sobota, 31 października 2015

Lęk przed odrzuceniem...



Nie ma na świecie człowieka, który pozbawiony byłby jakiegokolwiek lęku.
Każdy lęk ma swoje własne korzenie, długość życia i moc, z jaką oddziałuje.
Ale z każdym lękiem można wygrać. Wystarczy dać sobie szansę.
~ Jasmina

  • Lęk przed utratą kontroli ~ Dorosłe Dzieci Alkoholików utrzymują kontrolę nad swoimi uczuciami i zachowaniem oraz próbują kontrolować uczucia i zachowanie innych. Nie robią tego, by zranić kogoś lub siebie, ale z lęku, że ich sytuacja życiowa pogorszy się, jeżeli pozwolą sobie na brak kontroli. Gdy utrzymywanie kontroli staje się niemożliwe, odczuwają silny niepokój. W rezultacie ich życie emocjonalne jest skrępowane, a kontakty z ludźmi są pozbawione spontaniczności, niezbędnej do osiągnięcia prawdziwej bliskości.
  • Lęk przed uczuciami ~ Często zdarza się, że DDA, aby przystosować się do panującego w ich rodzinach systemu zaprzeczeń, już w dzieciństwie ukryły głęboko swoje uczucia (szczególnie złość i smutek). Takie zahamowanie stopniowo ogranicza możliwość doświadczania czy wyrażania uczuć w sposób swobodny. W końcu każda żywsza reakcja emocjonalna, nawet wypływająca z uczuć pozytywnych, zaczyna wywoływać lęk i odbierana jest jako utrata kontroli nad nimi. Wielu DDA utożsamia intensywne emocje z upojeniem alkoholowym, ponieważ jedyne spontaniczne uczucia, jakich byli świadkami we własnym domu, wyrażane były pod wpływem alkoholu.
  • Lęk przed konfliktem ~ DDA, które doświadczyły przemocy słownej lub fizycznej, gdy pojawiały się konflikty pomiędzy rodzicami, często obawiają się ludzi posiadających władzę, ludzi rozgniewanych oraz krytyki pod swoim adresem. Zwykła stanowczość, okazywana przez innych, jest często mylnie odbierana jako uczucie złości. Lęk przed konfliktem powoduje, że DDA stale poszukują aprobaty, zatracając przy tym swoją tożsamość. Często kończy się to narzuconym sobie stanem izolacji i ciągłym dostosowywaniem się do innych, celem uniknięcia jakichkolwiek zadrażnień. 
  • Nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności ~ DDA są przesadnie wrażliwe na potrzeby innych. Rozwinęły tę cechę, aby odpowiednio szybko reagować na potrzeby swoich nietrzeźwych, egocentrycznych rodziców. Ich poczucie wartości często opiera się na satysfakcji wynikającej z radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Prowadzi to jednak do powstania wewnętrznego przymusu bycia doskonałym i ciągłego uszczęśliwiania innych ludzi. 
  •  Poczucie winy ~ DDA mają niezwykle silnie rozwinięte poczucie winy. Czują się winni za "odlot swoich rodziców" i niemożność powstrzymania ich od picia. Ilekroć zaczynają dbać o swoje własne potrzeby, zamiast ustępować innym ludziom, tyle razy czują się winni. DDA mogą rozwinąć trwający całe życie nawyk poświęcania własnych potrzeb w imię "bycia odpowiedzialnym" i aby uniknąć poczucia winy.
  •  Niezdolność do odprężenia się oraz spontanicznej zabawy ~ Zabawa jest stresująca dla DDA, szczególnie gdy inni patrzą. Ich wewnętrzne dziecko czuje się przerażone. Po to, by przetrwać, wyćwiczyło ono w sobie cały system samokontroli, aby dobrze się zaprezentować, by uważnie obserwować, co odczuwają inni i być przygotowanym na poradzenie sobie z mogącym w każdej chwili powrócić chaosem. Życie rodzinne nauczyło DDA, by mieć się zawsze na baczności. Nic zatem dziwnego, że pod tak surową kontrolą zanika spontaniczność. Spontaniczność i samokontrola nie idą bowiem w parze.
  • Ostra, bezlitosna samokrytyka ~ DDA często obciążone są bardzo niskim poczuciem własnej wartości bez względu na to, jak duże mają kompetencje. Niektórych takiego samokrytycyzmu nauczyli odrzucający ich i poniżający rodzice. Inni natomiast sami zadręczają się, trzymając własne potrzeby poza świadomością. W większości przypadków są niezwykle zdumieni, kiedy odkrywają, że tak ostra samokrytyka nie występuje u większości ludzi - tak bardzo wydaje się im naturalna.
  • Życie w świecie zaprzeczeń ~ Ilekroć DDA czują się zagrożeni, wzrasta ich tendencja do posługiwania się zaprzeczaniem. Jest to odruchowa reakcja, której nauczyli się w swoich rodzinach. Często posługują się oni zaprzeczaniem dla zachowania poczucia, że utrzymują wszystko pod swoją kontrolą. W rezultacie ich sposoby radzenia sobie z różnymi sytuacjami są często sztywne, niezręczne i nieefektywne. 
  • Trudności z utrzymywaniem bliskich kontaktów ~ Intymność sprawia, że DDA ma poczucie braku kontroli nad sytuacją. Intymność bowiem wymaga miłości do siebie samego i swobody w wyrażaniu własnych potrzeb. Poza tym niewielu DDA było świadkami prawdziwej bliskości w stosunkach pomiędzy rodzicami. W związku z tym mają oni często trudności w nawiązywaniu bliskich kontaktów z innymi ludźmi i utrzymaniu ich. Wielu nie czuje się bezpiecznie w takich związkach. Brak zaufania i poczucie, że jest się wtedy bezbronnym, silnie oddziałuje na ich życie seksualne. 
  •  Pozostawanie w roli ofiary ~ DDA wychowywały się w środowisku, na które miały niewielki wpływ. Rzeczywiście były one ofiarami choroby swoich rodziców. Jako dorośli mają nadal tendencję do postrzegania się w roli "ofiar" i często, również w miłości, przyjaźni i karierze zawodowej, pociągają je kontakty z innymi "ofiarami".
  • Zachowania kompulsywne (przymusowe) ~ DDA mogą nałogowo pracować, jeść, uzależnić się od relacji z jakąś osobą lub kompulsywnie podejmować inne zachowania. Najgorsze jest to, że wielu DDA często pije nałogowo i staje się alkoholikami.
  • Tendencja do mylenia miłości z litością ~ Niewiele jest przykładów dojrzałej miłości w rodzinach dotkniętych problemem alkoholowym. W wielu przypadkach to, co nazywano miłością, w rzeczywistości polegało na tym, że jeden rodzic czuł litość w stosunku do drugiego. W rezultacie takiej błędnej interpretacji uczuć, DDA często "kochają" ludzi, do których mogą odczuwać litość i którym mogą przyjść na ratunek.
  • Lęk przed porzuceniem ~ DDA często wzrastali w ciągłym poczuciu bycia podrzuconym przez uzależnionego rodzica na rzecz butelki. Jednocześnie przerażała ich myśl, że w wyniku rozwodu lub śmierci któregoś z rodziców, mogą być w każdej chwili porzuceni na zawsze. W rezultacie zdarza im się przesadnie długo tkwić w jakimś związku, aby nie przeżywać na nowo bolesnego poczucia bycia porzuconym.
  • Cierpienie spowodowane zalegającym "nieprzetrawionym" uczuciem żalu ~ Żal z powodu poniesionych strat nie był przez DDA odpowiednio przeżywany w dzieciństwie, ponieważ ich rodziny nie tolerowały tak głębokich uczuć. W okresie późniejszym kolejne straty i rozczarowania życiowe nie mogły zostać przeżyte bez przywoływania uczuć z dzieciństwa. W rezultacie DDA są często przygnębieni i niezdolni do odczuwania radości z jakości osiągniętego przez nich życia.
  • Przewaga reagowania nad działaniem ~ Innym, długotrwałym skutkiem działania wysokiego poziomu stresu jest nadmierna czujność - automatyczne wychwytywanie z otaczającego nas środowiska wszelkich potencjalnych zagrożeń. Te jednostki bowiem, które wykazują najwyższy stopień czujności, mają największe szanse na przetrwanie. DDA pozostają nadmiernie czujne znacznie dłużej niż jest to konieczne.
 ***
  • Najważniejszą rzeczą jest to, że dzieci alkoholików są tymi, którzy przetrwali.(...)Wielu z nas przetrwało wbrew przeciwnościom losu. Wielu przetrwało dzięki inteligencji, inni dzięki wytrwałości, a jeszcze innym udało się to dzięki ogromnej kreatywności. Większość DDA, gdy zaczyna oceniać swoje dzieciństwo realistycznie, dochodzi do wniosku, że ich przetrwanie było niemałym osiągnięciem. Jest to rzeczywiście uzasadniony powód do dumy.

fragmenty z książki:
"Czas uzdrowić swoje życie. Poradnik dla DDA." 
Timmen L. Cermak, Jacques Rutzky


sobota, 17 października 2015

Żelazny wiek Owidiusza...



Pierwszy nastał złoty wiek, który bez karzącej dłoni, z własnej woli, bez ustaw strzegł wierności i sprawiedliwości. Nie było lęku i nie było kary, nikt nie musiał czytać groźnych słów prawa rytych na tablicach z miedzi. Pokorny tłum nie drżał przed wyrokami sędziów. Bez sądów wszyscy czuli się bezpieczni. Jeszcze z gór swych rodzimych nie zstąpiła na fale morza ścięta sosna, by ujrzeć inne kraje. Ludzie nie znali obcych, dalekich brzegów. Jeszcze nie opasały miast urwiste wały, nie znano prostych trąbit ni wygiętych miedzianych rogów, nie było hełmu i miecza, a nie znając broni ludzie beztrosko zażywali miłego odpoczynku. Ziemia sama z siebie, wolna od obowiązków, nie dotknięta pługiem, nie draśnięta lemieszem, wydawała plony.
(...) Kiedy Jowisz zepchnął Saturna w mroczny kraj Tartaru - nastał wiek srebrny, gorszy od złotego, wspanialszy niż wiek miedzi. Jowisz skrócił czas trwania starożytnej wiosny i rok podzielił na cztery pory: zimę, lato, zmienną jesień i krótkotrwałą wiosnę. Wówczas po raz pierwszy w dziejach świata rozprażone powietrze zawrzało upałem i po raz pierwszy ścięty mroźnym wiatrem grad zawisnął. Wtedy zaczęto szukać schronienia. Za domy służyły jaskinie, gęste zarośla, z gałęzi splecione szałasy. Po raz pierwszy rzucono ziarno w długie polne bruzdy, po raz pierwszy ryknęły woły jarzmem przygniecione.
Potem nastał wiek trzeci - miedziany, gwałtowny, porywczy do broni. A jednak nie zbrodniczy. Ostatni wiek żelazny. Natychmiast w wiek ten, do najgorszego skłonny, całe zło się wdarło. Uszły odtąd prawda, wiara i na ich miejsce wtargnęły zdrada, podstęp, oszustwo, przemoc i zbrodnicza żądza posiadania. Żeglarz żagle podaje wiatrom, których nie znał dotąd. Sosny, które tak długo stały sobie na wysokich górach, dziś ociosane skaczą po nieznanych falach. A przezorny mierniczy ziemię pociął granicami, ziemię, co była dotąd wspólna jak samo światło słońca, jak powietrze. I nie tylko zmuszono ziemię, by dawała plony  - potrzebne pokarmy, ale wdarto się w jej wnętrze i wydobyto skarby, które ukrywała w mrokach Styksu - zaród przyszłych nieszczęść.
Zjawiło się na świecie okrutne żelazo i okrutniejsze od żelaza - złoto. Nadeszła wojna, która posługuje się jednym i drugim, i potrząsnęła mieczem w skrwawionej dłoni. Ludzie żyją z grabieży. Gospodarz boi się gościa, teść lęka się zięcia, nawet brat rzadko kocha brata. Mąż grozi śmiercią żonie, a żona mężowi, okrutne macochy warzą żółte tojady, syn przyśpiesza zgon ojca. Miłość rodzinna legła w pyle, dziewicza Astrea, ostatnia z bóstw, opuszcza ziemię w krwi skąpaną.

Owidiusz (43 p.n.e. - 17/18 n.e.)
"Metamorfozy"
fragment tomu pierwszego
 

czwartek, 8 października 2015

Pomiędzy słowami... utkane...





 "Ugodziło we mnie przekonanie o tym, że na świecie wszędzie jest wszystko jedno. Bardzo dawno to przeczuwałem, ale zupełne przekonanie zjawiło się ostatniego roku jakoś nagle. Poczułem nagle, że byłoby mi wszystko jedno, czy świat będzie istniał, czy też nigdzie nic nie będzie. Zacząłem słyszeć i wyczuwać całą swoją istotą, że nic przy mnie nie ma. Z początku zdawało mi się, że za to wiele było przedtem, ale później się przekonałem, że przedtem też nic nie było, tylko, nie wiem czemu, się wydawało. Stopniowo się przekonywałem, że nigdy też nic nie będzie. Wtedy nagle przestałem się gniewać na ludzi i niemal ich nie dostrzegałem. Doprawdy, przejawiało się to nawet w największych drobiazgach: bywało, na przykład, że idę po ulicy i obijam się o ludzi. Nawet nie z zamyślenia: o czym miałem myśleć, zupełnie przestałem wtedy myśleć, było mi wszystko jedno. Gdybym przynajmniej znalazł odpowiedź na pytania – ale nie, ani jednej nie znalazłem, a ile ich było? Ale zrobiło mi się wszystko jedno i wszystkie pytania zniknęły."
~ Fiodor Dostojewski
"Któregoś dnia oślepniesz. Jak ja. Będziesz siedział gdzieś, punkcik zagubiony w pustce, w ciemności, na zawsze. Jak ja. Któregoś dnia powiesz sobie „Zmęczony jestem, usiądę”, i siądziesz. A potem powiesz sobie „Głodny jestem, wstanę i zrobię sobie coś do zjedzenia”. Ale nie wstaniesz. Powiesz sobie „Nie powinienem był siadać, ale skoro już siadłem, posiedzę jeszcze trochę, później wstanę i zrobię sobie coś do zjedzenia”. Popatrzysz chwilę na ścianę, a potem powiesz sobie „Zamknę oczy, może prześpię się trochę, będę się po tym czuł lepiej” i zamkniesz je. A kiedy je otworzysz, ściany już nie będzie. Znajdziesz się w nieskończonej pustce, której nie wypełniliby wszyscy wskrzeszeni zmarli wszelkich czasów, i będziesz w niej jak ziarnko piasku pośród stepu."
~ Samuel Beckett
"Samotność ma coś z przygody snu - jest potrzebna jak pokarm, gdy jest się głodnym. W podróży przez życie należy nosić w kieszeni kromki samotności, której azyl, bezpłatny i dostępny każdemu, jest błogosławionym wynalazkiem losu. Zamknąć się w ciszy tej wieczerzy i odpoczywać w ekskluzywnym towarzystwie własnych myśli. A potem powracać na parkiet do przedmiotów i gestów."
~ Waldemar Łysiak 
"Strach przed samotnym życiem, chęć ucieczki przed świadomością narodzin. Drzwi łona zawsze zamknięte tylko na zasuwkę. Lęk i tęsknota. Głęboko we krwi głos przyzywający cię do raju. Do innego świata. Zawsze ten inny świat. To wszystko musiało się zacząć od pępka. Przecinają ci pępowinę, dają klapsa w tyłek, i hokus-pokus! - oto przyszedłeś na świat, pływasz jak statek bez steru. Wpatrujesz się w gwiazdy, potem w swój pępek. Wszędzie wyrastają ci oczy - pod pachami, między wargami, w korzonkach włosów, na podeszwach stóp. To co odległe, staje się bliskie, to co bliskie - odległe. Świat wewnętrzny - świat zewnętrzny, nieustanny przepływ, zrzucanie skóry, przenicowanie się. I tak dryfujesz latami, aż znajdziesz się w martwym punkcie, powoli zaczynasz gnić, stopniowo rozpadasz się w kawałki, ponownie ulegasz rozproszeniu. Pozostaje jedynie twoje imię." 
~ Henry Miller
"Nic nie budzi w człowieku takiego lęku jak drugi człowiek – większego jeszcze, jeśli oboje są jedną i tą samą osobą. Tak, samotność zmusiła mnie do stawienia czoła samemu sobie. A w odpowiedzi na ten przymus, do zbudowania na wspomnieniach potężnych ścian zapomnienia. I to był jedyny sposób, by przetrwać pośród tego zniszczenia i rozkładu, jedyny sposób, by znieść samotność i lęk przed obłędem."
~ Julio Llamazares
"To do jakiego stopnia ów gorączkowy stan nieustannego pośpiechu w dziedzinie aż nazbyt ludzkich interesów sprzyja przygnębieniu owych wspaniałości ukrytych we wnętrzu każdego człowieka, można zauważyć, obserwując skutek zbyt długiego przebywania w bardzo różnym towarzystwie. Skutek ten oddaje jedno ze znaczeń słowa rozproszenie; myśli i uczucia zbytnio rozpraszają się i marnotrawią. Przywrócenie im stanu koncentracji przez przyjęcie postawy medytacyjnej jest przez wszystkie osoby wycofujące się od czasu do czasu z tłumów odczuwane jako konieczność. Żaden człowiek nie rozwinie zdolności swojego intelektu, jeżeli nie pokratkuje przynajmniej własnego życia samotnością. Ile samotności, tyle potęgi. A jeśli nawet to zdanie nie jest całkowicie prawdziwe, to w każdym razie chodzi o to, że przyjąć należy jakąś mądrzejszą zasadę życia."
~ Thomas de Quincey