czwartek, 22 sierpnia 2013

Nie, nie zasłaniaj okien...

...
Lękam się, aby drżenie moich rąk nie wybudziło Cię ze snu, stukot zaś serca mojego nie zagłuszył otulającej nas ciszy, by nic nie zburzyło przepływającej pomiędzy nami energii.

Zakrzywienie nad kropką zawieszone, co noc i bladym świtem ku nowemu. Dotykam Twojej dłoni, lekko jak wiatr po łanach zboża, z których pokarm dla ciała i zmysłów. Ciepło, zatrzymać chcę jak najdłużej, choć czas nieubłagany. Zostań proszę, nie odchodź. 

Nie, nie zasłaniaj okien... niech światło dnia oświetla nam nasze myśli, w spojrzeniu otulone milczeniem. W zamyśleniu spoglądamy w głąb siebie, starając się poukładać rozrzucone na wszystkie strony emocje. Opuszkami palców lewej dłoni wciąż czujemy chłodny powiew przeszłości, palcami dłoni prawej usilnie pragnąc dotknąć tego, co przed nami. Twarzą jednak na wprost temu, co tu i teraz.

Zamknij drzwi i usiądź... pozwól by niepokoje dnia choć na chwilę porwał wiatr. Lecz nie, nie zasłaniaj okien... niech światło nocy opromienia Twoją twarz. Pozwól by czułość spływająca na Ciebie falą wyciszenia, przymknęła łagodnie powieki. Daleko za siebie odrzuć niezgłębione dotąd tajemnice świata, pytania bez odpowiedzi odłóż na półkę wyczekiwania, nie przyspieszaj dróg, które własnym czasem podążają.

Delikatne skrzydła miłości przysiadają na Twoim ramieniu, boisz się by jej nie spłoszyć. Lecz jeśli naprawdę za nią tęsknisz, jeśli sercem całym jej pragniesz - choćbyś z lęku przed jej utratą uczynił krok ku przepaści, ona wzniesie się na nowo i podąży za Tobą... Dzień za dniem, noc za nocą - wyczekiwać będzie zaufania... Lecz nie, nie zasłaniaj okien... Każdy ma prawo do łez... do bycia kruchym.

Pozwól, że w ramionach swych zamknę marzenia z dzieciństwa, ogrzeję je swym ciepłem, podleję wiarą i dodam aromat nadziei, a Ty - kiedy ujrzysz pierwsze oznaki wzrostu, szeptem wybudzisz mnie ze snu, który chroni przed utratą sił, i z uśmiechem na ustach wskażesz spełnione, wspólne, na zawsze przyrzeczone, NASZE.



~ Jasmina