środa, 22 stycznia 2014

Dar przyjaźni...

...

"Przyjaźń to lustro, w którym przegląda się człowiek. Rozmawiając z przyjacielem, poznaje zazwyczaj samego siebie - rozmawia ze sobą, obcuje ze sobą. Przyjaźń to równość i podobieństwo. Ale zarazem - także nierówność i odmienność. Zdarza się przyjaźń twórcza, aktywna, rodząca się we wspólnej pracy, wspólnej walce o byt, o kawałek chleba. Istnieje też przyjaźń oparta na wzniosłych ideałach; przyjaźń filozofów, przyjaźń intelektualna, przyjaźń ludzi pracujących odmiennie, oddzielnie, ale snujących wspólne rozważania o życiu.
Przyjaciele zawsze są sobie potrzebni, ale nie zawsze przyjaciele otrzymują po równo z przyjaźni. Nie zawsze też oczekują od niej tego samego. Jeden przyjaźni się i dzieli doświadczeniem, drugi przyjaźniąc się, staje się o to doświadczenie bogatszy. Jeden pomaga słabszemu, niedoświadczonemu, młodemu przyjacielowi i poznaje swoją siłę, dojrzałość, inny, słaby, widzi w przyjacielu swój ideał - siłę, doświadczenie, dojrzałość. W ten sposób jeden z nich obdarowuje, drugi cieszy się darami.
Niekiedy przyjaciel jest miarą rzeczy, tajemną instancją, dzięki której człowiek obcuje z samym sobą, znajduje radość w sobie, w swoich myślach, które słyszy i dostrzega odbite we wrażliwej duszy przyjaciela. Przyjaźń naukowa, intelektualna, filozoficzna zazwyczaj wymaga od ludzi zgodności poglądów, ale ta zgodność nie musi być całkowita. Przyjaźń przejawia się czasem w sporze, w różnicach między przyjaciółmi. Jeśli przyjaciele są podobni we wszystkim, jeśli obaj stanowią swoje wzajemne odbicie, to spór z przyjacielem jest sporem z samym sobą.
Przyjaciel to ten, kto usprawiedliwia nasze słabości, ułomności, a nawet wady, kto potwierdza naszą prawość, talent, zasługi. Przyjaciel to ten, kto kochając, odsłania nasze słabości, ułomności i wady.
Przyjaźń opiera się na podobieństwie, a przejawia w odmienności, różnicach, sprzecznościach. Przyjaźniąc się, człowiek egoistycznie pragnie otrzymać od przyjaciela to, czego jemu samemu brakuje. Przyjaźniąc się, człowiek dąży do tego, żeby hojnie dzielić się tym, co posiada.
Prawdziwa przyjaźń nie zależy od tego, czy nasz przyjaciel jest władcą, czy też właśnie został obalony i trafił do więzienia. Prawdziwa przyjaźń odwołuje się do cech duchowych i pozostaje obojętna na sławę, potęgę zewnętrzną. 
Rozmaite są postacie przyjaźni, wieloraka jej treść, ale jedna kardynalna podstawa: to ufność, że przyjaciel się nie zmienił, że pozostał nam wierny. Jeśli przyjaźń i przyjaciół składa się w ofierze dla dobra jakiejś wyższej sprawy, to ktoś uznany za wroga tej sprawy, choćby stracił wszystkich przyjaciół, wierzy, że tego jedynego, prawdziwego przyjaciela nie utraci."

~ Wasilij Grossman (fragmenty z książki "Życie i los") 



poniedziałek, 13 stycznia 2014

Kimże jesteś człowiecze...

...



Kimże jesteś... by w świat szeroki czarną paletę kłamstw wysyłać... Czyżbyś wierzył, że wykiełkować z nich mogą czyny godne uwagi?  Kimże jesteś, by w błąd wprowadzać szczere istoty, złudzeniem prawdy prowadzić nad urwisko rozczarowania... 

Kimże jesteś, by zasiać w kimś ziarno miłości, lecz potem miast podlewania, ciosem rozstania raczysz... Boś stchórzył? Boś przejrzał? Zrozumiał, że brak Ci odwagi, by walczyć? Boś wiarę utracił we wzniosłe uczucia? Bo nudnym się zdało? Bo brakiem wyjrzało? 

Kimże jesteś, że za cenę wszelką mitomana drogę obrałeś? Historie z obcych planet pod swe stopy sprowadzasz, by ścieżką nieprawdy do celu podążać, po trupach... Skąd ta ślepa ufność, że kłamstwo, którym się otaczasz, nieśmiertelnym do końca będzie...

Kimże jesteś, by dawać innym nadzieję, a dnia następnego odbierać ją, wydzierać, wyrywać z rąk, szarpać, deptać i pluć na nią z pogardą... Kimże jesteś, by obojętnie patrzeć na smutne oczy maluczkich, łez ich nie dostrzegać, niemego wołania...

&

Jak wiele w Tobie bólu, lęku, przerażenia, braku zrozumienia, cierpienia.
Krzyczysz, bo prosisz o pomoc. Niszczysz, choć pragniesz budować.
Odbierasz, choć radością dawanie. Uśmiechasz się, choć nocą płaczesz.
Kłamiesz, by prawdę o sobie samym zataić. By nikt poznać nie miał sposobności.
Zarzucasz innym, choć to w Tobie ruiny dziecka.
Nie kochasz, bo i  siebie umiłować nie potrafisz. 
Poniżasz, bo i Ciebie poniżano.

&

Lecz Ty wiesz, że czynisz to wszystko z obawy.
Że prawda o Tobie zrozumienia nie znajdzie.
Że odrzucony będziesz, że nie podołasz temu.

Patrz... oto dłoń ku Tobie...
Miej odwagę... chwycić po nowe.


~ Jasmina



czwartek, 9 stycznia 2014

Krechkość mą ukochaj...

...

fot. swide.com



Sprawiasz, że marznąć przestaję...

I ta cisza przemożna, między lustrami spojrzeń

Dłonią po prostokątach myśli, wygładzam czułością

Zamknij mnie w wielkiej swej alkowie uczuć

Otocz miłością, by świat pozbawion był mocy

A ja alterować się nie musiała o dzień, co nadchodzi

Podarzmy się wzajem swym sercem oddanym

By żaden przechera swym chciwym łapskiem

Nie rozdarł na pół, nie zniweczył

Krechkość mą, jaką Cię darzę - ukochaj

Bo drugiej takiej nie odnajdziesz


~ Jasmina 8.01.2014'




sobota, 4 stycznia 2014

Anioły w przebraniach...

...
fot. zentis.de


"Anioły pojawiają się w różnych przebraniach." ~ Luanne Rice


~ Najczęściej pod postacią najmniej na co dzień zauważaną... Za swą kryjówkę obierają sobie krople rosy, kolory tęczy, obłoki wolno sunące po niebie... Kryją się też w uśmiechu skromnego człowieka, wrażliwym sercu i gestach budzących w drugich nadzieję... Każdy ma swojego Anioła... nie każdy go dostrzega...  ~ Jasmina

&

Spadł z nieba aniołek malutki... ktoś szedł, nie przyuważył, nadepnął skrzydełka
Nie mógł się uratować, ktoś inny kopnął go w zadek, a ten poleciał w kąt ciemny
Umarł aniołek malutki, niechciany... Choć miłość wielką niósł na swych dłoniach.

~ Jasmina



Ich głos jest jak strumień leśny, delikatnie śpiewa pieśni
Które tylko w głębi ciszy, serce, a nie ucho słyszy

Dotyk dłoni- powiew wiatru, delikatnie muska ramię
Aby przebyć bez upadku, drogę, co przed nami stanie

Za dnia wciąż przy naszym boku, w nocy siedzą u wezgłowia
Niestrudzeni, niewidoczni, liczą wypaplane słowa

Wypaplane, wykrzyczane, te bolesne i te słodkie
Przebierają jak mak z grochem, prosząc Boga tysiąckrotnie

By ich podopiecznych błędy, w wielkim swoim zmiłowaniu
Złożył w niepamięci czasu, jak my głowę na posłaniu

A gdy w słońcu świat się budzi, aby pędzić poprzez życie
Oni kroczą znów do ludzi, rozwijając skrzydła skrycie

~ Agnieszka Lisowska





środa, 1 stycznia 2014

"Wolna miłość"

...

fot. natemat.pl


"Są wśród nas. Nie wiemy ilu. Spotykamy ich na ulicy, mijamy obojętnie. Czasem są w naszej pracy, a nawet w domu. Nie zawsze potrafimy ich rozpoznać. Może i ja do nich należę, tylko jeszcze o tym nie wiem?

Podobno dwie trzecie ludzi w Polsce ma kłopoty psychiczne, za granicą też nie jest inaczej. Niekiedy nie wiemy tego na pewno, choć coś podejrzewamy - u bliskich, u siebie samych... Dopóki to nie wybuchnie. Czy skończy się na chwilowym upadku ducha, krótkim napadzie depresji? Czy będzie znacznie gorzej? I nikt nie wie, co  z tym zrobić. Nagle przestajemy sobie radzić ze światem, z otoczeniem, z sobą. Nie umiemy też o tym rozmawiać - z bliskimi trudno, z przyjaciółkami nie wypada.

Do lekarza? Z czym? Dlatego że często płaczę, jest mi źle, że czasem chciałabym roztrzaskać własne biurko? To normalne. Wszyscy tacy jesteśmy. Trzeba się wziąć w garść. Już przekroczenie progu gabinetu lekarza to przyznanie się, że coś z nami jest nie w porządku i że to nasza wina. 

Terapeuta? Albo się do niego nie dostaniemy, albo poczekamy parę tygodni, a przez ten czas opuści nas odwaga. A jeśli mamy pieniądze, zostaniemy przyjęci od razu - usiądziemy na osławionej kozetce, a lekarz spojrzy na nas smutnymi oczami. Pomyśli, że sam ma kłopoty, jest zmęczony i gdyby nie ta szuflada pełna leków, też by nie dał rady... I tak porozmawiamy sobie jak prozac z prozakiem, a nie jak człowiek z człowiekiem...

Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy go dopadnie... Terapia? Ona jest dla bogatych, rzadziej dla biednych, i jeszcze trzeba znać dobrego terapeutę. Bardzo dobrego. Wiem, że piszę często, może zbyt często, rzeczy smutne. Ale piszę dlatego, że tak bardzo pragnę, żeby ludzkość, która już tak dobrze radzi sobie z niedomaganiami ciała, nauczyła się leczyć słabości duszy. A dopóki tak nie będzie, starajmy się być szczęśliwi. Jeśli mamy kogoś bliskiego - przyjaciółkę, matkę czy kochanka - przytulmy się do nich i jeśli trzeba, popłaczmy sobie razem. To lepsze niż prozac - naprawdę."



fragmenty z książki Romy Ligockiej "Wolna miłość"