wtorek, 3 czerwca 2014

Niechby prawdą...

...


Niechby ona prawdą, niechby prawdą była
 Ta historia o człowieku, zagubionym w lesie 

Pod żądaniem otwartości od ogółu, w płaszczu kłamstw przemierza życie
Pod postacią ciepła, warstwa lodu spadająca soplem na otwarte serce

W codzienności, dumnie podniesiona głowa; na spotkanie z pustych ścian królestwem
Na zapleczu domu dusz pogromca, a tuż przed nim paź do kolan zgięty

Niechby ona prawdą, niechby prawdą była
Ta historia o człowieku, zagubionym w życiu

Nocą mile przemierzywszy, z kresu drogą niczym magik znika
Z dłonią w dłoni nie dowierza swemu szczęściu, by na nowo rzucić je na wiatr

W codzienności, walcząc o swe wymarzone 'dwoje' - puszcza z rąk z nawiązką koguciego głupstwa
Nocą zaplątaniem ud tęsknoty, by za dnia co sił dogonić wolność niepewności uczuć

Niechby ona prawdą, niechby prawdą była
Lecz co raz, z łoskotem maski spadającej - zgon złudzenia.


~ Jasmina