czwartek, 4 lipca 2013

Niesen

...
Słońce miało kształt żarówki, ciemno pomarańczowego koloru, brudnego matu. Nad naszymi głowami płynęły masy ciężkich chmur, a między nimi była niewielka przerwa, przez którą widać było płynące geometryczne figury, składające się ze sznura czerwonych światełek.

Wielka, czarna dziura - pochłonęła mnie całą, nie dała możliwości wypowiedzenia choćby jednego słowa w obronie własnej. Byłam w nieznanym mi bliżej miejscu i czasie. Uniosłam z ciekawości jedną powiekę, rzuciłam wzrokiem to w prawo (ciemno), to w lewo (ciemno), a przed sobą, o jakieś pięć, siedem miejsc, zauważyłam drzemiącego mężczyznę. Jakim cudem znalazłam się w autobusie? Dokąd jechałam? Przetarłam oczy i przykleiłam nos do zimnej, nie pierwszej czystości szyby. Ciemno. 
Czy ja byłam w drodze do piekła?

Chwyciłam za torbę i przeniosłam się na miejsce, przy którym otwarte było okno. Poczułam świeży powiew wiatru, a w nim leśne ciepłe akcenty. Nie, w piekle z pewnością tak ładnie nie pachniało. Droga, którą jechaliśmy, znajdowała się na odludziu otoczonym przez gęste korony drzew.

Wstałam, podeszłam do śpiącego mężczyzny. Jego siwa czupryna przygnieciona była płaskim, nieco zmatowiałym beretem. Ręce złożone miał na brzuchu a głowę opartą na trzęsącej się szybie autobusu. Szturchnęłam go lekko w ramię z nadzieją, że się przebudzi i powie dokąd jedziemy, albo przynajmniej zdradzi aktualną godzinę, bo mój zegarek wsiąkł, podobnie jak moja pamięć związana z sytuacją, w której się znalazłam. Mężczyzna nie reagował, jedyne co w nim żyło, to ślina spływająca z uchylonych ust prosto na przybrudzoną, zapiętą na ostatni guzik kurtkę. Skrzywiłam się z obrzydzenia.

Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić kilka kolejnych kroków i wypytać osobę kierującą tym tajemniczym pojazdem. Zapukałam w jego grube, szklane drzwi odgradzające go od potencjalnych napastników. Pukanie zastąpiłam waleniem pięścią, po  chwili okienko biletowe zostało uchylone. 

- Może mi pan łaskawie powiedzieć, dokąd jedziemy?

- Nie rozumiem...
- Co to za autobus i dokąd jedziemy?
- Proszę wrócić na miejsce...
- Czy pan mnie nie słyszy? Może głośniej?


W odpowiedzi usłyszałam jedynie trzask zamykanego okienka. Wszystko wskazywało na to, że ta podróż nigdy nie miała dobiec końca.

~ Jasmina