sobota, 26 września 2015

B17 ~ skuteczny w walce z rakiem, niewygodny dla koncernów farmy...


„Każdy powinien wiedzieć, że większość oficjalnych badań przeciw rakowi to wielkie oszustwa”
~ dr Linus Pauling (1901-1994), dwukrotny laureat Nagrody Nobla.
Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków, nawet jego najbardziej złośliwe odmiany – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów. 

Witamina B17,  amigdalina albo letril – to trzy różne nazwy tej samej naturalnej substancji. Najpierw znaleziono ją w jądrach pestek moreli, potem stwierdzono, że występuje aż w 1200 gatunkach różnych roślin. Najwięcej jednak w pestkach popularnych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, nektaryny, śliwki, jabłka, gruszki, wiśnie czy czereśnie. 

Lecznicze działanie B17 opisano już w egipskich papirusach sprzed 5000 lat,  proponując użycie wody migdałowej do leczenia raka skóry. Podobne zapiski o stosowaniu gorzkich migdałów pochodzą z Chin sprzed 4500 lat. W nowożytnej medycynie pierwsze informacje o tym, że B17 skutecznie leczy raka pojawiły się ponad 50 lat temu. Jej gorącym propagatorem był biochemik dr Ernest Krebs. Szacuje się, że od tego czasu około 100 tys. chorych na raka wyleczonych zostało letrilem. Skuteczne działanie B17 udowodniono w niezależnych badaniach w ponad 20 krajach, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt. Skuteczność wyleczeń sięga prawie 100 proc. pod warunkiem,  że pacjent wcześniej nie został osłabiony naświetlaniem czy tzw. chemią. Jednym z najbardziej znanych współczesnych ośrodków leczących letrilem jest meksykańska klinika dra Ernesto Contrerasa Rodrigueza.
Ponieważ B17 jest skuteczna i tania, szybko stała się solą w oku instytucji powiązanych z amerykańskimi koncernami farmaceutycznymi. Letril jest naturalną substancją, tak samo jak zioła. Nie można jej opatentować, więc nie można na niej zarobić. Można natomiast na niej stracić. I to bardzo dużo. Gdyby ludzie dowiedzieli się masowo, że B17 leczy raka, przemysł farmakologiczny poniósłby gigantyczne straty z powodu zaniechania chemioterapii. Skończyłyby się nie tylko zyski ze sprzedaży chemii, ale również nie byłoby przyzwolenia na potężne dotacje na wieczne badania i dopłaty do leków. Nic więc dziwnego, że losy B17 to tajemnicza historia pełna przemilczeń, fałszu, zastraszeń i histerii zamiast rzetelnej naukowej dyskusji. 
 
Cyjanek na zdrowie.
Kiedy nasze babcie robiły  weka na zimę, kładły owoce z pestkami. Nie wiedząc o tym, dostarczały swoim rodzinom B17. Kiedy nasze mamy robiły weka, pestki już wyjmowały, bo wmówiono im, że w pestkach jest cyjanek, czyli  kwas pruski. Panika przeniknęła oczywiście z USA. Dlatego dzisiaj tysiące Amerykanów potajemnie wyjeżdża leczyć się do Meksyku i wraca zdrowymi. Zresztą w Polsce, tak jak i w wielu krajach,  nie możemy kupić witaminy B17 w żadnej aptece. Proszę sprawdzić, jak magister za ladą będzie stukała w klawiaturę aptecznego komputera wszystkie trzy nazwy, po czym uśmiechnie się i powie, że nie ma czegoś takiego.
Podstawowym argumentem przeciwko B17 jest twierdzenie, że letril zawiera silnie trujący cyjanek. Jednak witamina B12 również zawiera cyjanek i bez kłopotów można ją kupić w aptece. Nawet bez recepty. O co tu chodzi?
Dokładniejsze badania wykazały, że straszenie amigdaliną nie ma sensu, bo natura w doskonały sposób zabezpieczyła nas przed zatruciem substancją pochodzącą z pestek. Nawet lepiej, bo zabezpieczyła nas podwójnie. Wyobraźmy sobie bandytę dzwoniącego do drzwi i głuptaka wewnątrz, który je zawsze bezmyślnie każdemu otwiera. Właściciele domu wiedząc, że mają głuptaka,  zamontują blokadę w drzwiach tak, by ani on, ani bandyta nie mogli otworzyć drzwi. Otóż zdrowa komórka ludzkiego ciała to dom, w którym jest zamontowana taka blokada, i nie ma głuptaka.  Chora rakowa komórka to dom, w którym jest odwrotnie – nie ma blokady, a mieszka 3000 głuptaków. Bandytę przed drzwiami obrazuje cyjanek zawarty w B17. 
B17 to substancja, w składzie  której część atomów tak się ułożyła, że tworzy  rodnik cyjanku. Rodnik  „rodzi” cyjanek wtedy i tylko wtedy, gdy po pierwsze: zetknie się z enzymem otwierającym („głuptak”) o nazwie betaglukozydaza i po drugie –  nie ma w pobliżu enzymu blokującego o nazwie rodanaza („blokada”). W zdrowych komórkach ludzkiego ciała mamy blokującą rodanazę i prawie w ogóle nie ma betaglukozydazy. Dokładnie odwrotnie jest w komórkach rakowych, gdzie betaglukozydaza występuje aż 3000 razy więcej niż w normalnej komórce i brak jest enzymu blokującego – rodanazy.
Zatem gdy letril dostanie się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek zdrowych i chorych. W zdrowej komórce zamienia się w glukozę. W  rakowej uwalnia cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny niszczą komórkę rakową i tylko ją, a przecież o to chodzi. 
Teraz, znając już mechanizm, spójrzmy, jak amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) starała się odwodzić od letrilu i w jaki  sposób nastraszyła nasze mamy. Najpierw ogłoszono, że letril jest bezużyteczny do zabijania raka, bo po wnikliwych badaniach nie stwierdzono w nim cyjanku. Po jakimś czasie, stwierdzono że letril w komórkach rakowych uwalnia cyjanek. Wtedy  wydano odwrotny komunikat: skoro letril zawiera cyjanek, jest trujący. Według FDA mamy zatem sytuację, że owszem, B17 zabija raka, ale ponieważ robi to cyjankiem, to „takie niehumanitarne”.
Ostatecznie jednak FDA została wezwana przed Sąd Federalny, gdzie przyznała, że nie posiada dowodów na toksyczność letrilu. Przeprosin oczywiście nie było, a my nadal jedliśmy kompoty bez pestek.
Nasi dziadowie jedli jądra pestek znacznie częściej. Niektórzy, bo lubili, inni z oszczędności albo biedy. Jedli też często zapomnianą przez współczesnych  kaszę jaglaną, zwierającą B17. Do chleba dodawali ziarno lnu również zawierające letril. Spożywali mleko i mięso zwierząt, które jadły trawę,  zawierającą B17. Współczesne odmiany traw zostały tak genetycznie zmienione, że pozbawiono  je letrilu.

Co na to lekarze?
Wielu światowej sławy lekarzy nie boi się leczyć witaminą B17. Jednak nie ujmując wielu zacnym polskim lekarzom większość albo nie słyszała o letrilu w ogóle, albo zapoznała się z fałszywymi informacjami na jego temat, albo zwyczajnie boi się odejścia od narzucanych przez koncerny farmaceutyczne procedur. To trochę tak, jak z ociepleniem klimatu. W Polsce lato jest zimniejsze niż zwykle, ale Polska przyłącza się do walki z ociepleniem klimatu. Straszy się nas ubytkiem lodu na Arktyce (biegun północny), a totalnie przemilcza rekordowy przyrost pokrywy lodowej na  Antarktydzie (biegun południowy) itd. itd.
Musimy też wiedzieć, że lekarze są silnie uzależnieni od izb lekarskich, które niepokornym potrafią zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu. Chcąc więc znaleźć lekarza, który ma odwagę się wychylić, trzeba szukać wśród emerytów albo tych, którzy mają odwagę przeciwstawić się systemowi.

źródło informacji:   www.zyciekalisza.pl/?str=61,89&id=24041



środa, 23 września 2015

Pod zamkniętą mą powieką...

...


Na nic zda się próba uchwycenia chwili, tej, która na ramionach Twoich w cichości swej zasiadła. Spogląda na kontur Twego zamyślenia i czeka, by spotkać się ze złotym brązem, promieniami swymi ku niebiosom skierowanym.
Bo i chęci zawsze pełen zapas, możliwości pełen wachlarz, słodkich marzeń pełen kosz - tylko kropki czasu wciąż niepołączone, rozrzucone wokół jak bezpańskie łzy, które w jednych dłoniach spocząć pragną.
Opuszkami palców po czerwonych brzegach drogi, z których milion martwych słów, w czasoprzestrzeń wyrzuconych, w myślokształtach, po wariantach samotności, ku zamiarom serca zaufanym.
Więc dlaczego właśnie teraz... a nie wieki temu... Ktoś nieświadom swej radości pogrążony w ego mackach, nie dostrzega, że tuż obok dramat wielki, utopiony w lęku, atom - pod zamkniętą mą powieką.
Ale jesteś, małym cieniem i wielkiego ognia synem, który ku końcowi swemu biegnie. Gęsta mgła depcze już po piętach, grubym szalem owijając to, co już zmarznięte.

~ Jasmina

środa, 16 września 2015

Kobiety, które kochają za bardzo...




Kochać za bardzo nie znaczy kochać za wielu, za często bądź za głęboko. Kochać za bardzo to popaść w obsesję i nazwać ją "miłością", a następnie pozwolić, by owładnęła naszymi uczuciami i zachowaniem do tego stopnia, że nie potrafimy odejść od mężczyzny, choć doskonale wiemy, że ma rujnujące skutki dla naszego zdrowia i równowagi psychicznej.
W rodzinie, która nie funkcjonuje prawidłowo, wszyscy odgrywają sztywno swe role, a komunikowanie się zostaje ograniczone do wypowiedzi zgodnych z rolami. Nikt nie opowiada swobodnie o tym, co czuje, czego chce, co mu się właśnie przytrafiło, czego mu brak; każdy recytuje wyłącznie te kwestie, które pasują do kwestii wygłaszanych przez innych.  
Jeżeli nikt nawet nie zająknie się o tym, co doskwiera każdemu z osobna i wszystkim naraz; jeśli poruszanie takich spraw jest zakazane explicite ("u nas się o tym nie mówi") bądź implicite (przez natychmiastowe zmiany tematu) - uczymy się nie dowierzać swym spostrzeżeniom i uczuciom. Ponieważ nasza rodzina zaprzecza podstawowym realiom, my zaczynamy robić to samo. W efekcie nie wykształcają się w nas pewne elementarne narzędzia radzenia sobie z życiem, z ludźmi i z sytuacjami.
Tego właśnie brak kobietom, które kochają za bardzo. Nie potrafią zauważyć, że ktoś lub coś nie wychodzi im na zdrowie. Nie potrafią odrzucić człowieka czy układu, którego inni w naturalny sposób unikaliby jako zbyt zagrażającego, niewygodnego bądź szkodliwego dla siebie. 
Kochanie za bardzo nie jest skłonnością przypadkową. To wypadkowa wychowania kobiety w konkretnym społeczeństwie i konkretnej rodzinie. A oto typowe cechy charakteryzujące taką kobietę:

  1. Wychowałaś się w domu dysfunkcyjnym, który nie zaspokajał twych potrzeb emocjonalnych.
  2. Pozbawiona prawdziwej troski i wsparcia, usiłujesz odrobić tę zaległość w sposób namiastkowy, stając się czyjąś piastunką; najczęściej mężczyzny, który sprawia wrażenie potrzebującego.
  3. Nie zdołałaś zmieć rodziców (lub jednego z nich) w ciepłych i czułych opiekunów. Wobec tego reagujesz silnie na swojską postać kogoś, kto jest uczuciowo nieprzystępny. Chcesz znów dokonać cudu. Czarodziejskim środkiem ma być twoja miłość.
  4. Boisz się panicznie opuszczenia; zrobisz więc wszystko, aby związek trwał.
  5. Nic nie jest zbyt trudne, czasochłonne czy za drogie, jeżeli może "pomóc" twojemu mężczyźnie.
  6. Przywykłaś do braku wzajemności. Będziesz czekać, żywić nadzieję i wciąż próbować na nowo.
  7. Zawsze bierzesz na siebie ponad pięćdziesiąt procent odpowiedzialności i winy.
  8. Oceniasz samą siebie niezwykle nisko. W głębi ducha nie wierzysz, byś zasługiwała na szczęście. Sądzisz raczej, że musisz zapracować na przywilej cieszenia się życiem. 
  9. Ponieważ nie zaznałaś w dzieciństwie poczucia bezpieczeństwa, przejawiasz ogromną potrzebę panowania nad partnerem i waszym związkiem. Władcze zapędy maskujesz chęcią "bycia pomocną".
  10. W każdym układzie damsko-męskim kierujesz się nie tyle wglądem w rzeczywistą sytuację, ile swymi marzeniami o tym, jak mogłaby się ona przedstawiać.
  11. Nie umiesz się obejść bez mężczyzn i cierpień.
  12. Możesz mieć emocjonalne, a nawet biochemiczne predyspozycje do nałogowego picia, zażywania narkotyków lub lekarstw, bądź objadania się, szczególnie słodyczami.
  13. Ciągnie cię do ludzi "trudnych". Bezustannie zaplątujesz się w skomplikowane, chaotyczne i przykre afery miłosne. Unikasz w ten sposób skoncentrowania się na własnych problemach i własnym życiu.
  14. Przypuszczalnie często popadasz w depresję. Starasz się jej zapobiec, fundując sobie porcję podniecenia, związanego z układem niepewnym i zawiłym.
  15. Nie podobają ci się mężczyźni zrównoważeni, spolegliwi, sympatyczni i wyraźnie tobą zainteresowani. Uważasz ich za "nudziarzy".

fragmenty z książki Robin Norwood
"Kobiety, które kochają za bardzo"



sobota, 12 września 2015

Dłonie pełne światła...



Pozwalając sobie rozwinąć nową wrażli­wość, zaczynamy widzieć cały świat w zupełnie nowym świetle. Zaczynamy zwracać większą uwagę na te obszary naszych doświadczeń, które dotąd mogły się nam wydawać marginal­ne. Okazuje się, że używamy nowego języka, by opisać te nowe doświadczenia. Takie wyrażenia, jak "złe wibracje" czy "to miejsce ma wspaniałą energię", stają się powszechnie znane. Zaczy­namy zauważać i przykładać większą wagę do takich zdarzeń, jak to, że spotykamy kogoś i natychmiast czujemy do niego sympatię, mimo że wcale go nie znamy. Lubimy jego "wibracje". Potrafimy stwierdzić, że ktoś nas obserwuje i podnosimy wzrok, żeby zobaczyć, kto to taki. Mamy przeczucie, że coś się zdarzy i tak się dzieje. Zaczynamy słuchać naszej intuicji. "Wie­my" pewne rzeczy, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę, skąd pochodzi ta wiedza. Odnosimy wrażenie, że nasz przyjaciel czuje się nie naj­lepiej albo że potrzebuje czegoś, a kiedy poja­wiamy się z pomocną dłonią, okazuje się, że mieliśmy rację. Czasem w trakcie kłótni z kimś mamy uczucie, jakby wyciągano nam coś ze splotu słonecznego albo ukłuto w brzuch. Zda­rza się, iż odnosimy wrażenie, że uderzono nas pięścią w żołądek. Innym razem może to przypominać oblewanie gęstą, ciągnącą się melasą. Z drugiej strony czujemy często, że otacza nas miłość, że kąpiemy się w morzu słodyczy, błogosławieństwa i światła. Wszystkie te doświadczenia mają swoje źródło w polach energetycznych. Nasz stary świat składający się z konkretnych obiektów otoczony jest i przeniknięty płynnym światem promieniującej energii, poruszającej się bezustannie i zmieniającej jak morze.
Siedem warstw i siedem czakramów pola aurycznego
Pierwsza warstwa pola i pierwszy czakram związane są z funkcjonowaniem i wrażeniami fizycznymi - odczuwaniem fizycznej przyjemności albo bólu. Pierwsza warstwa związana jest z automatycznymi i autonomicznymi funkcjami ciała.
Druga warstwa i drugi czakram odpowiedzialne są za emocje człowieka. To dzięki nim istnieje nasze życie emocjonalne i uczucia. Trzecia warstwa wiąże się z naszym życiem umysłowym, z myśleniem linearnym. Dzięki czwartej warstwie, łącznie z czakramem serca, kochamy, nie tylko naszych bliskich, ale także całą ludzkość. Czwarty czakram metabolizuje energię miłości.
Piąta warstwa łączy się z wyższą wolą, podobną woli świętej. Piąty czakram wiąże się z mocą słowa, powołującego rzeczy do istnienia, słuchaniem i odpowiedzialnością za nasze czyny.
Szósty poziom i szósty czakram łączą się z miłością niebiańską. Jest to miłość, która przekracza granice ludzkiej miłości i obejmuje wszystko, co żyje. Troszczy się, podtrzymuje i chroni wszelkie życie. Uważa wszystkie formy życia za drogocenne manifestacje Boga. Siódma warstwa i siódmy czakram to wyższy umysł, wiedza i połączenie w jedno elementów duchowych i fizycznych.
 ***
Kiedy zatem mówimy, że czujemy się "otwarci", jest to prawda. Wszystkie czakramy główne, mniejsze i małe oraz punkty akupunkturowe są otworami, przez które energia wpływa i wypływa z aury. Jesteśmy na podobieństwo gąbek zanurzonych w otaczającym nas oceanie energii. Ponieważ energia ta zawsze związana jest z jakąś formą świadomości, doświadczamy jej za pomocą wroku, słuchu, czucia, intuicji albo bezpośredniej wiedzy.

fragmenty z książki Ann Brennan "Dłonie pełne światła"
fot. artelis. pl

 

piątek, 11 września 2015

Pseudologia fantastica... Mitomania...

...

fot. botosaneanul.ro
"Mitomania, pseudologia bądź zespół Delbrücka - definiowana jest jako występująca przejściowo bądź trwale choroba psychiczna. Została opisana przez Antona Delbrücka i związana jest z patologiczną skłonnością do mówienia nieprawdy, wymyślania i opowiadania różnych historii, które nigdy nie miały miejsca. Osoba dotknięta mitomanią nie jest w stanie odróżnić prawdy od wymyślonych w danym momencie historii.
Kłamstwo, którym kieruje się mitoman ma za zadanie pokazać go i jego życie w jak najlepszym świetle, ukryć otaczające go problemy, stworzyć przyjazną i bezpieczną rzeczywistość oraz przyszłość. Zdarza się jednak, iż mitoman swym kłamstwem ma za zadanie skrzywdzić i upokorzyć inną osobę, zniszczyć jej dobre imię i reputację. 
Zdemaskowanie mitomana nie wpływa na zmianę jego zachowania, napędza go jedynie do wymyślania kolejnych historii i przygód z nim w roli głównej. Bardzo często mitoman po takim incydencie odcina się od osób z którymi utrzymywał kontakt i szuka nowych odbiorców."
~

Każdy człowiek choć raz w życiu spotkał na swojej drodze kogoś, kto wokół własnej postaci stwarzał niewiarygodne historie, - o tym, czego dokonał, gdzie był, co widział, dokładając sobie mięśni, wzrostu, urody, posiadanego majątku, a w zetknięciu z rzeczywistością okazywało się, że ów człowiek jest małym, zakompleksionym i chorobliwie kłamiącym mitomanem, chcącym słowami i wyobraźnią nadrobić swoje niedostatki. Dla wielu jest to powód odrzucenia takiej osoby, wyładowania złości i niezrozumienia. Bo cóż począć z kimś, kto wszem i wobec opowiada, że szerokim łukiem omija wszystkich bajkopisarzy, podczas gdy on sam stoi na ich czele? Kiedy cała prawda wychodzi na jaw, często sam odsuwa się na dalszy plan bądź urywa kontakt, i tak jak wspomniała o tym Magdalena Kacperska, idzie przed siebie w poszukiwaniu nowych słuchaczy, nieświadomych powstawania zawoalowanych historii mających na celu podniesienie poczucia wartości u mitomana. Tyle tylko, że upadek z tak sztucznego uniesienia może być wyjątkowo bolesny.
Być może dlatego w świecie, w którym żyjemy - na kłamstwo przymyka się oko, starając się zrozumieć takie postępowanie osobistymi pobudkami, zaś osoby, które mają odwagę mówić prawdę prosto w oczy, są napiętnowane, odsuwane, unikane i krytykowane. Jak odnaleźć się w rzeczywistości, w której nikt nie chce kłamstw, a jednocześnie mało kto chce usłyszeć prawdę...?
~ Jasmina



czwartek, 3 września 2015

Świetlana rodzina...


"... stoicie przed dylematem upadku cywilizacji, ponieważ zrezygnowaliście z wolności myślenia, rozróżniania i decydowania o tym, czego pragniecie. Cywilizacja upada również dlatego, że boicie się odczuwać. Wasze uczucia są wielkie i wszechmocne, a jednak dla wielu z was są one powodem do wstydu. Jednakże to poprzez uczucia możecie określić własną wartość. Aby dowiedzieć się, czego pragniecie w swoim życiu, co cenicie sobie jako istoty ludzkie, będziecie musieli zakwestionować "System". System nagradza was, kiedy wypełniacie jego przykazania i zasady, jesteście na każde jego wezwanie, bezmyślnie zgadzając się uczestniczyć w jego grze wypłat, wakacji, prestiżu i pozycji. Współpracując z Systemem rezygnujecie ze zdolności do samodzielnego myślenia.

Zamiast korzystać z narzędzi życia, ulegliście pokusie i zrezygnowaliście z najcenniejszych aspektów samych siebie. Zostaliście zwabieni i złapaliście przynętę. Z waszej historii wynika, że musieliście walczyć o wiele swobód, oraz o prawo do myślenia. Faktem jest, że celem tyranii, jaka istniała w waszym zachodnim świecie, była w znacznej mierze kontrola szerzenia wiedzy. Z największą siłą tłumiły wiedzę religijne organizacje waszego świata. Uznawały one konfiskatę ziem i pieniędzy, odbierały życie i niszczyły literaturę, aby utrzymać władzę. Tysiące ludzi spłonęło na stosach. Spalono też wiele wspaniałych bibliotek, aby zetrzeć z powierzchni Ziemi ukryte w nich tajemnice.

Manipulacja, fałsz, morderstwo, zdrada i herezja zostały wybielone i pokryte nową farbą, albo do tego stopnia poprzeplatane nudnymi datami i faktami, że wasza historia przypomina zlepek pozbawionych znaczenia zdarzeń. Aby naprawdę poznać samych siebie, weźcie na początek głęboki oddech i zwróćcie uwagę na swoje ciało. Bądźcie tym, kim jesteście, a odkryjecie, iż wypełnia was życie. Jesteście tutaj po to, by żyć."
"Przyjrzyjcie się różnym dziedzinom życia, w których wasza wolność, jak się zdaje, została mocno ograniczona. Nie możecie swobodnie wyrażać samych siebie ani wypowiadać swoich opinii, musicie iść za innymi niczym owce, robiąc to, co wam każą. Pieniądze nic już nie znaczą. Samochody kosztują dziesiątki tysięcy dolarów; wszystko ma oburzająco wysoką cenę, począwszy od edukacji a skończywszy na komunikacji. Obawiacie się o własne domy. Czy możecie sobie na nie pozwolić? Gdzie zdobędziecie żywność? Rozrywki w dzisiejszych czasach są strasznie drogie. Dzieci nie bawią się już patykami, kamykami lub gliną, ponieważ lękają się Ziemi.

Wmówiono wam, że wszędzie kryją się choroby, przez co zaczęliście się bać własnego ciała, a ono zmartwiało i zamknęło się w sobie. Rozpadają się wasze związki z przyjaciółmi, rodziną i ukochanymi. Wielu z was nie rozumie już znaczenia płciowości. Nadużywanie seksualnej energii oraz okultystycznych sił pod postacią perwersji i seksualnego maltretowania stało się rzeczą powszechną. Uznaje się je za narzędzie członków klas rządzących, czy są oni papieżami, pastorami czy prezydentami. Być może do tej kategorii można zaliczyć także faraonów, patriarchów i wielu innych władców. Wasze władze, religie i systemy oświatowe pozbawione są sensu i współczucia. Ich wizja ludzkości jest zimna; brak w niej ciepła."
~ Barbara Marciniak / fr. "Świetlana rodzina"