niedziela, 17 stycznia 2016

Pogrążony we śnie...

...


Pogrążony we własnym śnie na jawie, w świecie zawieszeń i ślepego pędu... Zdaje mu się, że słyszy, że widzi wręcz ten wartki nurt posklejanych w całość liter płynących z Twoich ust wprost do niego, ale one niczym wolne ptaki omijają go... Czasem pozwoli, by w zapomnieniu o sobie któreś z nich dotarło do jego narządu słuchu, lecz nie potrafi skojarzyć, czego się tyczyło, jaki miało mieć oddźwięk, sens jaki, przekaz, co ma z nim zrobić, jak zinterpretować, jak zapoznać z własnym ego, które naburmuszone niczym małe, tupiące nóżką dziecko - słucha, ale nie słyszy... patrzy, ale nie widzi...
A Ty usilnie starasz się coś powiedzieć, próbujesz podarować komuś coś ważnego, patrzysz w oczy, wysyłasz całą moc jaka tkwi w energii serca i umysłu, chcesz powiedzieć, że oto... że właśnie... że nie wiesz jak długo jeszcze... że się obawiasz... że są takie sprawy... że z Twojego punktu widzenia, siedzenia, stania, leżenia, pływania, fruwania, umierania i życia... Lecz wszystko to, jak kamień w wodę...
Zadajesz pytanie, subtelne, mocne, dobitne, kruche i czekasz... na nic, bo wiesz, że nie dotarło, że chaos w jego głowie, że Ja, Ja i Ja... i nic więcej... i nagle rozumiesz, że oto rozpoczął inny wątek, że pominął, że spojrzał tylko nieobecnym wzrokiem, że tylko lekko poruszył wargami, jakby już miał udzielić odpowiedzi... ale nie... to, co próbowałeś przekazać, podzielić się tym, co ważne - popłynęło w przestrzeń, która zabrała daleko ze sobą...
I opuszczasz głowę w bezsilności, w tym braku połączenia rozmów, w tym rozrzucaniu na darmo liter, z których każda tak istotna, być może jedna z ostatnich, jaką zdołasz powiedzieć... Bo żyjesz, bo czasem i Ty chcesz opowiedzieć, o swojej podróży, o swojej niesprawiedliwości, o tym, co czujesz, jak czujesz i dlaczego w ogóle... A za chwilę może Cię nie być, bo nie wytrzymasz... A Ty tylko chcesz, by choć przez krótką chwilę oczy skierowane na Ciebie były, by otwarto wrota słuchu i rozumienia, by postarano się dostrzec...
Lecz na nic starania i Ty to widzisz... zamykasz zatem na powrót w sobie całą historię, godzisz się z tym, że ludzie dziś nie słyszą, co się do nich mówi... zapatrzeni we własne niebo, we własne odbicie, we własne życie, we własne pokręcone, poświęcone, niepojęte, głuche, ślepe na wszystko wszędobycie...
Wstajesz, wychodzisz, kierujesz kroki ku ciszy, ku samotności, ku nocy i porankom, ku gwiazdom i słońcu, nabierasz mroźnego powietrza w płuca i myślisz... to nic, to nic, to nic... to życie... tak to już jest...

~ Jasmina 17.01.2016'




sobota, 9 stycznia 2016

Wszyscy znamy jej imię...

...
"Fantasy Mist" - fanpop.com
Słyszano o niej na całym świecie, odwiedza każdy dom - bogaty i biedny, mały i duży. Spaceruje brzegiem morza, przysiada na piasku, spogląda na nas i stara się zrozumieć. Z czułością wspomina dobre chwile, pomaga docenić każdą z nich, choć czasem trudno jej powstrzymać napływające łzy... dlatego lubi deszczową aurę, ponieważ wtedy łatwo ukryć je pośród niezliczonej, niebiańskiej fali spływającej po bezbronnym ciele.
Razem z nami wita poranek, towarzyszy przy piciu ulubionej kawy lub herbaty, patrzy za okno, zamyśla się, próbuje poskładać rozrzucony po głowie zlepek myśli, stara się zaistnieć w harmonogramie dnia, rzadko kiedy nas opuszcza.
Wspina się na szczyty gór, tych prawdziwych i tych rodzących się z zamiarów osiągnięcia ich w życiu codziennym. Podziwia szerokie horyzonty, wybiega wzrokiem na drugi brzeg, dotyka ziemi, zachwyca się paletą polnych barw, smutnym uśmiechem składa widziane obrazy.
Podąża za dłonią gładzącą nagie ciało, anielską subtelnością dotyka zmęczonej twarzy i wita kolejne zmarszczki; pamięta o kimś, kto był, kto odszedł, być może umarł, być może pod ciężarem trosk i w objęciach zagniewania, postanowił zniknąć. Kładzie się przy naszej poduszce, blisko, na tyle by zawiesić wzrok w martwym punkcie, pozwolić poczuć jej obecność w całej pełni. 
Nie zwraca uwagi na kolor skóry, na wzrost i niedoskonałości. Nie liczy włosów, nie mierzy siły potrzebnej do wytrwania. Mówi we wszystkich językach, choć tak naprawdę jednym, zrozumiałym dla każdego. Jest blisko cierpiącego, jest blisko szczęśliwego. Siedzi na szpitalnym fotelu, na ośnieżonej ławce, pogrążonej w ciemnościach sali kinowej. Wczuwa się w treść czytanej książki, patrzy na puste miejsce obok nas.
Nikt nie wie, jak wygląda, jaki ma kolor oczu i jak pachnie. Nikt nie wie, czy częściej się uśmiecha, czy roni łzy samotności i bólu. Nikt nie jest w stanie zrobić jej zdjęcia, namalować obraz, zaprosić do tańca. Nikt, choć jest blisko, przez cały czas. Nawet teraz, kiedy ja piszę, a Ty czytasz. Lecz wszyscy znamy jej imię... - TĘSKNOTA.

~ Jasmina 9.01.2015'