środa, 15 maja 2013

Plecionką wrażliwości...

...


fot. cellphonewallpapers.us
Tworzyć mi czas, bo nad płomieniem pióra ptasi klucz rozproszonych słów i trzepot nocnych myśli. Plecionką wrażliwości otulę zagubione w drodze do spokoju.
Po klucz mi sięgnąć, co drzwi zrozumienia na szerokość ludzkiego spojrzenia uchyla. Na hamaku wspomnień przeliczam kamyki dni, w podkowie smutku zasnute obłoki łez, rogala dłonie, jasne i przejrzyste.
W skórzanym etui schowałam wszystkie skarby ziemi, dwie wiśniowe wypukłości ust pieczęcią na każdym z jego narożników. Pomiędzy palcami dostrzegam dziecięcy uśmiech nadziei.
Spokój wszędzie, choć krzyk wielki. Tłumiony ból samotnych pośród wielu, ciężkim uśmiechem uwagę od wzroku odwracają - pustego, pozbawionego sensu, pytającego, szukającego od bladego świtu, po gęstą noc - i nie znajdują niczego poza echem zaprzeszłych chwil.
Patrząc na fale, co ku przepaści podążają, tak ludzie ku końcowi swemu spieszą. Ziemia płacze spękana pragnieniem, śnieg zmienia barwę na purpurową, a zieleń spalona kruszeje pod ciężarem człowieczej zachłanności.
Stąpam w cichości, na palcach się wspinam - dosięgnąć zimnej stali zaklętej w księżycu, odebrać klucz z dłoni jego, na nowo dać szansę po skosie drogi błądzącym.
Choć raz, noc jedną zaciszem przepłynąć do świtu brzegu, bez wyświetlanych pod powiekami obrazów niepokoju.
Choć raz przebudzić się o poranku i zastać świat obsiany kwiatami pokoju, usłyszeć radosny śmiech pozbawiony lęku o kolejne godziny, ujrzeć w ludzkich oczach czystą miłość.
Dla mnie za wysoko... 
~ Jasmina