szczytami sięgają do nieba
początek i koniec zaznaczając własny. 

Na wędrówce można życie spędzić
i dojść nie dalej niż do ich podnóży.


fot. Marek Synal

Obraz i sztuka.

Obraz w naturze i na płótnie
sztuka w naturze i w teatrze.
Każdy otrzymał narzędzie,
by mógł się nim posłużyć wszędzie.

Most zbudować, drzewo posadzić,
siebie ukształtować.
Od niego zależy jak je użyje,
chleb wypiecze, obraz namaluje
czy zrezygnuje z jego użycia.

Tyle jest dobra ile się zbuduje w sobie
i odda na użytek innym.
Czy chleb to będzie, obraz czy słowo,
co jak chleb smakuje.

Wystarczy popatrzeć ile jest piękna
i się zdziwić skąd się ono bierze.
Czyż nie z zamysłu Bożego człowiekowi przypisane,
by przez niego powstawało i działało dla niego? 

Kondycja świata od nas zależy,
każdego z osobna i wszystkich razem.
Każdy może wpłynąć na zmianę,
na co dzień najlepsze z siebie wydobyć,
by świat był piękny w każdym miejscu
i z każdej strony, jak powstał stworzony.

Gest, uśmiech, czyn większy lub mniejszy.
Jest tyle dzieł dużych i małych
ile człowiek uczyni dzięki narzędziu,
które otrzymał, użyje w celu mu przeznaczonym.


fot. Marek Synal

Dziękuję.

Za miłość dziękuję, wiarę, nadzieję,
że Jesteś bliżej niż rozumiem.
Twa myśl pobudza myśli moje
i płynie słowo, wzbiera rwącą rzeką,
niczym lawina wypełnia człowieka.

Dziękuję za trudy, które pną do góry,
za czas do pracy i odpoczynku,
za wszystkie życia zabarwienia,
dary codzienne, których nie brakuje.

To malarz z nich czerpie natchnienie,
muzyk dzięki nim komponuje,
piekarz chleb wypieka należycie,
rolnik uprawia ziemie całe życie.
To właśnie te dary codzienne od Ciebie
rodzą się w sercu każdego człowieka.

Dziękuję Ci Ojcze nasz
za słowo, które zsyłasz na świat,
za miłość, pokój, za światło codzienne,
za dzień do pracy, sprawne ręce,
za myśli dobre, za każde serce.

Za ludzi, którzy kochają szczerze,
za świat, który powstał dzięki Tobie,
za cud życia na nim,
każde dziecko nowo narodzone,
które przynosi miłość na ziemię.

Dziękuję Ojcze nasz za wszystkie dary i kolory.
Mogłabym nimi namalować niebo,
mogłabym je wyśpiewać wysoko,
z każdym oddechem coraz wyżej,
by być Ciebie jak najbliżej,
lecz to Ty przychodzisz do mnie
i mówisz - Kocham cię.

 autorka wierszy - Elżbieta Zawistowska

fot. Marek Synal


piątek, 28 listopada 2014

Pomiędzy sensem a jego utratą...

...
Była to jedna z tych chwil, która mrocznymi mackami bezsilności przyciska nos do podłogi, zmuszając ciało do przekroczenia granicy bólu, ale nie bólu fizycznego, lecz emocjonalnego. Balansując na cienkiej linii, pomiędzy sensem a jego utratą, z prędkością światła analizując wartość istnienia i walcząc o oddech, którego już nikt nie chce.
Drżąca dłoń wyciągnięta ku niebu, z pytaniem na które nie ma odpowiedzi. Głuchy krzyk wydobywający się z samego wnętrza serca, z poprzecinanego bliznami czasu jedynego świadka prawdy. I to nagie oblicze świata, opustoszałe w jednej chwili, ogołocone z przyjaźni, która miała trwać wiecznie. Otwarty grób żywego wciąż człowieka.
Minuta za minutą, jak wbijanie gwoździ do tablicy niespełnionych marzeń. Z kryształowo czystą myślą prosto ku szczelinie światła, które wielką, czarną chmurą ku zniszczeniu. Wokół pustka, za ścianami nocy senne mary podróżników. Nikt nie słyszy, nikt nie widzi... złudzeniami witanymi o poranku. Nikt nic nie wie.
I to przeciąganie liny życia z uśmiechniętą wiecznie twarzą śmierci. Lecz jej oczy współczujące, smutne, porośnięte trawą, pośród których pełnia nieświadomych kresu istot. I decyzja, by na nowo dźwignąć się z popiołu zdarzeń, by tragizmem straty przetrzeć szyby zrozumienia, by przeczekać kondukt żałobników, unieść głowę i wyszeptać światu, że nadejdzie jeszcze chwila, by zwyciężyć. 

~ Jasmina
 

poniedziałek, 24 listopada 2014

Powstrzymać utracone...

...

fot. goldenline.pl

Przemijam, lecz w dłoniach swych niosę zapach lasu. Listkiem każdym, opadając lekko na swój ziemski grób podążam na spotkanie czasu, by dostrzec to, co wciąż u stóp leżące.
Skamieliną będąc nie uzyskam drugiej szansy, połączona z matką, która mnie nosiła, otwierając serce... ukazała piękno świata, którym była i wciąż jest, i będzie - choć mnie na powrót, do swych ciemnych komnat schowa.
Teraz jednak z gorliwością mej miłości, na koncerty wiatru z nocą chodzę, z przymkniętymi powiekami chłonę magię gwiazd i tańczącego świata marzeń. Spacerując pośród łąk przyklękam, by uśmiechem swym nieśmiało tam pozostać.
Nie odwrócę, nie odmienię, nie odzyskam tego, co odeszło. Jeszcze kilka kroków pozostało, jeszcze kilka słów, poranków i zachodów słońca... Ramionami swymi je otulę i spróbuję jeszcze raz.

~ Jasmina



wtorek, 11 listopada 2014

Wyrwane życiu...

...



Wyrwane życiu, okruchy przemijania
pośród złota jesieni, tańczących z wiatrem liści,
jesteś jak życiodajny deszcz, co kocha swą ziemię
jak ciepłe słońce, dające wzrost nowemu.

Smutkiem w oczach, potokiem łez
wielkim malarzem tęczowego serca,
poszukiwaniem szczęścia -
wyciągniętą dłonią bogatego wnętrza.

I tylko czas - myli się w swym biegu
skracając piękno... wydłuża cierpienie,
białą falą podpływa i znika w czeluści morza
z politowaniem spogląda na nasze twarze.

I gdyby świat cały wyrok śmiertelny wydał,
i gdyby niebo pękło, i gwiazdy pospadały
podarowane pozostanie, na niezliczone
pomiędzy słowami, palcami... utkane.

~ Jasmina





sobota, 25 października 2014

Śmierć nie płacze, ona tylko gasi światło...


"Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu."
~ Pierre La Mure


"Śmierć dla nikogo nie jest okropna. Stary czy młody, dobry czy zły, dla każdego jest taka sama. Śmierć jest bezstronna. Nie ma szczególnie okropnej śmierci. To dlatego śmierć jest taka przerażająca. Twoje zwyczaje, twój wiek, twoja osobowość, twój majątek, twój wygląd… W obliczu śmierci, wszystko to nie ma znaczenia." 
~ anime Shiki, odc.4


"Liczy się każda chwila, którą można spędzić z bliskimi - póki jeszcze są tutaj. Za chwilę będzie za późno. Tak mało czasu zostało. Za mało, za mało czasu, żeby z każdym porozmawiać, żeby odpowiedzieć na całą tę miłość, żeby ogarnąć wszystkie te potrzeby, żeby zadbać o każdego, kto tego potrzebuje..."
 ~ Małgorzata Musierowicz


"Ludzie znikają, kiedy umierają. Ich głosy, śmiech, ciepło ich oddechu. Ich ciało. A w końcu także kości. Wygasa żywa pamięć o nich. To okropne i naturalne zarazem. Niektórzy jednak unikają tego unicestwienia. Bo istnieją nadal w książkach, które piszą. Możemy ich odkryć na nowo. Ich usposobienie, ton głosu, ich nastroje. Pisanym słowem mogą nas rozgniewać albo uszczęśliwić. Mogą pocieszyć. Mogą wprawić w zakłopotanie. Mogą odmienić. Mogą to wszystko, chociaż są martwi. Jak muszki zastygłe w bursztynie, jak zwłoki zamarznięte w lodzie, to, co zgodnie z prawami natury powinno było przeminąć, przez cud atramentu na papierze zostaje zachowane. Jest w tym coś z magii."
~ Diane Setterfield 


"Życie ludzkie jest zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone są w godzinach, nasza wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia kilka minut na przerwę na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek, spoglądamy na zegarek, żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to, nasz czas kiedyś się kończy i w głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te wszystkie sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady."
~ Cecelia Ahern


"Nad kim płaczesz? Nad tymi, co umarli, czy nad sobą? Opłakując ich śmierć, opłakujesz własne osamotnienie, własną dolę tego, który został. (...) Nieodwracalność. Niczego już się nie da naprawić, niczego odwołać, nie da się powiedzieć tego, z powiedzeniem czego się zwlekało. Za późno na skąpioną - nie wiedzieć czemu - czułość. Teraz niewykonane, niepowiedziane, nienaprawione trzeba nieść w sobie. "Śpieszmy się kochać ludzi..." Kochać? Śpieszmy się, żeby zdążyć powiedzieć o miłości."

~ Adam Boniecki 


"Są w naszym życiu takie dni, w których nie dzieje się nic, dni, które przemijają, nie pozostawiając po sobie żadnego wspomnienia, żadnego śladu, jakby ich nigdy nie było. Jak dobrze pomyśleć, to większość z nich jest taka, i jedynie wtedy, kiedy liczba tych, które nam pozostają, coraz bardziej się zmniejsza, zaczynamy się zastanawiać, jak to się stało, że tylu dniom pozwoliliśmy upłynąć niepostrzeżenie. Ale tacy już jesteśmy: doceniamy rzeczy, kiedy staną się przeszłością, i dopiero wtedy dociera do nas, jak by to było je mieć. Kiedy ich już nie ma."
~ Tiziano Terzani 


sobota, 18 października 2014

Jest takie miejsce...

...
Są takie miejsca na świecie, w których odnajdujesz siebie na nowo... postanawiasz oderwać wzrok od drogi, którą pokonujesz, by spojrzeć daleko przed siebie i zrozumieć, że w życiu wszystko jest możliwe...
Są takie miejsca na świecie, do których podążasz w przekonaniu, że tam odnajdziesz zaginione - myśli, przekonania, pragnienia i cele, o których zapomniałeś pod naporem codzienności... Wyciągasz swoje dłonie i zamykasz w nich to, co najcenniejsze...
Są takie miejsca w Twoim świecie, które napawają smutkiem i cierpieniem, zadumą nad utraconym i lękiem przed nowym... W których istoty mieszkające pod tym samym niebem odzierają z sensu życia i bezcennej mocy niezbędnej do przetrwania...
Są takie miejsca w moim świecie, w których krzyk ciemności toczy walkę z ciężkimi powiekami świtu, piach w klepsydrze czasu z nieuniknionym, trudnym do zaakceptowania faktem bolesnego przemijania... W których słowa plączą się pomiędzy drżącymi palcami tęsknoty...
Są takie miejsca w ich świecie, w których zamieszkała samolubna panna z egoistycznym władcą wszechświata zimnych stóp i kamiennych serc, w których światło słońca zasłonięte zostało przez szarość nienasycenia, w których miłość zamieniono na wyzysk i zaślepienie... 
I jest takie miejsce - jedyne pod gwiazdami, w którym coś się skończyło i coś zaczęło, coś umarło i coś się narodziło, przemarzło do kości i odtajało w cieple płynącym od drugiego człowieka... Miejsce, w którym świat przestał istnieć i narodziła się nowa planeta snów, na wyciągnięcie ręki... Miejsce, w którym wiara powstała z kolan, wiatr osuszył łzy, uśmiech przyozdobił zdumione twarze... Miejsce, w którym Bóg dotyka swą dłonią i błogosławi pokornym, wlewa swą miłość do otwartych serc i uczy kochać prawdziwie... Miejsce, w którym umiera przerażenie, a rodzi się nadzieja, by wzrastając, objąć Cię swymi ramionami odmiany...

~ Jasmina



sobota, 11 października 2014

Tak wiele masz twarzy...

...

fot.wallpaperswa.com

Nie dzięki tobie się tu pojawiłam, a jeśli tak - to wypluta jakaś, z niechęcią, ot, na odczepnego, bo przecież nie było mnie na twojej liście zadań... wymsknęłam się spod twardej ręki życia, nad którym panujesz, pojawiając się i znikając, będąc poważną i kpiąc, przytulając i kopiąc, i chyba sama już czasem nie wiesz, jaki jeszcze twój cel owego istnienia.
Miałaś kilka lat, ukradkiem słałaś uśmiechy, siadałaś blisko, dawałaś znaki, że jest między nami coś niezwykłego, a potem zniknęłaś bez zapowiedzi, stopniałaś jak śnieg wczesno-kwietniowy, marcowy a może późno-lutowy. Zarysem pamięci pozostawiłaś swój ślad w postaci dziecka, które dorosło, być może nadal żyjące, być może podróżujące, być może pamiętające.
Lubisz się bawić w chowanego, w zaczepnego, w zainteresowanego, w kochającego - by znów przemienić się w postać rozbawionego, zakłamanego, wymagającego, zapatrzonego w siebie, odrzucającego. Przyznaj sama, robisz to dlatego, że czujesz się niechciana? Zaniedbana? Nieuszanowana? Bo się poddałaś? Bo przesiąkłaś współczesnym stylem wykorzystywania?
Naraziłaś mnie niegdyś na bliskie spotkania z zimną, nieczułą i nienasyconą stroną, z której nie ma powrotu, - skrywając się pod postacią dorastającego człowieka, zamieszkałaś blisko mnie, może zbyt blisko, ale wydawałaś się być szczerą i oddaną, jakże uwielbianą... I znów z szelestem jesiennych liści, z naporem niebiańskich łez spłynęłaś, by korytami rzek połączyć się na powrót w słonej otchłani morza. Pozostawiłaś po sobie ruiny wrażliwości, serce eksplodujące w bólu i niepojęciu.
Stawałaś się coraz starsza, lgnęłaś do mnie na chwilę, na godzinę, na tydzień, najwięcej na miesięcy kilka... w zachwycie malując świtu obrazy i głaszcząc nocne gwiazdy, ale nie doceniałaś, znudzona odchodziłaś, nie potrafiłaś dostrzec swego odbicia... i cios za ciosem zadając myślałaś, że może pewnego dnia powrócisz, lecz chyba zapomniałaś, że drogi zasypane, na zawsze pogrzebane własną swą ręką uczyniłaś.
I powróciłaś, by z doświadczenia ciężarem raz jeszcze obejrzeć się za siebie i w porównaniach przeżyć, w zadumie mijających chwil pod rozwagę ująć szansę daną samej sobie... Czy dojrzałaś na tyle, by pojąć? Czy zrozumiałaś na tyle, by przyjąć? Czy masz odwagę, by nie stracić?

Miłości moja, jak wiele masz twarzy... 
- ty wieczną będziesz, lecz mnie do grobu ciemnego prowadzisz.

~ Jasmina


czwartek, 2 października 2014

W siebie...

...
fot. 1hdwallpapers.com


Stłumione światła świec… Muzyka tańcząca wokół ciszy…
Dwoje wpatrzonych w siebie…
Ciepło…
Dłonie… dotykają nieśmiało drugich dłoni… Oplatają palcami…
Oczy zamyślone w wyczekiwaniu…
Uda... idą w ślad za dłońmi… pragną być ze sobą splecione… blisko… mocno…
Ciepło…
Nieśmiały uśmiech na ustach, które milczą, choć mówią tak wiele…
Chwila, jakich mało na tym świecie…
Cieplej…
Przytulam delikatnie… lgnę do odsłoniętego karku… ustami zastygam…
Ciałem do ciała… dłońmi oplatam… udami…
Cieplej…
Cisza… tylko dźwięk muzyki i blask świec wokół…
Wędrujące słowa… bezdźwięczne… w podróży…
Moc uczuć… potęga pożądania… obrazy w głowie…
Gorąco…
Tylko muzyka… wokół granatu nocy…
Nic poza nami…
Bliskość…
Tęsknota…
Zatracenie…
Najmniejsze państwo świata…
Teraz…
I nic poza…
Gorąco…
W sobie…
W nas…
Żar we krwi…
Zespolenie…
Podróż po niebie…
Z miłością… i poprzez…
 Gorąco… Jedno…


~ Jasmina 



środa, 17 września 2014

Sztuka przetrwania...

...
Wiesz, że jest to jedna z lekcji życia... Dla jednych trwa krótko, dla innych długie lata. Dla tych, którzy otrzymali ją niespodziewanie, bywa ciosem, spod którego niezwykle ciężko jest się podnieść; dla tych, którzy odbierają jej trud nieustannie, jest ciągłą sztuką przetrwania, próbą cieszenia się tym, co się posiada.


Nie wiesz, jak długo potrwa taki stan rzeczy, nie wiesz co przyniesie jutro - ale chcesz przeżyć, usilnie starając się zachować zdrowie i wartości, którym jesteś wierny. Robisz wszystko co w Twojej mocy, by sytuacja, w której się znalazłeś - uległa zmianie na lepsze, jednak zanim ta zmiana nadejdzie, opracowujesz plan przetrwania. Zapominasz o dotychczasowych posiłkach, zaczynasz układać menu złożone z często tych samych składników, o ile zdołasz wygospodarować niezbędne środki na ich zdobycie. Z namaszczeniem spoglądasz na czerwony, dojrzały pomidor, ostatni z zakupionych kilka dni wcześniej. Kroisz go, układasz na połówki białej bułki. Smakuje wyjątkowo, choć pozbawiony dobrze Ci znanych dodatków. Popijasz czarną herbatę. To ostatni posiłek dzisiejszego dnia. Minęła godzina szesnasta.


Wstajesz, ubierasz się ciepło i wychodzisz na spacer. Skutecznie zablokowana część w mózgu, która już nie reaguje na widok przydrożnych budek z kebabem, nie zauważa licznych pizzerii, pozwala odwrócić wzrok i podążać przed siebie. Gorzej z zapachami dolatującymi wraz z popołudniowym wiatrem, ale z nimi też nauczyłeś się już sobie radzić. Przekierowujesz myśli do miejsca, ku któremu się udajesz. Przysiadasz na ławce, nieopodal małego jeziora. Szukasz wyciszenia, spokoju i samotności. By się pozbierać, by poukładać to, co się rozsypało...


Jakiś przechodzień mija Cię, lecz po chwili zawraca, przystaje. Wita się z Tobą i proponuje kanapkę, jedną z wielu, które ze sobą zabrał. Spoglądasz zdziwiony, ale uśmiechasz się i dziękujesz za miły gest. Wiesz, przypuszczasz a może jesteś przekonany, że to tylko zbieg okoliczności, a może to ktoś, kogo dotknął palec Boga i pchnięty przez niewidzialną moc zapragnął podzielić się z drugim człowiekiem tym, co posiadał. Przyjmujesz zawiniątko, siadacie obok siebie w milczeniu odwijając papier z kanapek. Pachnie rajem. Zamykasz oczy, gryziesz pierwszy kęs. Czujesz smak ugotowanego jajka przełożonego listkami kruchej sałaty i świeże, prawdziwe masło.


Pod powiekami czujesz piach, spod którego cisną się łzy wzruszenia. Odwracasz się do przechodnia, spoglądasz w twarz i ponownie szeptem dziękując, mówisz mu, że jest Aniołem. On tylko się uśmiecha i opuszcza nieśmiało głowę. Masz wrażenie, że bierzesz udział w jakimś niezwykłym święcie wzajemnej troski i miłości.


Gdy nadchodzi noc, przytulasz policzek do poduszki. Dwie szklanki wody uspokoją stęskniony żołądek, a Ty postarasz się usnąć i choć na chwilę oderwać się od smutnej przyziemności. I jeśli nosisz w sobie odrobinę pokory, nadal wierząc w istnienie tego, który Cię stworzył, to nigdy nie złamiesz zasad i nie pogwałcisz wartości, lecz doczekasz do dnia przemiany, która już czeka za drzwiami nieśmiertelnej nadziei.


~ Jasmina



wtorek, 5 sierpnia 2014

Miłość toksyczna, miłość dojrzała...



 
fot. earthweareone.com











"Bez fundamentów nie ma na czym budować prostych ścian i wnętrza domu, jakim jest związek, a potem rodzina. Gdy jednak dostrzeżemy własne deficyty, potrzebny jest remont i doinwestowanie. Największą inwestycją w miłość jest inwestycja w siebie samego."
"(...) jedyne, na co możemy mieć wpływ, to na siebie samych, na własne wzorce, wartości, postawy. Nie wolno ci się zmieniać dla kogoś. Zawsze zmieniaj się tylko dla siebie, by stać się pełniejszą, spójną, harmonijną osobą."
"Im bardziej sami dla siebie jesteśmy atrakcyjni oraz wartościowi, im więcej z własnej obecności czerpiemy poczucia spokoju i przyjemności, tym jesteśmy bogatsi i bardziej przygotowani do współuczestnictwa w relacji. Nowotestamentowe przykazanie "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego" wprowadza jedną z najciekawszych i najbardziej użytecznych norm: kochaj innych nie bardziej, nie mniej, ale tak jak siebie. Innymi słowy, jeśli twoje poczucie wartości jest niskie, atrakcyjność słaba, a tym samym miłość do siebie niewielka, nie możesz ani dawać, gdyż postrzegasz siebie jako osobę ubogą emocjonalnie, ani brać, gdyż nęka cię poczucie, że nie zasługujesz na miłość."
"Jeśli oziębłość to twoja kara dla niej lub dla niego, natychmiast porzuć tego rodzaju głupie pomysły. Miłości i intymności nie warto karać, bo zanim osiągnie się jakiś absurdalny efekt w postaci skruchy, można wykopać głęboki rów, którego potem najczulsze gesty nie zasypią."
"Kolejną toksyną jest zdrada, która zawsze zatruwa związek. Nie udało mi się jeszcze spotkać pary, w której zdrada jednego z partnerów nie zatrułaby relacji. Nie ma się co oszukiwać. Profesjonalnie, z punktu widzenia doradztwa małżeńskiego, można by mówić o szansach na rozwój, nowym otwarciu w relacji i podobnych iluzjach. Jednak zdrada to zdrada."
"Dobry związek zaczyna się w twoim sercu. Jeśli to serce jest zalęknione i niepewne, przeniesiesz tę niepewność mechanizmem projekcji na partnera relacji i na większość sytuacji."
"Jeśli nie jesteśmy w stanie zaakceptować i pokochać swoich bliskich w ich inności i odmienności, a zamiast tego staramy się ich sobie podporządkować, zawsze ich stracimy."

~ Maciej Bennewicz

(fr. "Miłość toksyczna, miłość dojrzała. Coaching relacji.")