niedziela, 21 czerwca 2015

Daremne starania...

...



Mogę się starać do usranej śmierci, a i tak, jeśli ktoś będzie mnie miał daleko gdzieś między okrężnicą a dwunastnicą, to nikt i nic nie wpłynie pozytywnie na nasze kontakty. Czy będę mieć dwadzieścia, pięćdziesiąt czy dziewięćdziesiąt lat, zawsze znajdzie się coś co będzie nas dzielić. Co najwyżej przy ostatniej wymienionej liczbie po prostu się nie rozpoznamy z racji wieku lub zwyczajnego wypalenia płcią odmienną. Może dopiero będąc dla siebie obcy, znajdziemy wspólną płaszczyznę do głębszych rozważań nad sensem i przemijaniem życia. A może siądziemy sobie na przydrożnej ławce i opowiemy historię swojego niemrawego życia, dochodząc do punktu, w którym ja poznałem ją, ona mnie. I znów skoczymy sobie do gardeł, wyrywając ostatnie siwe włosy zagubione na prawie łysej czaszce, podrapiemy skórę skłonną do podrażnień i wewnętrznych wylewów obsianych wokół plamami wątrobowymi, może obłożymy się nawzajem drewnianymi laskami, będącymi naszymi nieodłącznymi towarzyszkami niedoli osłabionych lędźwi, aż w końcu dostaniemy zadyszki (oby nie zawału serca) i odskoczymy od siebie jak poparzeni wrzątkiem, by znów zająć miejsce na ławce, przymknąć zmęczone powieki i zaczerpnąć tchu. Kiedy tętno już powróci do stanu używalności, rozczochrane pięć siwych włosków przygładzone i odprowadzone na swoje miejsce, a laska znów stanie się pewną ostoją dla przygarbionego korpusu, spojrzymy na siebie po raz ostatni w życiu i odejdziemy w przeciwnych kierunkach. Jak zawsze. Jak teraz.

 ~ Aleksandra Jasmina
fr. "On The Edge of Life"