poniedziałek, 29 sierpnia 2016

W rozpostartych ramionach...


...




Możliwość jest możliwa, choć tak bardzo niemożliwa do zniesienia... Bo i dłoń ku Tobie wyciągnięta, lecz oczy opuszczone z obawy, że gdyby spojrzały przed siebie, zaznały by lęku przed utratą... Bo dłoń ta wyciągnięta, by dotknąć lekko, jak wiatr Twego policzka, by połączyć dwie wiśniowe drogi w najdelikatniejszy, a jednocześnie najmocniejszy przekaz... Bo kiedy były słowa, tęskniłam za nimi... kiedy pojawił się głos, tęsknie by znów go usłyszeć, a kiedy spotkam Ciebie... wiem, że trzeba będzie odejść, na nowo w cieniu się schować... by wypatrywać Cię w każdym zwiastunie wiosny i cieple lata, zmianach jesieni i nastrojowej zimy. A jednak warkocz spleciony z palców, i opuszka wędrująca od nasady włosów przez czoło, brwi, delikatność powiek do kącików ust... Chciałabym Cię spotkać leżącego na morskim piasku, zapatrzonego w miliony gwiazd... i chciałabym Ci ten widok przesłonić, zamknąć Cię w zasłonie włosów i rozpostartych ramionach... Kiedy pośród miliardów istnień na świecie energia kieruje się ku tej a nie innej istocie, trudno z nią walczyć, może dzięki niej Twój świat stanie się o jeden odcień znośniejszy, może energia, która płynie z mojego wnętrza sprawi, że poczujesz się częścią czyjegoś życia... Może i biel śniegu stanie się bardziej błyszcząca, i noce cieplejsze... I może dzięki niej poczujesz ciepło na szyi, kiedy przytulisz się do poduszki, i dłoń mą próbującą wyruszyć w podróż poprzez znane, choć tylko w wyobraźni... 

 ~ Jasmina