środa, 29 lipca 2015

Drzewa umierają stojąc...

...


"Gdyby można było spojrzeć na świat bez żadnej ochrony, uczciwie i odważnie – pękłyby nam serca."  Olga Tokarczuk
Gdyby drzewa krwawiły przy każdej krzywdzie wyrządzonej z ręki nabzdyczonego ego tak zwanego myślącego człowieka, który człowiekiem nie ma prawa siebie nazywać - ulice spływałyby lepką, ciepłą czerwoną rzeką, zalewając wszystko, co napotkałaby po drodze. Gdyby drzewa mogły krzyczeć z bólu i niesprawiedliwości otrzymanej od pozbawionego wyobraźni, szacunku i sumienia kata z siekierą lub mechaniczną piłą - zagłuszyłyby każdy dźwięk dochodzący ze wszystkich stron świata. Gdyby mogły płakać, pękłyby serca wszystkich tych, którzy bezustannie stają w obronie natury, jej piękna i praw do życia w taki sposób, w jaki zostały zaprojektowane na długo przed pojawieniem się jej najgorszego oprawcy - człowieka, który za nic ma życie zwierząt, bezpieczeństwo, przywiązanie do ziemi, do jej korzeni oraz bezwarunkowej miłości. ~ Jasmina
"Drzewa umierają stojąc" ~ Alejandro Casona

Marek Malinowski, tygodnik Głos Siemiatycz, fot. MM i AK

Nie potrzeba wojen, by świat wyglądał jak po bombie atomowej - wystarczy pozwolić człowiekowi, by bezprawnie podnosił rękę na tę, która go nosi, karmi i kocha. Lecz warto zastanowić się póki czas nad swoimi czynami i oczyma wyobraźni ujrzeć świat, w którym natura przestanie tolerować człowieka za jego postępowanie wobec niej i odpłaci całą swoją mocą za ból, który jej zadano. ~ Jasmina

fot. zielonaakcja.pl/news/164/
Dla zainteresowanych: Obowiązujące podstawy prawne dotyczące zabiegów w obrębie koron drzew - to art. 82 ust. 1a ustawy z dnia 16.04.2004 roku o ochronie przyrody (Dz. U. z 2009 r. Nr 151, poz. 1220 z późn. zm.) na stronie: www.zielonaakcja.pl/news/164/
&
 Więcej informacji związanych z bestialskim przycinaniem drzew i skazywaniem ich na śmierć:

poniedziałek, 20 lipca 2015

Ku wielkiej połaci nieba...

...

"Śmierć jest mi­nimum. Mi­nimum wszys­tkiego. Pod­czas tych godzin, gdy jes­teś tak blis­ko dru­giej oso­by, z dwoj­ga niemal sta­jecie się jed­nym... Mi­nimum... Miłość jest śmier­cią: śmier­cią odrębności, śmier­cią dys­tansu, śmier­cią cza­su." ~ Jonathan Carroll

***
Bo czymże jest czas, jeśli nie szybko uciekającą niezidentyfikowaną próbą zatrzymania tego, co najcenniejsze; płynną niematerialną postacią otulającą ciało, by już za chwilę zniknąć na zawsze. Zaciskasz dłonie, by choć o jeden oddech dłużej, lecz pomiędzy palcami miękkie szczeliny, jak wrota ku wielkiej połaci nieba, otwarte.
Bo śmierć, choć tak kamienna i w boleści swej realna, spowalnia swoją obręcz, gdy widzi, że dwoje bijących serc nie zdoła powalić, i dystans na wyciągnięcie dłoni, choć palcami po wyobraźni jedynie i wspomnieniami, jak artysta długim pędzla pociągnięciem maluje, kładąc swe obrazy na skrawku nocnej podróży bezsenności.
Bo dotykiem badając nieśmiałym, wiesz, że wczoraj przeminęło i jutro przemija... Czas przystanie, by odetchnąć, i śmierć się znudzi czekaniem. Dlatego miłość solą ziemi, wodą życia i mocą energii - tu i teraz. Co 'wyrwiesz' życiu z pokorą, po wielokroć powróci. U stóp Twych to, co najcenniejsze, przysiądź i pochyl głowę. Wyciągnięte ku Tobie. Odważ się i żyj.

~ Jasmina
 

wtorek, 7 lipca 2015

Zdolny, ale leń...



Spotykamy czasami dzieci określane przez nauczycieli mianem "zdolny, ale leń". Mowa tu najczęściej o uczniu cechującym się wyraźnie dostrzegalną inteligencją, ponadprzeciętną, któremu rzekomo nie chce się pracować, co powoduje otrzymywanie ocen średniej miary. Otóż ludzie o dużej inteligencji, bez względu na to, czy mają lat dziesięć czy sześćdziesiąt, posiadają bardzo silną potrzebę wolności myśli, działania, samorealizacji. Dlatego z natury swojej nie wytrzymują pracy lub życia w strukturze sztywnych, o unormowanym rytmie czynności, standaryzacji zachowań lub obowiązkowych torów myślenia, np. internaty o sztywnym reżimie, koszary, policja, wojsko, praca w księgowości itp. W szkole postrzegani są jako leniwi, których stać na więcej. Odpycha ich i nudzi encyklopedyczność w znacznej mierze mało przydatnej, przekazywanej tam wiedzy i formy dydaktyczne preferujące bierną rejestrację przekazywanych wyłącznie werbalnie, abstrakcyjnych wiadomości. Uczniowie tacy nie są w stanie nauczyć się np. języka obcego wyłącznie przez "wkuwanie" słówek, natomiast opanowują go bardzo szybko w sposób sytuacyjny. Szybciej niż inni opanowują i rozwiązują to, w czym widzą sens, natomiast mimo nalegań, a nawet kar, trudno ich zmusić do intelektualnego angażowania się w coś, co uważają za bezproduktywną sztukę dla sztuki.
(...) Poziom ich aktywności intelektualnej i wysokość lotu zależy od poczucia komfortu fizycznego i psychicznego na poziomie o wiele bardziej subtelnym niż innych ludzi. (...) W dorosłym życiu szybko wybijają się w pracy na wyższe stanowiska - wszelako nie dzięki żmudnej pracowitości, lecz dzięki błyskotliwości umysłu, nowatorskim, nieszablonowym pomysłom, szybszemu (niż inni) wyławianiu istoty spraw, formułowaniu rozwiązań najbardziej skutecznych, osiąganiu efektów niezwykle sprawnym organizowaniem. Zaskakują szefów. Dzięki tym walorom jednak szybko zyskują nieprzychylność, a nawet ukrytą wrogość pracowników równorzędnych oraz, niekiedy, bezpośrednich przełożonych, którzy mogą poczuć się zagrożonymi przez nadto bystrego podwładnego. Z identycznego zresztą powodu bywali czasem już wcześniej "gnębieni" przez jakiegoś tam nauczyciela o zaniżonej samoocenie, którego - przerastając swobodą i płaszczyzną rozumowania - wpędzali w poczucie zagrożenia kompromitacją posiadanego prestiżu.
W życiu towarzyskim są podziwiani, traktowani z sympatią, ale oddanych przyjaciół - co jest istotą niniejszego wywodu - mają niewielu. Głównie dlatego, że bardziej budzą respekt niż dążenie do zacieśniania bliskości towarzyskiej. Ponieważ nazbyt odróżniają się poziomem ujmowania i oceny zjawisk, formułowania myśli, sprawiają wrażenie "wywyższających się". Docierające czasem do nich zaoczne opinie tego rodzaju, przynoszą zdumienie i rozgoryczenie - jako fałszywe i złośliwe. Swoją inność zaczynają odczuwać jako ciężar. Chcąc ją jakoś zniwelować, w poczuciu bezradności czasami starają się trochę sprymitywizować w sposób świadomy. Niewiele jednak daje owe "równanie w dół" poza zyskaniem dysharmonizujących ogólny obraz osobowości plam na zewnętrznej stronie własnej sylwetki.
Posiadając trudności ze znalezieniem partnerów z tej samej płaszczyzny, żyją w poczuciu intelektualnego i duchowego osamotnienia, mimo aktywnego życia towarzyskiego. Bardzo sobie ceniąc poczucie niezależności "przeciętni ludzie o nieprzeciętnej inteligencji" boją się układów i związków mogących wymusić podporządkowanie, uzależnienie, wtłoczenie w ramy, funkcjonowanie w szablonie - bowiem sytuacje takie rodzą w nich poczucie utraty wolności. A to kryterium jest jednym z najważniejszych wyznaczników ich komfortu bądź dyskomfortu.
Tak więc dziecko, a później dorosły człowiek, o inteligencji jeszcze nie wybitnej, ale już ponadprzeciętnej, zwany potocznie "zdolnym leniem", nie ma tak łatwego życia, jak by się pozornie mogło wydawać, a jego los obfituje w dzieje burzliwe, wzloty i upadki, triumfy i załamania o wiele częściej niż innych ludzi.

fragmenty z książki Andrzeja Wasilewskiego 
"Psychologia losu człowieka"