Kobiety, które kochają za bardzo...
Kochać za bardzo nie znaczy kochać za wielu, za często bądź za głęboko. Kochać za bardzo to popaść w obsesję i nazwać ją "miłością", a następnie pozwolić, by owładnęła naszymi uczuciami i zachowaniem do tego stopnia, że nie potrafimy odejść od mężczyzny, choć doskonale wiemy, że ma rujnujące skutki dla naszego zdrowia i równowagi psychicznej.
W rodzinie, która nie funkcjonuje prawidłowo, wszyscy odgrywają sztywno swe role, a komunikowanie się zostaje ograniczone do wypowiedzi zgodnych z rolami. Nikt nie opowiada swobodnie o tym, co czuje, czego chce, co mu się właśnie przytrafiło, czego mu brak; każdy recytuje wyłącznie te kwestie, które pasują do kwestii wygłaszanych przez innych.
Jeżeli nikt nawet nie zająknie się o tym, co doskwiera każdemu z osobna i wszystkim naraz; jeśli poruszanie takich spraw jest zakazane explicite ("u nas się o tym nie mówi") bądź implicite (przez natychmiastowe zmiany tematu) - uczymy się nie dowierzać swym spostrzeżeniom i uczuciom. Ponieważ nasza rodzina zaprzecza podstawowym realiom, my zaczynamy robić to samo. W efekcie nie wykształcają się w nas pewne elementarne narzędzia radzenia sobie z życiem, z ludźmi i z sytuacjami.
Tego właśnie brak kobietom, które kochają za bardzo. Nie potrafią zauważyć, że ktoś lub coś nie wychodzi im na zdrowie. Nie potrafią odrzucić człowieka czy układu, którego inni w naturalny sposób unikaliby jako zbyt zagrażającego, niewygodnego bądź szkodliwego dla siebie.
Kochanie za bardzo nie jest skłonnością przypadkową. To wypadkowa wychowania kobiety w konkretnym społeczeństwie i konkretnej rodzinie. A oto typowe cechy charakteryzujące taką kobietę:
- Wychowałaś się w domu dysfunkcyjnym, który nie zaspokajał twych potrzeb emocjonalnych.
- Pozbawiona prawdziwej troski i wsparcia, usiłujesz odrobić tę zaległość w sposób namiastkowy, stając się czyjąś piastunką; najczęściej mężczyzny, który sprawia wrażenie potrzebującego.
- Nie zdołałaś zmieć rodziców (lub jednego z nich) w ciepłych i czułych opiekunów. Wobec tego reagujesz silnie na swojską postać kogoś, kto jest uczuciowo nieprzystępny. Chcesz znów dokonać cudu. Czarodziejskim środkiem ma być twoja miłość.
- Boisz się panicznie opuszczenia; zrobisz więc wszystko, aby związek trwał.
- Nic nie jest zbyt trudne, czasochłonne czy za drogie, jeżeli może "pomóc" twojemu mężczyźnie.
- Przywykłaś do braku wzajemności. Będziesz czekać, żywić nadzieję i wciąż próbować na nowo.
- Zawsze bierzesz na siebie ponad pięćdziesiąt procent odpowiedzialności i winy.
- Oceniasz samą siebie niezwykle nisko. W głębi ducha nie wierzysz, byś zasługiwała na szczęście. Sądzisz raczej, że musisz zapracować na przywilej cieszenia się życiem.
- Ponieważ nie zaznałaś w dzieciństwie poczucia bezpieczeństwa, przejawiasz ogromną potrzebę panowania nad partnerem i waszym związkiem. Władcze zapędy maskujesz chęcią "bycia pomocną".
- W każdym układzie damsko-męskim kierujesz się nie tyle wglądem w rzeczywistą sytuację, ile swymi marzeniami o tym, jak mogłaby się ona przedstawiać.
- Nie umiesz się obejść bez mężczyzn i cierpień.
- Możesz mieć emocjonalne, a nawet biochemiczne predyspozycje do nałogowego picia, zażywania narkotyków lub lekarstw, bądź objadania się, szczególnie słodyczami.
- Ciągnie cię do ludzi "trudnych". Bezustannie zaplątujesz się w skomplikowane, chaotyczne i przykre afery miłosne. Unikasz w ten sposób skoncentrowania się na własnych problemach i własnym życiu.
- Przypuszczalnie często popadasz w depresję. Starasz się jej zapobiec, fundując sobie porcję podniecenia, związanego z układem niepewnym i zawiłym.
- Nie podobają ci się mężczyźni zrównoważeni, spolegliwi, sympatyczni i wyraźnie tobą zainteresowani. Uważasz ich za "nudziarzy".
fragmenty z książki Robin Norwood
"Kobiety, które kochają za bardzo"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz