piątek, 8 maja 2015

Złote języki płomieni...

...

 
Mając na uwadze minione lata, które trwały tyle, co kilka szybko przemykających dni urlopu i analizując za oraz przeciw dane mi od życia - dochodzę do konsensusu między sercem i umysłem - dostrzegając wyraźne zadrapania na panującej między nimi harmonii, bez której nie sposób podążać przed siebie - stwierdzam coraz zacieklej na tajemnych spotkaniach między mną a sobą, iż kto raz poparzył sobie dłonie, raz na zawsze ostrożność zachowywać będzie w obliczu ognia kryjącego się w drugiej, rzekomo myślącej istocie - pod którą to postacią kryje się moc niszczenia bądź budowania - a o której to mocy przekonujemy się często zbyt późno, na nowo lecząc otwarte rany zadane przez złote języki płomieni.

Kruchość odnajduje się w prostocie,
nasionami piękna tuli się do ziemi...

~ Jasmina