piątek, 25 marca 2016

Energia miłości...

...
fot. brainwavemaster.com
Ile to razy w życiu napotkałeś na swej drodze człowieka, który energią swego serca - odrzucał Cię natychmiast, bądź przyciągał do siebie niewyobrażalną mocą? Jak wielu ludzi nadal nie wierzy, że często wystarczy kilka chwil, parę minut, by poczuć wewnętrzną lekkość bądź ciężar nie do zniesienia? Bywa, że siądziesz tuż obok osoby, która nawet słowem Cię nie uraczy, zajęta własnym światem - a Ciebie aż nosi, by się przywitać, podzielić czymś pozytywnym, zapytać skąd jest i jak to możliwe, że czujesz niesamowicie zgodne wibracje! Bywa i tak, że wejdziesz do jakiegoś pomieszczenia... na uczelni, w pracy, do przedziału w pociągu... i poczujesz, że ktoś tam przebywający, ma ewidentnie złą energię... a Ty podświadomie przybierasz zamkniętą pozycję, unikasz kontaktu wzrokowego...
Energia, którą jesteśmy - jest odbierana przez innych, nawet jeśli nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, bądź jej odbiorcy nie do końca wierzą w jej istnienie. Spośród miliardów ludzi na świecie, spośród milionów żyjących w naszym kraju... jak wielu ludzi wywiera na Tobie tak pozytywne, cudowne wręcz wrażenie...? Jak bardzo ciągnie Cię do nich... kogo spośród nich masz odwagę wpuścić do swojego życia, do całego Twojego jestestwa?
Jedno, czego wciąż pragnę, to...
Oczy jeno zamknąć i dać się oddzielić od świata zewnętrznego... poczuć tę magię... magię unikalności... by móc powiedzieć drugiej Istocie Światła, że kiedy z nią rozmawiam, to tak, jakby dane mi było spotkać Anioła... który chyba sam nie do końca zdaje sobie sprawę, że nim jest, i że znalazł się tu, na tej cudnej naszej planecie, by przywrócić wiarę w normalność, tę, która dziś tak zapomniana przez wielu, tak niedoceniana... Kiedy wzruszenie dotyka serca, to znak, że na ziemi wyrasta kolejna piękna roślina, a z niej misterność utkana z emocji... misterność, której ilość synonimów przyprawia o szaleństwo... dogłębność, finezja, delikatność, subtelność, artyzm, lekkość, miękkość i łagodność... a to tylko niektóre z nich... a wszystkie one pomiędzy jednym brzegiem a drugim naszej wielobarwnej tęczy myśli. Ktoś mógł by powiedzieć, że jestem oderwana od rzeczywistości, że życie jest twarde, że trzeba walczyć, być ukierunkowanym na siebie, że nie ma już miejsca na czułość, na bycie częścią natury... 
Można mieć w życiu wszystko, co możliwe i co jest w zasięgu ręki... ale kiedy nie ma tej najistotniejszej dla życia wartości, jaką jest bliskość drugiego człowieka, jego szczera miłość, lojalność i oddanie - to nic nie jest takie, jakim powinno być... Ta mała luka, ta milcząca pustka i wolne miejsce obok - zawsze o sobie przypomina.
Zakradnę się zatem, wplączę, otulę i zabiorę do krainy, w której nie ma granicy czasu, granicy drogi, granicy myśli i zbędnych trosk. Do wymiaru rzeczywistości, w którym już wyznaczono miejsce naszego spotkania.
Obok mnie wolne miejsce, dla Ciebie... Istoto Światła. To nic, że mam tylko jedną poduszkę... To nic, że nie mam nawet łóżka... Ale mam wystarczająco długie ramiona, by Cię przyciągnąć do siebie, przytulić i ogrzać... Podzielę się z Tobą i poduszką, i miejscem, i ciepłem, które mam w sobie...

Lecz zanim zasnę, zanim odpłynę w daleki świat - ucałuję Twe dłonie, każdy palec z osobna, i ucałuję Twoje serce, i skrawek szyi... ucałuję również Twoje kochane usta. I popłyniemy przed siebie daleko, nie spoglądając wstecz...
~ Jasmina




środa, 16 marca 2016

Poezja Przemiany...


Szukając punktu umożliwiającego uruchomienie mocy wewnętrznej, przedzierając się przez gąszcz spraw związanych z Istnieniem, witając i żegnając w sobie wiarę w lepsze dni, stwarza Człowiek wokół siebie i w sobie Poezję Przemiany. Budowniczowie przemiany starają się stworzyć warunki motywujące do urodzenia się w Człowieku wolności przeistaczającej wszystko w coraz doskonalszy kształt. Szukają odwagi w ludziach pełnych lęku o siebie, o swoją przyszłość. Odwaga w tych osobach może się zrodzić jedynie dzięki pokazaniu im wizji zwycięstwa odniesionego przez wartości godne Ich Istnienia.
fot. hathayoga.lu
(...) Ludzie starają się gonić za bzdurami. Dla większości szczytem szczęścia jest dobrobyt materialny. Nie jest on zły sam w sobie, ale nie może stać się celem życia. Ludzie przywiązują zbyt dużą wagę do tego jak wyglądają, pomijając to co sobą reprezentują. Gdyby każdy z nas spojrzał sam na siebie z takiej właśnie perspektywy przyznałby rację, że robił w życiu rzeczy, które nie miały dla niego żadnego sensu, żadnego znaczenia.
(...) Stworzyliśmy sobie normy moralno-etyczne, które mają dotyczyć, obowiązywać wszystkich żyjących bez względu na istniejące w nich różnice. Żyjemy w świecie, który nie lansuje indywidualności ludzkiej. W takim świecie osobie, która stara się być kimś innym niż reszta ludzi, jest bardzo ciężko. Każdy inaczej myślący spotyka się z nietolerancją otoczenia. Z tego powodu "opłaca się" ludziom kryć się ze swoimi poglądami, zachowując je dla siebie, często nawet je zatracając.
Wyznacznikiem celu życia dla większości ludzi jest założenie rodziny, posiadanie domu, dobrze płatnej pracy, samochodu, psa. Ci, którzy zrealizują cel tego rodzaju uważani są za spełnionych obywateli, pełnowartościowych członków naszego społeczeństwa. Tak naprawdę zrealizowanie tego celu nie jest niczym wielkim, jest trudne, ale nie zapewnia Człowiekowi szczęścia. Daje jedynie posiadanie. Jest to wywiązanie się z narzuconego schematu.
(...) Życie powinno być poznawaniem, rozwijaniem samego siebie. Jest budowaniem swojego własnego królestwa, upiększaniem swojego wnętrza, poszukiwaniem coraz to nowych terytoriów, budowaniem swojej siły, weryfikowaniem swoich poglądów. Każdy z nas czegoś się boi. Różnica między ludźmi słabymi i odważnymi polega na tym, że ci drudzy potrafią przełamać swój strach. Na tym polega zwycięstwo. Za bardzo patrzymy na to, jacy jesteśmy w oczach innych ludzi. Zbyt zależy nam na tym, żeby jakoś wyglądać, jakoś się prezentować, zrobić na innych wrażenie. Myślę, że każdy chciałby w swoim życiu dokonać czegoś wielkiego, zapisać się grubymi literami na kartach ludzkości. Zgłębiając wiedzę w kwestii materii, otaczającego nas świata, nie zgłębiamy wiedzy o samym sobie.

 fragmenty z książki Elżbiety Nowalskiej - "Siła Wibracji"

poniedziałek, 14 marca 2016

Na drodze do celu - Street Workout...



"Jesteś urodzona/urodzony, by zwyciężać, jednakże, aby być zwycięzcą musisz zaplanować zwycięstwo, przygotować się do zwycięstwa i oczekiwać zwycięstwa."
~ Zig Ziglar


Paweł - młody, zdolny, nastawiony na sukces, do którego dąży każdego dnia... po prostej, po wyboistej, po stromej - ale po drodze, która prowadzi do celu. Zaintrygowana jego postanowieniem, by czynić w życiu to, co kocha najbardziej, postanowiłam zapytać go o kilka szczegółów - za poświęcony czas i chęć podzielenia się swoimi myślami - dziękuję!
1) Od jak dawna interesujesz się Street Workout? Co spowodowało, że ukierunkowałeś się właśnie na tę dziedzinę sportu?

Street Workout interesuję się od około roku. Na wybór tej dziedziny sportu w głównej mierze miała wpływ wykonywana przeze mnie praca. Dużo i ciężko pracuję zawodowo i nie mogłem sobie pozwolić na regularne zajęcia na siłowni, a jak już na nią poszedłem, to trening nie był zadowalający z braku wystarczającej energii, braku regeneracji. Dzięki pewnej dziewczynie poznałem książkę „Skazany na trening”, która była zbiorem ćwiczeń kalistenicznych. Tak mnie to zafascynowało, że zacząłem szukać na ten temat ciekawostek w Internecie. Wtedy znalazłem o wiele więcej. Obejrzałem pierwszy film o tematyce typowo Street Workoutowej z Frankiem Medrano. Byłem pod wrażeniem tego, do czego może być zdolne ludzkie ciało, że praktycznie, jeśli się czegoś chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. Chciałem robić to samo i zacząłem pracować nad sobą. Wiadomo - były i nadal są wzloty oraz upadki, lecz nie poddaję się.
2) Jakie wyrzeczenia pociąga za sobą Street Workout?

Według mnie wszystko zależy od organizmu. Na pewno ważna jest dieta, bo jednak musimy być w stanie podnieść swoje ciało przy podstawowych ćwiczeniach z użyciem ciężaru własnej masy. Osoba otyła nie będzie w stanie zrobić jednej pompki, jednego podciągnięcia na drążku. O trikach nie wspominając. Do tego używki typu alkohol, narkotyki i papierosy, też odpadają. Chcemy zbudować zdrowe ciało i się rozwijać, a nie sobie szkodzić. Myślę, że to najważniejsze w tej kwestii. Reszta to same przyjemności :)

3) Ćwicząc regularnie - stawiasz bardziej na rzeźbę i nabieranie mocy, czy ma to jednak głębszy oddźwięk, z udowodnieniem sobie i światu, że jeśli się czegoś naprawdę bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych?

Chyba jest z każdej rzeczy po trochu. Wszystko łączy się w całość. Chcąc, nie chcąc, gdy ćwiczysz regularnie, nabierasz siły, a co za tym idzie, rozwijają się mięśnie, poprawia się sylwetka. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że podobno widać efekty treningów. Niektórzy mówili, że przesadzam, żebym dał sobie spokój. Jednak, jak mogę dać sobie spokój z rzeczą, którą kocham i  na te 40-60 minut czyni mnie całkowicie wolnym. Jestem tylko ja i moje ciało, to cudowne uczucie. Na pewno jest też głębszy oddźwięk, bo wielu ludzi w siebie nie wierzy, a trening rozwija nie tylko ciało, lecz również umysł. Wtedy wszelkie granice, które sobie stworzyliśmy, powoli znikają i właśnie to jest piękne.

4) Czy masz słabsze dni, w których brak Ci motywacji, nie masz ochoty wyjść z domu i na nowo podejmować działania? Jak sobie z tym radzisz?

Oczywiście. Jak każdy mam takie dni, najczęściej od poniedziałku do piątku, gdzie wieczorem po pracy jestem strasznie zmęczony i wiem, że trening nie będzie taki, jakbym tego chciał. Jednak staram się zrobić parę pompek i podciągnięć na drążku, by jakoś się pobudzić i jest lepiej. Na szczęście drążek mam zamontowany w wejściu do pokoju, więc ciężko jest go minąć obojętnie. Następnym sposobem jest słuchanie muzyki. Najbardziej lubię muzykę filmową, bo jest bardzo emocjonalna, daje niezłego kopa energetycznego, także polecam ten rodzaj muzyki. Ostatnim sposobem, który stosuję jest słuchanie przemówień motywacyjnych. Jest na ich temat wiele opinii, lecz akurat mnie fajnie napędzają, bo widzę swój cel i wiem, że małymi krokami się do niego zbliżam. Sposobem, który jest chyba jednym z najlepszych, jest po prostu partner treningowy. Osobiście go nie stosuję, bo moi byli znajomi woleli pić, imprezować i wymyślać wymówki niż troszkę bardziej zadbać o swoje zdrowie. Jeśli jednak macie osobę, która chciałaby z wami ćwiczyć, to jest to super motywator. Możecie sobie wzajemnie pomagać przy trudniejszych ćwiczeniach i rywalizować, co chyba jest bardzo interesujące i pozwala lepiej rozwinąć umiejętności.

5) Czy obecność osób, które wybrały w życiu tzw. stabilizację, ułatwia parcie do przodu, czy wręcz przeciwnie - masz ochotę krzyczeć, by wybudzić ich ze snu kieratu codzienności?

Wszystko zależy od podejścia do życia. Jeśli chcesz tylko w spokoju dożyć końca swoich dni, to masz do tego prawo. Jeśli jednak chcesz od życia czegoś więcej niż szarej egzystencji, to musisz wytrwale pracować nad sobą. Nic samo nie przyjdzie. Cel sam się nie osiągnie,  to Ty musisz zrobić pierwszy krok i stale podnosić sobie poprzeczkę. Jak mawiał Arnold Schwarzenegger „Nie możesz się wspiąć na drabinę sukcesu trzymając ręce w kieszeniach”. Musisz iść do przodu, by osiągnąć upragniony cel, tylko tak poczujesz się spełniony. Rozmawiałem ostatnio z dobrym kolegą, mówił, że miał strasznego doła i żeby się z niego wyrwać zaczął biegać. Mówił, że czuł euforię, pozwoliło mu to odpędzić negatywne emocje i dalej może się zajmować osiąganiem wyznaczonego celu w innej dziedzinie.

6) Jesteś wytrwałym zawodnikiem, po pierwszych - bardzo ważnych dla Ciebie - szkoleniach. Jakie masz dalsze plany? Czy czujesz, że droga, po której kroczysz - wreszcie staje się wyrazista?

Za zawodnika się nie uważam, mam już 28 lat i sportowa kariera już nie jest dla mnie, lecz chciałbym związać swoją przyszłość z tym sportem otwierając klub z wykwalifikowaną kadrą trenerów i fizjoterapeutów. Każdy człowiek wykazujący chęci i posiadający organizm pozwalający na wykonywanie ćwiczeń, znalazłby dla siebie miejsce i czułby się dobrze. Jest we mnie jeszcze sporo niepewności, czy dam radę, ale czuję, że prędzej, czy później taki klub stworzę.  Zrobiłem już kurs Instruktora Street Workout Level 1, pod koniec roku będę robił następny poziom, a w międzyczasie jeszcze kilka innych szkoleń związanych z dietetyką i aktywnością ruchową. Sądzę, że skoro już się za to wziąłem, to trzeba coś dalej robić w tym kierunku. Tak, ta droga robi się coraz bardziej wyrazista i poznaję coraz więcej ludzi, którzy chcieliby być trenowani w tej dyscyplinie pod okiem trenera, lub już pytają o porady treningowe, więc chyba mam do tego predyspozycje.

7) Ze swojego punktu widzenia i mnogości doświadczeń - co byś poradził tym, którzy dopiero wstępują na ścieżkę Street Workout? Na co powinni się przygotować, w co uzbroić i w jakim świetle postrzegać samego siebie, by się nie poddać?

Moim zdaniem osoby, które dopiero zaczynają ćwiczyć powinny uzbroić się w cierpliwość, sumiennie wykonywać ćwiczenia bazowe, przygotowujące organizm, mięśnie, stawy, ścięgna na cięższe wyzwania. Nikt od razu nie zrobi Human Flag albo Muscle Up'a. Na to trzeba czasu, litrów wylanego potu i samozaparcia. Jeśli będziesz ćwiczył regularnie i rozwijał każdą partię mięśni, to będziesz zaskoczony efektami i zadowolony z poświęconego czasu. Zawsze przed każdym treningiem trzeba pamiętać o ROZGRZEWCE. Wiadomo, że w każdym sporcie występują kontuzje, lecz odpowiednia rozgrzewka może zniwelować ryzyko ich wystąpienia. Jeśli będziecie trenować pod okiem trenera, bezwzględnie przestrzegajcie jego poleceń, bo to on bierze odpowiedzialność za wasze bezpieczeństwo i prawidłowe wykonywanie ćwiczeń. Jeśli jednak chcecie ćwiczyć samemu, to polecam obejrzenie filmów instruktażowych w Internecie. Jest ich tam mnóstwo. Ten sport jest o tyle atrakcyjny, że nie potrzebujecie do niego specjalnych ciuchów, sprzętu, czy innych gadżetów. Prosty trening można zrobić w domu, na trzepaku przy bloku. Powstaje coraz więcej urządzeń typu NAF, na których można ćwiczyć całkowicie za darmo.



Obie opcje mają swoje plusy i minusy. W klubie trzeba zapłacić za trening, lecz jest tam kadra, która zawsze pomoże, pozwoli rozwinąć się w odpowiedni sposób. Do tego, w klubie można poćwiczyć niezależnie od pogody, bo jednak jest to kryte pomieszczenie. Na dworze wszystko zależy od determinacji trenującego. Wszelkiego rodzaju opady, niska lub zbyt wysoka temperatura, zniechęcają do treningu. Do tego jesteście zdani na siebie, własną wiedzę, umiejętności i potrzeba dużo więcej czasu, by dojść do wysokiego poziomu. Powinniście widzieć swój cel i zadać sobie pytanie „Jak bardzo chcę go osiągnąć?”. Musi być konkretna odpowiedź. Chcesz być chudy? To trzymaj dietę i ćwicz po to byś był chudy. To samo tyczy innych celów. Najlepiej stanąć przed lustrem zapytać siebie, po co to robisz. Przy każdej chwili zawahania powtarzajcie czynność. Jeśli myślisz, że nie dasz rady, to zmień myślenie. Nikt tego nie zrobi za Ciebie.

8) Czego Ci życzyć?

Cóż, wiele można by mi życzyć, bo jest wiele do zrobienia. Najważniejsze, to żeby ta nasza rozmowa trafiła do wielu ludzi, zmusiła do działania. Street Workout staje się coraz bardziej popularny w naszym kraju i mam nadzieję, że dzięki działaniom grup sportowych tak będzie dalej. Liczę też na duży odzew ze strony czytelników, komentarze, pytania. Chętnie udzielę odpowiedzi i jeśli będzie taka możliwość, to osobiście zaprezentuje kilka ćwiczeń.

 "Masz wszystkie możliwe powody, by spełnić swoje największe marzenia.
Wyobraźnia plus innowacja jest równa realizacji." ~ Denis Waitley