sobota, 28 kwietnia 2018

Ołowiana kula codzienności...



fot.kitdecoaching.com 


Jak przepchnąć ołowianą kulę codzienności, gdy prosto w twarz spod fałszywej pobożności fala nienawiści do świata, do wyborów, do przegranych lat; prosto w twarz Istoty, która nijak ma się do tej sieci zła, korzeni obcych terenów. Fachowcy od wytrwałości próbujący trzymać się lepkich macek zamkniętych w symbolicznych skrawkach papieru, któremu nadano mniejszą lub większą wartość. Okratowani w strefach komfortu, każdy w swojej własnej celi iluzji, że przecież nie jest jeszcze tak źle, że jeszcze da się wytrzymać - pod naporem pomyj wylewanych każdego poranka, w których toną i radość z nowego, i tego, co ma nadejść.
Powietrze naładowane ciężarem toksycznej atmosfery, bolące ciało trawione przez stres, przez zagubienie, przez poczucie bycia w nieodpowiednim miejscu. I tylko Istota mająca świadomość, że czas nagli a życie nie zwolni, wie, że musi opracować plan, i w sumienności swej, i uczciwości wobec siebie odszukać drogę, z której się oddaliła, zadać sobie fundamentalne pytanie "co dalej...?"
Przypomnieć sobie, jakie to uczucie iść z przekonaniem i sięgać po wyczekiwane. By móc zaplanować, zamówić, a następnie odebrać od świata to, co cenne. Usiąść ciemną nocą tuż u stóp białych, spienionych morskich fal i spojrzeć w niebo pełne gwiazd, zaczerpnąć powietrza, by poczuć  cudowną więź z naturą, powrócić do początku, na którym się pogubiliśmy.

~ Jasmina 
 

niedziela, 8 kwietnia 2018

Spóźnione przeprosiny...

...


fot. tapeciarnia.pl

Ciężko jest iść przed siebie ze świadomością utraconego czasu... kiedy pozwalamy, by nieprzewidziane zdarzenia, sytuacje czy źle dobrane słowa przerwały łańcuch przyjaźni i obopólnego porozumienia.
Ze wspomnieniami sprzed lat o codziennych wyprawach wokół jeziora, o zadumaniu nad życiem przy ciepłym świetle ogniska i smaku pieczonych ziemniaków...  
Rozmowy pozbawione słów, podczas gdy w głębi duszy podobny ból istnienia, osamotnienia i lęku... siedząc o świcie na klatce schodowej, zaledwie dwa metry od siarczystego mrozu czającego się za wejściowymi drzwiami... zakochani w książkach, odważni w byciu sobą, przerażeni bliskością, której nigdy do siebie nie dopuścili.
Przez wiele lat męczyło mnie pytanie, co dalej... jak mogło potoczyć się jego życie, gdzie dziś jest, co porabia, czy odnalazł swoje miejsce na tym świecie, czy jest szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Po wielokroć zachodziłam w głowę, jak uzyskać odpowiedź... bezskutecznie...
Wiele czasu upłynęło, tak wiele zmian zaszło na świecie, w postępie i stosunkach międzyludzkich; tak bardzo silną czułam presję z nieznanej mi strony, by dowiedzieć się prawdy. 
Z pomocą przyszła jedna z bardzo skutecznych stron internetowych. Odnalazłam odpowiedź, tracąc jednocześnie nadzieję, na jej pozytywne zabarwienie. 
Gdybym tylko mogła cofnąć czas, nie pozwoliłabym na zerwanie łańcucha przyjaźni; dziś jedynie mogę wierzyć, że pewnego dnia dane mi będzie poznać przyczynę pustki, która pozostaje zagadką.
Spoglądam na tabliczkę przybitą do krzyża i czuję ból... z niedowierzaniem analizuję układ cyfr informujący o dacie śmierci... Trzydzieści dwa lata to stanowczo zbyt wcześnie na zamknięcie wielkiej księgi życia... tak wiele dobra i miłości mogło się jeszcze tam znaleźć. Dociera do mnie, że mój niepokój nie był bezpodstawny. 
Klęczę nad zapomnianym grobem samotnego człowieka. Oczyszczam go z uschniętych liści, szkieletów dawno już przekwitłych kwiatów, wyrównuję miękką ziemię, szykując ją do nowych, żywych roślin. Pozostawiam małe światło pamięci. Walczę, by nie rozryczeć się na cały cmentarz...
Wiele bym, dała, by poznać odpowiedź na pytanie... "dlaczego, co się stało, że Ciebie zabrakło..." i przeprosić, że nie zdążyłam przed nadejściem ostateczności...
Straciłam Cię dziś po raz drugi... 


Pamięci J.I. (1973-2005)

~ Jasmina