wtorek, 20 sierpnia 2013

On nie jest z Marsa, Ona nie jest z Wenus

...
Mars
"Każdy z nas ma w sobie dwa przeciwstawne, ale uzupełniające się aspekty osobowości: męski - racjonalny i kobiecy - uczuciowy. W pewnym momencie ludzie zaczęli poprawiać naturę. Stworzono więc stereotypy idealnych przedstawicieli każdej z płci i ustalono, że wszelkie odstępstwa od wyimaginowanych wzorców są nieprawidłowe. 
Świat i ludzie zostali podzieleni na dwa, nie mające ze sobą nic wspólnego obszary - kobiety starały się być jak najbardziej kobiece, panowie skupili się na naśladowaniu wzorca stuprocentowego mężczyzny. Naturalne różnice w psychice obydwu płci zostały poprzez przestrzeganie obowiązujących stereotypów pogłębione i wykoślawione." 


"Kobiecość i męskość to dwie różne, ale uzupełniające się kategorie, umożliwiające całościowe objęcie wszystkich aspektów życia. Męskość pozwala zrozumieć i skutecznie działać w świecie fizycznym, a racjonalność, siła i umiejętność logicznego myślenia ułatwiają bezpośrednie rozwiązywanie problemów dnia codziennego. Kobiecość, utożsamiana z emocjonalną, irracjonalną stroną naszej osobowości, umożliwia poznanie, zrozumienie i wykorzystanie bogactwa świata uczuć - aspektu niewidzialnego, ale przecież mającego równie ważne znaczenie w poznawaniu rzeczywistości materialnej. Choć mogłoby się wydawać, że są to dwa odrębne obszary życia, w rzeczywistości przenikają się one nawzajem; życie pobudza i wyzwala w nas emocje, a uczucia zachęcają do walki, osiągnięć i w jakimś sensie wskazują drogę."

"Tak naprawdę męskość i kobiecość to dwa uzupełniające się i nierozdzielne aspekty życia, dwie części ludzkiej osobowości i dwa sposoby odbioru rzeczywistości, funkcjonujące poprawnie tylko razem, zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w obrębie ludzkiego ciała. Pozbawiony uczuciowości, czysto racjonalny sposób postrzegania świata prowadzi często do cynizmu, bezkompromisowości i wybierania rozwiązań istotnych tylko z punktu widzenia znanych i rozumianych w danej chwili argumentów. Z kolei skupianie się wyłącznie na uczuciowości i nieuwzględnianie potęgi rozumu może prowadzić do łatwowierności, popadania w stan odrealnienia oraz negatywnie wpływać na rozwój i postęp w świecie zewnętrznym. Jednak jednym z najgorszych skutków oddzielenia kobiecości i męskości jest jego wpływ na umiejętność kochania i szczęście każdej jednostki. Pozbawiony kawałka swojej autentycznej, dwupłciowej osobowości człowiek płaci za to bolesnym uczuciem pustki oraz brakiem wewnętrznej harmonii. W wymiarze społecznym płacimy za to my wszyscy, a efekt widać w ogólnym cierpieniu emocjonalnym ludzi, nieumiejętności przeżywania głębokiej miłości i coraz częstszych niepowodzeniach związków uczuciowych."


Wenus
"W przeciwieństwie do tego, czego nauczyła nas nasza kultura, męskość i kobiecość są w każdym z nas i te dwa przeciwstawne, ale uzupełniające się obszary tworzą pełną, ludzką osobowość. Każdy człowiek ma w sobie cechy kobiece i męskie, a tłumienie ich w celu sprostania płciowym stereotypom skutkuje wewnętrznym konfliktem, którego zewnętrznym przejawem jest damsko-męska wojna. Kobiecość i męskość nie jest więc czymś, co można osiągnąć i do czego powinno się dążyć, lecz są to dwa istniejące w nas pierwiastki, których wzajemną proporcję ustala za nas natura. Jesteśmy jednocześnie racjonalni i uczuciowi. logiczni i intuicyjni, silni i delikatni; jesteśmy kobietami i mężczyznami, ale przede wszystkim jesteśmy ludźmi."


"Choć pragnienie kochania i bycia kochanym jest naturalną potrzebą każdego człowieka i wydawałoby się, że w dziedzinie tej powinna wystarczać nam intuicja i instynkt, społeczeństwo - ostrzegając przed popełnieniem ewentualnych błędów - nieustannie tworzy recepty i wzorce idealnej miłości. (...) Miłość romantyczna przeszła w zasadzie do historii, a jej miejsce zajęła miłosna strategia, oparta na przekonaniu, że uczucia dadzą się w pełni kontrolować. Powszechna racjonalizacja życia i związana z nią chęć definiowania i systematyzowania wszystkich jego obszarów sprawiła, że również miłosne związki zaczęły być traktowane w sposób schematyczny i stały się jednym z elementów życiowego "biznesplanu". (...) Ponieważ powszechnie uważa się, że powodzenie związków uczuciowych jest przewidywalne i przez odpowiednie starania również w tej dziedzinie życia można osiągnąć pełny sukces, miłosne cierpienie nie tylko utraciło zabarwienie szlachetności, ale stało się synonimem mięczaka, nieudacznika, życiowej ofiary czy sentymentalnego studenciny. Uczuciowe niepowodzenie i związany z tym ból uważa się wręcz za rodzaj jakiejś życiowej słabości lub wstydliwej przypadłości, dotykającej jedynie oderwanych od rzeczywistości romantyków."

"Ponieważ miłość jest w jakimś sensie nieuchronnie związana z możliwością ewentualnego odtrącenia i związanego z tym cierpienia, a uczucia te są w naszej kulturze sukcesu obarczone piętnem destrukcyjnego wstydu, boimy się zaangażowania i jednocześnie tak bardzo za nim tęsknimy. Pragnienie kochania i bycia kochanym ograniczone przez lęk przed miłosnym rozczarowaniem powoduje, że ulegamy proponowanym nam receptom na pozbawioną przykrych niespodzianek, zracjonalizowaną miłość."


"Potrzeba bycia kochanym, jeśli jest dominująca i unieszczęśliwiająca, jest zawsze cechą ludzi niespełnionych, ich emocjonalnej niedojrzałości, braku harmonii i dziur w osobowości. W odróżnieniu od niej, prawdziwa miłość jest tkwiącą głęboko w każdym człowieku siłą, przejawiającą się w potrzebie dawania. Troska o dobro i szczęście drugiego człowieka, poszanowanie dla jego odmienności, wspieranie go w rozwoju jego własnej indywidualności - są jej najważniejszymi przejawami. (...) Miłość rodzi się z potrzeby dzielenia się swoim szczęściem, ciepłem, bliskością i wzajemną fascynacją. Uczucie to umożliwia ogromny rozwój emocjonalny i duchowy poprzez kontakt z drugim, pełnym, ale przecież innym człowiekiem. Wkraczając w taki związek wejdziemy tym samym na zupełnie nowy teren i odkryjemy, że uczucia między kobietą i mężczyzną mogą być tak głębokie, jak głębokie są w naszych najśmielszych marzeniach."


Fragmenty zaczerpnięte z niezwykłej książki Eweliny Sochy "On nie jest z Marsa, Ona nie jest z Wenus"