niedziela, 2 czerwca 2019

Twoja siostra Dystymia...

...


Budzisz się w nocy, jest jeszcze bardzo wczesna godzina, wiesz, że odtąd już czuwać tylko będziesz, za wszelką cenę próbując powtrzymać gonitwę myśli, myśli uciekających przed lękiem życia, lękiem tego, co może, a co nie musi nadejść; lękiem, który zaburza spokój.
O poranku zbierasz w całość swe umęczone ciało, i bez posiłku opuszczasz dom. Już dawno przestałeś czuć przyjemność z jedzenia. Czasem coś wrzucisz do żołądka, by ten miał swe codzienne zajęcia, ale nie otrzymuje niczego wyjątkowego. Chemiczny świat nie ułatwia. Nie masz ochoty tracić czasu na zbędne kontakty towarzyskie, więc idziesz przed siebie.
Idziesz tak długo, aż docierasz do skraju miasta, a tam idąc krętą, leśną ścieżką odnajdujesz cel, szeroką połać ziemi, na której żółć rzepaku zagląda Ci do źrenic, chcąc rozświetlić kryjący się w nich mrok. Przysiadasz na ziemi, tak, by żaden przypadkowy przechodzień nie dostrzegł Twych konturów.
Czujesz pustkę i beznadzieję swojego życia, tuż obok pędzących przed siebie ludzi, gonitwie mas po nicość. Utraciłeś poczucie wartości istnienia, utraciłeś motywację do czegokolwiek. Bywało, że walczyłeś, wierzyłeś i ciężko pracowałeś; bywało, że kochałeś i byłeś kochany. Teraz wszystko stało się płytkie, krótkie, mało znaczące - na tu i teraz, "daj, ale nie oczekuj wzajemności", "bądź miły, ale nie miej swego zdania", "dopóki jesteś potrzebny - to bądź, ale przyjdzie dzień, w którym będziesz musiał opuścić mój dom, bo będziesz zbędny".
Zamartwiasz się, bo coraz częściej zagląda do Twojej głowy myśl  o śmierci, o nieuchronności przemijania, martwisz się, bo chcesz żyć. Tylko po co. Mówią, że jesteś ponury, że nic Cię nie cieszy, mało kto słyszał Twój śmiech, a przecież Ty wiesz, ile radości jest w Twoim smutnym sercu. W jednej chwili emanujesz cudowną, pozytywną energią, by w następnej, w zaciszu domu lub pod osłoną nieba - ronić łzy.
Bo już nie wiesz, w którą stronę masz iść. Stoisz pośrodku wielkiego pola życia, na którym nie ma żadnego sensownego drogowskazu. Pełnię istnienia czujesz tylko na łonie natury. Im dalej od niej, tym bliżej utraty samego siebie. Czas się kurczy. To ostatnia szansa, by pogodzić się ze swoją siostrą Dystymią, pozwolić jej odejść... Byś Ty mógł żyć. 

~ Jasmina