poniedziałek, 30 marca 2015

W cichości biegu...

...


Na odrapanych ścianach wielkie stopy minionych chwil. Jesteś tam każdego dnia, zbierasz rozsypane kamyki bólu. Wierzysz, że będziesz w stanie wygładzić czas, by poszarpane jego poły przestały krwawić zamierzchłą przeszłością. Blady cień uśmiechu zaadresowany do tego, który spogląda na Ciebie z niedostępnych komnat życia.
Pomiędzy słowami wymęczone krople serca. Palcami dotykasz zwierciadła, które tuż przed Tobą. Marna próba uchwycenia dawno już przywiędłej radości. Zwariowane tango wiatru w objęciach wielkiej masy nieba.
Zamykasz oczy zbyt zmęczone, by na ramionach troski poczuć lekkość. Bo ogrom wojny już za Tobą, bo rozsądzone i po kątach, bo z wielką stratą i na zysku, bo z ciężką kulą... pięknem lotu.
Czas by pożegnać, by raz ostatni z pokorą w dłoni... By przymknąć drzwi i pozostawić, by znad przepaści, co ciągle woła - wycofać nieme i na rozdrożu dokonać nowych, kto wie... ostatnich.

~ Jasmina




wtorek, 24 marca 2015

Wielki ocean oczu...

...



Nic nie jest proste, kiedy wyrzekasz się wolności. Tej najpiękniejszej, danej Ci od początku istnienia, i która nigdy się nie kończy. Ona jest, cały czas, tuż obok - kochana bądź odrzucana.
Nic nie jest proste, kiedy pozwalasz na przygaśnięcie kolorów, tych, które wokół Ciebie, i tych, które w Tobie. I na nic złoto słońca, i na nic nadzieja zieleni, i na nic ciepło spojrzenia.
Myśli w kamieniołomie codzienności, z kilofem w umęczonej dłoni. Na niskim murku zasiadasz, kryjesz twarz przed światłem, śpisz na jawie. Puszczasz na wiatr umierającą z pragnienia wiarę... w inność, w zmienność. Skulony tęsknisz do powrotu, do czasu sprzed i zaraz po.
Podążasz, przystajesz, poznajesz - tych, którzy jak Ty - spoglądają w niebo, w latarniach gwiazd wypatrując ogniska swego domu. W zapachu nocy wędrują ku korzeniom, na których myśl łagodnieją rysy twarzy, a wielki ocean oczu przepełnia miłość, z której powstałeś.
Ktoś szturcha Cię w ramię, unosi ku górze, otrząsa ze snu marionetek. Lecz nie rozumiesz, a czas tak niecierpliwy, bo wokół wielki szum, bo krew strumieniami, bo tak bardzo wątpisz. Po kolorach tęczy, po wolności drodze, do nowego, które było a które będzie.

~ Jasmina
 
 

piątek, 13 marca 2015

Pod progiem bólu...

...

Pod progiem bólu, w nieskończoności doświadczeń, w pytajnikach nocy - które cierpiące na wieczną bezsenność - spoglądają prosto w umęczoną życiem twarz. Marszczą brwi i zaciskają usta. Nie potrafią pojąć, skąd to przerażenie skryte w zakamarkach rzęs i ten lęk przed jasnym światłem dnia. Umoszczone leniwie wysyłają w świat niezliczone, niedopowiedziane, nieodgadnione i skazane na osamotnione i pozbawione szansy na satysfakcjonującą odpowiedź.

W kakofonii dźwięków, poszarpanych niemym krzykiem  - w otuleniu eufonii walczącej o boskość harmonijnego piękna i energii. Szczęście i smutek, radość i żałoba, miłość i strach, przyjmowanie i trud zaciśniętych pięści przemijania. Wielce przemożny w swej maleńkości, człowiek we śnie, przed siebie kroczący, zapatrzony w swoje niebo, potykający się o tych, którzy przejrzeli i w swej niemocy polegli, powaleni niemożnością pogodzenia się z kapiącymi nań łzami.

Walcząc o swoje, dłońmi zmęczonymi bliźnią zawiścią i niepojęciem. Im więcej na nie tym więcej na tak. I na nic starania, i na nic ten jad - bo w swej kruchości każda istota do celu jednego zmierza. Zimnego, sprawiedliwego, milczącego. Liczba poranków na minusie, liczba nocy na plusie. Byle do przodu, byle pod górę, byle z odwagą w sercu. Wielka masa spływa do dołu, tym, którzy odrębną ścieżką podążają - drzwi na oścież.

~ Jasmina