"Na trzepaku" ~ gajowiec.pl/index.php?id=113 |
Cztery pory roku podzielone pomiędzy szkołę i zabawę, obowiązki i przyjemności, surową rzeczywistość i sposobność nauczenia się, jak ją przetrwać - tak wyglądał świat okiem dorastającej dziewczynki w czasach PRL. Wielu do dzisiaj o zaprzeszłym czasie wyraża się z dezaprobatą, złością, żalem, niezrozumieniem; inni zaś pamiętają, że był to okres w życiu należący do długiej i górzystej drogi przemian naszego kraju. Nie było bajecznie, nie było też piekielnie. Była praca i pieniądze, nie było produktów w sklepach. Cokolwiek się pojawiało, było w ograniczonej ilości i to na słynne kartki. Żeby kupić gazetę w kiosku Ruch-u, trzeba było godzinę do dwóch wcześniej ustawić się po nią w kolejce. Po kawę stało się całymi nocami, za mięsem od późnych godzin wieczornych do samego rana, aż zostanie otwarty sklep. Ten, kto zdobył sznur z kilkoma rolkami papieru toaletowego, był "królem dzielnicy". Przykładów można by mnożyć bez końca.
Raz w roku otrzymywałam jednego banana i pomarańczę. Zapach pamiętało się całymi tygodniami. Brakowało wielu rzeczy... nie mieliśmy pojęcia, jak wygląda i żyje świat. Nie do końca pojmowaliśmy, dlaczego tak jest... byliśmy dziećmi...
Ale...
Mieliśmy swoje ulubione wieczorynki, m.in. "Miś Uszatek", "Bolek i Lolek"; z niecierpliwością wyczekiwaliśmy na Teleranek i 5-10-15; czytaliśmy takie czasopisma jak "Płomyk", "MIŚ" czy "Świerszczyk", w wolnej chwili oglądaliśmy bajki na domowym rzutniku zajadając własnej roboty wafelki z nadzieniem. Ćwiczyliśmy cierpliwość w Bierkach, samodyscyplinę, orientację w terenie wyjeżdżając na obozy harcerskie lub korzystając z darmowych kolonii letnich. Wielu chciało zostać mistrzem w układaniu kostki rubika. Umawialiśmy się pod najbliższym na osiedlu trzepakiem, by później spędzić ze sobą czas aż do wieczora. Ulubioną przekąską był chleb z cukrem, kogel-mogiel, smak świeżego mleka i prawdziwej śmietany, którą otrzymywaliśmy pod same drzwi. Zbieraliśmy historyjki i wodne tatuaże dołączone do gum Turbo i Donald. W szkołach nie było rewii mody, każdy nosił obowiązkowo fartuch i tarczę szkoły. Temat rzeka...
Wielu z nas zapewne pamięta czasy, kiedy w TV (o ile ktoś miał) były dwa, trzy programy (zamiast 800), które kończyły się o 22-23 godzinie. Jeśli ktoś posiadał telefon - to tylko stacjonarny, więc nie był przez 24h uwiązany na elektronicznej smyczy. Podwórka pełne były dzieci, potrafiących bawić się, wykorzystując swoją wyobraźnię, bez wewnętrznego przekonania, że muszą 'zabić' kilku lub kilkunastu ludzi w chorych grach, których wówczas na szczęście nie było... Weekendy spędzało się z rodzinami na wspólnych spacerach na świeżym powietrzu, a nie od rana do nocy po galeriach handlowych. Rozmawiało się twarzą w twarz, a nie za pomocą smsów czy komunikatorów - czy to była jakaś krzywda? Z pewnością nie...
Dziś ludzie wiedzą więcej o bohaterach z serialowych tasiemców, niż o członkach własnej rodziny. Osiedlowe boiska pozarastały chwastami bądź przerobione zostały na wielkie parkingi dla samochodów. Nie ma już dzieci grających w piłkę, nie ma dzieci bawiących się w chowanego, berka czy skaczących w gumę. Nie ma gry w klasy, nie ma podchodów. Trzepaki służą już tylko do okazjonalnego zabijania roztoczy na dywanach. Pozamykani w świecie elektronicznych gadżetów nie opuszczają domu nawet w piękne, słoneczne, letnie dni... zajęci niezliczoną ilością gier komputerowych. Spada ilość czytających... wzrasta ilość niepotrafiących rozmawiać, poprawie pisać, składać myśli, korzystać z wyobraźni.
Przyjaźń najczęściej kojarzona jest z czerpaniem korzyści z towarzystwa drugiej osoby. Brak pracy, rozpad związków, problemy finansowe, narastający stres - wszystko to powoduje, że ludzie odwracają się od siebie. Im więcej posiadają, tym mniej dostrzegają dobra w innych. Im mniej posiadają, tym częściej tracą poczucie sensu własnego życia.
Pozamykani w gettach dobrodziejstw współczesnego świata zapomnieli o byciu człowiekiem. O szacunku do samych siebie i do drugich. Dziś dziecko nie potrafi zrozumieć podstawowych zasad współżycia z innymi rówieśnikami. Każdy chce być pierwszy i najlepszy. A gdy zabrać mu komputer, komórkę lub telewizor - gotów jest szantażować, buntować się, mścić...
Nas - dzieci PRL-u jest mnóstwo... Każdy z nas mógłby napisać osobną książkę z własnymi spostrzeżeniami, doświadczeniami, żalem i radością, z opisem przepaści dzielącej tamte czasy z obecnymi, dobrymi i złymi ich stronami...
Rocznik 74'
Cieszę się, że mogłam poznać, co znaczy posiadać niewiele na zewnątrz, ale być bogatym wewnętrznie.
~ Jasmina
"Do najbardziej fatalnych następstw dobrobytu i bogactwa należy wewnętrzne zubożenie człowieka. Wielu ludzi posiada eleganckie mieszkania, nowoczesne wille z najnowszymi urządzeniami, pełne zamrażarki, ale ich głowa jest pusta. Zabierz im samochód, telewizor, wideo i pogodę, a nie będą mieli tematu do rozmowy. Ich wnętrze jest puste. Są pozbawieni fantazji i bezmyślni. Przypominają jeszcze jeden przedmiot wśród innych składających się na wyposażeniu ich willi. Pamiętaj, że także i ty jesteś zagrożony. Broń się i przeciwstawiaj takiemu rozwojowi. Nie pozwól zredukować się do automatu manipulowanego z zewnątrz, a wewnątrz kompletnie martwego. Szukaj ciszy, spokoju. Pozwól sobie na parę minut zastanowienia i medytacji. Ucz się wsłuchiwać w słowa drugiego człowieka.
Uwolnij się od nacisku modnych poglądów i od chęci posiadania tego, co dzisiaj tak bardzo chciałoby się mieć. Używaj dobrobytu, ciesz się z udogodnień, lecz nie dozwól sprzedać swojego serca. Nie pozwól swojemu duchowi się zszarzeć, stać się szarym jak szary materiał, bezbarwnym, bez życia, bez czucia i sensu. Radość i szczęście nie przychodzą nigdy z zewnątrz, ale zawsze wyrastają od wewnątrz!" ~ Phil Bosmans
"PRL był jednak boski... Nie wiem dlaczego ludzie tak narzekają. W porównaniu z dzisiejszymi pokoleniami my mieliśmy wszystko włącznie ze wspomnieniami. Nie zamieniłbym tych wspomnień na bogactwa zachodu, na dzieciństwo uciekinierów Zielińskich w Szwecji... nawet jak kląłem w kolejce w sobotę rano bo przegapiłem Teleranek czy 5-10-15. Cudowne czasy. Nasze pokolenie PRL może żyło skromnie ale BOGACTWEM i DOŚWIADCZENIAMI życiowymi, i poczuciem wspólnoty nie mamy sobie równych.
My wiemy co to drugi człowiek, wspólnota = komuna - bo nas tego uczyli... Dziś wspólnota to wrzucenie zdjęć na odczepkę na Facebooka dla "przyjaciół" którzy cię mają w 4 literach, trzymanie wszystkich na dystans, bo "ja to wykształcony i właśnie wróciłem z Egiptu". Kapitalizm, jak sama nazwa mówi, budowanie kapitału, swego własnego, po trupach... a to de facto budowanie muru izolacji i samotności na stare lata.
Piękny Złoty Wiek PRL minął... Dziś mamy wiek Egoizmu." ~ http://homonto.wordpress.com/2012/04/29/stare-dobre-czasy-prlu/