środa, 27 marca 2013

Lęk - jak wydostać się z potrzasku

...


Podobnie jak jest "dobry" i "zły" stres, tak jest i "dobry" oraz "zły" lęk.  Wydaje się, że paradoksalnie: właśnie w dzisiejszym, pewnym świecie ubezpieczeń lęk stał się jednym z najczęstszych problemów psychicznych. Ocenia się, że około 40% wszystkich ludzi odczuwa niepokój lub obawę. Co dziesiąty z powodu lęku nie może prawidłowo funkcjonować w życiu codziennym i reaguje na to stresem ze wszystkimi jego konsekwencjami.

Kiedy lęk jest "dobry", a kiedy "zły"? Nieco upraszczając, lęk wtedy może być dobry, gdy wynikającą z niego sytuację można pokonać. Wtedy zdobywa się nowe doświadczenie, które wzmacnia nas i następnym razem w podobnej sytuacji mniej się boimy. Lęk jest wtedy zły, gdy z wynikającą z niego sytuacją stresową nie umiemy sobie poradzić, przez co powstaje uraz natury psychicznej lub fizycznej. W takim przypadku następnym razem w podobnej sytuacji strach będzie nie mniejszy, lecz jeszcze większy.

Strach może być również uczuciem niszczącym, szkodliwym, które wpływa na całe nasze życie, zwłaszcza wtedy, gdy niemożność wyjścia z sytuacji stresującej rodzi nowy lęk i strach i w końcu rozwija się najsilniejszy z możliwych - strach przed strachem. 

Współczesny człowiek nie umie sobie dobrze radzić ze strachem. Codziennie próbuje niezliczonych złych sposobów, by zapanować nad lękiem. Są to:

Wypieranie - Można sobie wmówić: "Nie boję się...". Do wypierania mają skłonność przede wszystkim mężczyźni, kobiety dużo łatwiej przyznają się same przed sobą, że się czegoś boją, dlatego też lepiej niż mężczyźni szukają instynktownie odpowiednich rozwiązań, np. bliskości innych ludzi.

Pracoholizm - Mianem pracoholika określa się kogoś, kto jest bez reszty oddany pracy. Jest to ktoś, kto wprawia w ruch mechanizm zegara chcąc, by pracował coraz szybciej i nie dostrzega przy tym, że tylko obraca wskazówki swojego własnego przemijającego czasu i nic więcej. Pracoholizm nie jest odpowiednim programem do zwalczania lęku.

Picie i jedzenie w nadmiarze - Spożywanie alkoholu lub innych środków odurzających mózg jest na dłuższą metę niewłaściwym sposobem radzenia sobie z lękiem. Alkohol tłumi tylko objawy choroby, czyli uczucie strachu, jednak nie wpływa na mechanizm wywołujący lęk. Często by stłumić lęk potrzeba coraz większych dawek, coraz więcej alkoholu i coraz więcej jedzenia. 

Unikanie - Boję się czegoś, a więc po prostu unikam tego. Brzmi dobrze, jest jednak całkiem złe. Czasami dobrze funkcjonuje: gdy ktoś boi się latać, jedzie pociągiem. Co jednak zrobić, gdy np. ktoś się boi samotności? Samego siebie nie da się uniknąć.

Rozmyślanie - Niektórzy ludzie myślą, że rozpamiętywanie sytuacji lękowych pomaga poradzić sobie z nimi. Niestety, przekonanie to jest z gruntu fałszywe i powoduje wręcz przeciwny efekt. Jeżeli ciągle wyobrażamy sobie naszą sytuację powodującą lęk, strach nasila się. 

Odwlekanie - Ulubiona gra, która ma pomóc pokonać lęk, w której jednak gracz zawsze przegrywa. Boję się raka, nie pójdę więc na badania profilaktyczne, w każdym razie nie teraz, zrobię to za rok. Jeżeli ze strachu przed rakiem człowiek nie idzie do lekarza i nie bada się, zwiększa to ryzyko wystąpienia tego, co go napawa lękiem i rzeczywiście może zachorować na raka. Odwlekanie może więc doprowadzić  do zjawiska  samospełniającej się przepowiedni.

Zdobywanie i złe wykorzystywanie pieniędzy oraz władzy - Zdobycie materialnej niezależności wydaje się na pierwszy rzut oka rzeczywiście uwalniać od lęku. Niestety tak nie jest. Kto zgromadził dużo pieniędzy w obawie przed nędzą, będzie się coraz bardziej bać, ponieważ będzie mu coraz trudniej zabezpieczyć tę górę pieniędzy. Strach przed biedą był już dość silny, teraz dochodzi jeszcze strach przed spadkiem kursu walut czy akcji, strach przed bankructwem, przed kryzysem gospodarczym, strach przed urzędem podatkowym i wiele innych.  Nie lepiej wiedzie się temu, kto zamiast pieniędzy zdobywa władzę. Ze strachu przed zranieniem jego własnej, zaburzonej osobowości, tka mozolnie sieć władzy. Prawie żaden człowiek nie jest w stanie przyznać się przed sobą, że ma zaburzoną osobowość, choć właśnie taka diagnoza byłaby dla niego lecząca. Niestety nawet profesjonalnym diagnostom, lekarzom i psychologom, nie wolno ustalić takiego rozpoznania, ponieważ pacjent nigdy by nie przyjął jej do wiadomości. Raczej wolałby uniknąć spotkania z lekarzem czy psychologiem lub zacząłby wątpić w jego umiejętności, a w przypadku dyktatora mógłby prześladować go czy nawet zabić.


Nie rozumiem dlaczego się boję 
Lęk powstaje zawsze wtedy, gdy jakąś sytuację postrzegamy jako niebezpieczną lub nie umiemy sobie z nią poradzić lub gdy istnieje dysproporcja między oceną sytuacji a naszymi możliwościami. Lęk nie ma więc nic wspólnego z realnym zagrożeniem, lecz wyłącznie z tym, jak oceniamy daną sytuację. 

Jeżeli chcemy sami sobie pomóc wyjść ze ślepej uliczki, możemy zrobić trzy rzeczy: zwiększyć nasze możliwości, zmienić naszą ocenę sytuacji - ponowna ocena, zmienić nasze wyobrażenia.

"Zwiększanie możliwości" jest psychologicznym sposobem postępowania z lękiem. Jeżeli ktoś chce nauczyć się wspinaczki skałkowej, niewątpliwie boi się, że spadnie. Zwiększyć swoje możliwości można zapisując się na kurs wspinaczkowy i ucząc stopniowo technik wspinania się, asekuracji. Wybierając niezawodnego partnera do wspinaczki lub instruktora, który nadal będzie pomagał i ubezpieczał naszą linę. Tak długo, aż pozbędziemy się normalnego lęku przed wysokością i przed spojrzeniem ze ściany skalnej w dół. "Zwiększyć możliwości" można jednak tylko w nielicznych przypadkach. Jednak warto pomyśleć o możliwości stania się lepszym, mądrzejszym, silniejszym itd.

Zmiana oceny sytuacji. Odpowiedz sobie na kilka pytań - czego dokładnie się obawiasz? Jeśli już długo boisz się sytuacji wywołującej lęk, to dlaczego dotąd nie zaistniała? Czy masz własny scenariusz horroru? Jak on wygląda? Jakie jest prawdopodobieństwo, że sytuacja wywołująca lęk i jej konsekwencje rzeczywiście wystąpią? Co w życiu tracisz, bojąc się sytuacji wywołującej lęk? W pracy zawodowej? W życiu prywatnym? W rozwoju własnej osobowości? Co zyskujesz przez strach?

Jeśli odczuwasz lęk, prawdopodobnie często lub stale wyobrażasz sobie to, co nastąpi w sytuacji wywołującej lęk. Twój mózg nie jest w stanie rozpoznać, że to nieprawdopodobne, by twoja sytuacja wywołująca lęk stała się rzeczywistością. Twój mózg wierzy obrazom, nie słowom. Dlatego powinieneś te obrazy świadomie zmienić. Co najmniej trzy razy dziennie maluj w swojej wyobraźni zamiast obrazów katastrofy, piękne obrazy, zrób sobie przez kilka tygodni taką własną reklamę przyszłości pozbawionej lęków i skierowaną przeciwko sytuacji wywołującej lęk. 

Wszystko to, co sobie wyobrażamy, nasz mózg traktuje jako rzeczywistość. Dla naszego mózgu jest wszystko jedno, czy sobie coś tylko wyobrażamy, czy naprawdę widzimy to, słyszymy lub czujemy. Będziemy się bać wtedy, kiedy sami będziemy sobie malować wyimaginowane obrazy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i kończą się katastrofą. Nasz mózg bowiem uwierzy, że katastrofa już się wydarzyła i wysyła odpowiednie sygnały alarmowe, które wywołują stres.

Cokolwiek robisz, żeby samemu pokonać swój lęk: rób to spokojnie i bądź przy tym możliwie zrelaksowany. O relaks najłatwiej jest na łonie przyrody, obojętnie gdzie, obojętnie kiedy, bez względu na pogodę. Potrzebujesz tylko czasu i naturalnego otoczenia, w miarę możliwości bez żadnych czynników zakłócających i bez innych ludzi. Dwie godziny to minimum żeby się odprężyć, lepiej jeszcze więcej, może w czasie weekendu, a może w czasie urlopu.


źródło informacji: 
"Haut und Seele: Schönheit und Wohlbefinden durch inneres Gleichgewicht" 
~ Fritz Gschnait, Wolfgang Exel




wtorek, 26 marca 2013

Zespół wypalenia - jak wyjść z niewoli

...
fot. exporter.pl


Zespół wypalenia - jest zespołem objawów spowodowanych psychicznym wypaleniem, kiedy to nie można i nie chce się już nic więcej robić. Człowiek jest fizycznie wyczerpany i emocjonalnie u kresu sił, gotów rzucić wszystko to, co jeszcze do niedawna go fascynowało i dla czego gotów był wszystko poświęcić. Nic nie jest ważne tylko to, by uciec od wszystkiego, co go obciąża, uciec od wszystkiego, z czym nigdy nie może dać sobie rady, czego nie może zmienić, czego nigdy nie udaje mu się opanować. Dojrzało się do pilnego urlopu. 

Zespół wypalenia występuje niestety u najlepszych i najbardziej ambitnych: szczególnie aktywnych, świadomych swego celu, skutecznych w działaniu, dla których ich sukcesy znaczą bardzo wiele. Zespół wypalenia jest totalnym wyczerpaniem emocjonalnym i fizycznym w wyniku zbyt silnego zaangażowania się w postawione sobie nieosiągalne cele, obarczania się zbyt ciężkimi zadaniami przez zbyt długi czas. Dochodzi do ogromnej frustracji połączonej z coraz bardziej intensywnym zużywaniem sił i jednakowymi metodami pracy i stylem życia, bez koniecznych przerw na odpoczynek.

Najważniejsi prekursorzy zespołu wypalenia

Ekstremalne społeczeństwo współzawodnictwa - Zachodnie społeczeństwa wierzą w bożka ciągłego wzrostu. Powodzenie w życiu już nie wystarcza, co roku musi powodzić się jeszcze trochę lepiej. "Lepiej się powodzić" okupione jest ekstremalnym współzawodnictwem, które wymaga ekstremalnej wydajności, a więc osiąganie maksymalnego zysku przy minimalnym zużyciu sił i środków. Aby to osiągnąć, trzeba wywierać jak największą presję na ludzi.

Przymus by "dorównać innym" - Nasze wychowanie skazuje nas na ciągłe porównywanie się z innymi. Chcemy osiągnąć status naszych sąsiadów, o ile to tylko możliwe, osiągnąć jeszcze więcej niż mają sąsiedzi. Jeśli to nam się uda, szukamy do porównywania nowych obiektów na wyższych poziomach, którym znowu chcemy dorównać. 

Nie oglądaj się ciągle na sąsiada, na to, co ma, co robi lub, co osiągnął. Bądź świadom samego siebie! Określ swoje własne wartości i żyj zgodnie z nimi. Twój sąsiad ma być może całkiem inne wartości.

Ludzie zagrożeni zespołem wypalenia obarczają się coraz liczniejszymi obowiązkami, pracują codziennie coraz dłużej, biorą coraz więcej nadgodzin, każdego roku mniej wypoczywają, prawie nie wiedzą już, co to wolny dzień. Stale rosnąca aktywność prowadzi do przewlekłego przemęczenia ze wszystkimi tego konsekwencjami: zmęczony wyraz twarzy, "niezdrowy" wygląd, zbyt mały lub zbyt duży ciężar ciała, napadowe kołatanie serca i wzmożona potliwość. Pomimo przewlekłego zmęczenia występują zaburzenia snu, przez co wytwarza się błędne koło: przewlekłe przemęczenie w połączeniu z kłopotami nie pozwala spać, a deficyt snu nasila zmęczenie. 

Przewlekłe zmęczenie prowadzi paradoksalnie do wzmożonej pobudliwości nerwowej. Ludzi zagrożonych zespołem wypalenia drażnią nawet drobiazgi, wszystko ich denerwuje. Powoduje to przekonanie, że nie ma się już siły do wykonywania zadań stawianych przez życie...  W końcu napór staje się tak wielki, że pacjent z zespołem wypalenia nie widzi dla siebie rozwiązania innego niż chęć ucieczki od tego wszystkiego, wyrwać się z tej nieznośnej sytuacji. Wycofać się, uciec, nic tylko to, obojętnie dokąd - byle uciec! To z kolei prowadzi do utraty sensu życia. Sytuacja ta prowadzi do całkowitej utraty poczucia własnej wartości, przez co pacjenci z zespołem wypalenia coraz bardziej oddalają się od swoich znajomych i przyjaciół i w końcu opanowuje ich uczucie, że "są całkiem sami na świecie".

Leczenie zespołu wypalenia

Zespół wypalenia w wielu przypadkach wymaga profesjonalnej pomocy lekarza lub psychoterapeuty. Leczenie oznacza nie tylko relaks, urlop, lecz przede wszystkim zmianę w nastawieniu do własnych celów.

Dużo ludzi, mających zespół wypalenia zmienia zawód. To nie jest właściwa droga, ponieważ radykalna zmiana pracy i zawodu bez zmiany nastawienia nic nie daje.  Właściwa droga polega na zmianie osobistego nastawienia. W tym celu musi mieć wolną głowę, by mógł spokojnie zebrać myśli i w ogóle określić własną pozycję w życiu. 

Ofiara zespołu wypalenia musi odpocząć, nic nie robić, a to dla większości wypalonych jest bardzo trudne. Wypoczynek oznacza co najmniej trzy tygodnie urlopu w czasie, w którym robi się tylko to, co ma służyć wypoczynkowi. 

Pracujemy by żyć, a nie odwrotnie! Praca nie powinna służyć wątpliwym celom, lecz osiąganiu właściwych wartości życiowych. Zadbaj o odpowiednią ilość snu, przerwy na odpoczynek i urlopy. Porzuć perfekcjonizm! Perfekcjoniści chcą zawsze więcej niż jest to możliwe i sensowne. Wierzą, że tylko oni są w stanie  zrobić coś naprawdę dobrze. Raz w roku określ swoje miejsce w życiu. Zdefiniuj przy tym swoje wartości i spraw, by współgrały one z twoimi celami. Zwracaj większą uwagę na dziś niż na jutro. Staraj się dostrzegać piękno dzisiejszego dnia, a nie tylko cele na jutro. 


źródło informacji: 
"Haut und Seele: Schönheit und Wohlbefinden durch inneres Gleichgewicht" 
~ Fritz Gschnait, Wolfgang Exel 






DDA - My też mamy swoje prawa...



Mam prawo do wszystkich dobrych chwil, za którymi tęskniłem przez te wszystkie lata, a których nie dostałem.

Mam prawo do radości w tym życiu, teraz - i nie tylko do chwilowego euforycznego uniesienia, ale do czegoś bardziej trwałego.

Mam prawo odprężać się i bawić bez alkoholu.

Mam prawo aktywnie dążyć do ludzi, miejsc i sytuacji,  które pomagają mi osiągnąć dobre życie.

Mam prawo powiedzieć o tym, gdy czuję, że coś nie jest bezpieczne, lub gdy nie jestem do czegoś gotowy.

Mam prawo nie brać udziału ani w aktywnym, ani w biernym zachowaniu rodziców, rodzeństwa lub innych "robiących z ludzi wariata".

Mam prawo do podejmowania ryzyka w granicach rozsądku i do eksperymentowania z nowymi sposobami zachowania.

Mam prawo zmieniać moje nastawienie, moją strategię i mój sposób myślenia.

Mam prawo do popełniania omyłek, do niespełniania swoich oczekiwań.

Mam prawo opuścić towarzystwo osób, które świadomie lub przez nieuwagę tłamszą mnie, wpędzają w poczucie winy lub upokarzają. Dotyczy to również mojego rodzica - alkoholika, rodzica nie alkoholika i każdego innego członka rodziny.

Mam prawo położyć kres obcowaniu z ludźmi, którzy powodują, że czuję się poniżony lub upokorzony.

Mam prawo do swoich uczuć! Mam prawo ufać swoim uczuciom, sądom, wrażeniom, intuicji.

Mam prawo rozwijać się emocjonalnie, duchowo, umysłowo, psychicznie.

Mam prawo wyrażać wszystkie swoje uczucia w sposób niedestrukcyjny,  w bezpiecznym czasie i miejscu.

Mam prawo do takiej ilości czasu, jakiej potrzebuję, żeby eksperymentować z tymi nowymi ideami, wprowadzać zmiany w swoim życiu. 

Mam prawo do rozdzielania rzeczy, które otrzymałem od rodziców, przyjęcia nadających się do tego i odrzucenia tych, które nie dają się zaakceptować.

Mam prawo do zdrowego psychicznie sposobu życia, mimo że będzie on częściowo lub w całości odbiegać od filozofii przekazanej mi przez rodziców.

Mam prawo do znalezienia swojego miejsca na ziemi! 



źródło: materiały rozdawane w grupach samopomocowych DDA

fot. leczmy-alkoholizm.org/dda-ddd/kim-sa-dorosle-dzieci-alkoholikow/




niedziela, 24 marca 2013

Zdążyć przed czasem...

...
fot - by Sisyphi
Siedzę w miejscu, które zwać można wyjątkowym... Ze względu na panującą ciszę oraz atmosferę niespotykaną nigdzie indziej. Jedni przychodzą tu regularnie, drudzy od święta, a jeszcze inni zawsze, kiedy są w pobliżu. Siadają jak ja, na małej ławeczce, niektórzy zaś przyklękają, by plecami oprzeć się o najbliżej rosnące drzewo... i milkną. To takie chwile, które niejako zmuszają do rozmyślań o tym, co było, jest i być może jeszcze nastąpi. To idealne miejsce, aby zrobić rachunek sumienia, przewartościować swoje życie, pomyśleć nad sobą, nad tym ku czemu się dąży i jaki ma to sens...

Pewnych słów się już nie cofnie, czynów nie naprawi, stracone chwile nie powrócą, okazje do rozmów nie nastąpią, szanse na dotrzymanie obietnic nie będą dane, miłość której nie wyznano, pozostanie tajemnicą. Życie  przeminęło bezpowrotnie. W pamięci jedynie i w sercu żyjących, na zawsze niegasnącym wspomnieniem smutku i tęsknoty. I tylko wiatr tańczący alejami, i słaby snop światła przy kamieniu, i mały kwiat wrośnięty w ziemię, co odtąd dachem nad głowami, w świecie, który nam nieznany...  ~ Jasmina

"Liczy się każda chwila, którą można spędzić z bliskimi - póki jeszcze są tutaj. Za chwilę będzie za późno. Tak mało czasu zostało. Za mało, za mało czasu, żeby z każdym porozmawiać, żeby odpowiedzieć na całą tę miłość, żeby ogarnąć wszystkie te potrzeby, żeby zadbać o każdego, kto tego potrzebuje..." ~ Małgorzata Musierowicz
"Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A  ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc." ~ Halina Poświatowska
"Ludzie znikają, kiedy umierają. Ich głosy, śmiech, ciepło ich oddechu. Ich ciało. A w końcu także kości. Wygasa żywa pamięć o nich. To okropne i naturalne zarazem. Niektórzy jednak unikają tego unicestwienia. Bo istnieją nadal w książkach, które piszą. Możemy ich odkryć na nowo. Ich usposobienie, ton ich głosu, ich nastroje. Pisanym słowem mogą nas rozgniewać albo uszczęśliwić. Mogą pocieszyć. Mogą wprawić w zakłopotanie. Mogą odmienić. Mogą to wszystko, chociaż są martwi." ~ Diane Setterfield
"Czasem ktoś jest nam dany tylko na chwilę. Trzeba to rozumieć, gdy nadchodzi czas pożegnania. Mądry człowiek już na początku liczy się z końcem. Trudno jednak znaleźć w sobie dość pokory i wiary, by od razu pogodzić się z czyimś przemijaniem." ~ Katarzyna Enerlich 
"Nad kim płaczesz? Nad tymi, co umarli, czy nad sobą? Nad sobą. Opłakując ich śmierć, opłakujesz własne osamotnienie, własną dolę tego, który został. (...) Nieodwracalność. Niczego już się nie da naprawić, niczego odwołać, nie da się powiedzieć tego, z powiedzeniem czego się zwlekało. Za późno na skąpioną - nie wiedzieć czemu - czułość. Teraz niewykonane, niepowiedziane, nienaprawione trzeba nieść w sobie. "Śpieszmy się kochać ludzi..." Kochać? Śpieszmy się, żeby zdążyć powiedzieć o miłości." ~ Adam Boniecki




wtorek, 19 marca 2013

W sieci emocji...

...

On: Raz jeszcze spojrzałem na oblicze Twoje, prócz uroku widzę smutku cień... a może nostalgię, za czymś utraconym, bądź nieosiągniętym, zadumę nad marzeniem wówczas niespełnionym jeszcze. Opierasz głowę swą o zimną biel ściany, a to pozwala na brak kontroli nad ciałem. Wszystkie siły i skupienie przesunięte zostały na rozmyślanie. Ja zaś nieustannie widzę silną kobietę, nakrycie symbolizujące niewinność Twych uczuć błyszczących w oczach, a cała reszta… cała reszta przymknąć każe powieki, wyobraźnią malować obrazy, krążyć nad chmurami w zachodzących promieniach słońca śnić o nieznanym, nijak nienazwanym. 

Marzyć będę, bym potrafił… by dane mi było, bym nie poddał się w drodze, lecz do zwycięstwa dążył. Choćby chwilką małą, cieniem maluteńkim w stanie był wykrzesać choć iskierkę złotą, która zrodzi płomień wielki i obrodzi w miłość jak zielonym sercem wiosna.

Ona: To prawda, że samotność bywa kojącą towarzyszką... Są jednak chwile, kiedy tęsknota za ciepłem dłoni drugiego człowieka pogrąża go w głębokiej zadumie... Osamotnienie rani…

Bywały chwile, że jako mała dziewczynka siadałam na huśtawce i próbowałam choć przez ułamek czasu oderwać się od ziemi, poszybować w powietrze, zapomnieć o tym, co na dole, poczuć radość z bycia lekką...

Smutek w oczach, nieśmiały uśmiech na ustach, wiatr czule głaszczący twarz, szum liści na drzewach wokół mnie i ta bolesna świadomość przemijania czasu... 

Obraz huśtawek niezmiennie kojarzy mi się z nostalgią, z niewinnością. Może kojarzyć się również z bólem, z utratą czegoś pięknego, co się kochało... Nasuwa również tęsknotę, chęć zatrzymania czasu lub wręcz cofnięcia go. Jak to ujął pewien nieznany mi człowiek: "Bo żyć to jak bujać się na huśtawce - raz z całej siły odepchnąć się od ziemi i ujrzeć horyzont, by za chwilę przystanąć w miejscu, znów jej dotknąć i z powrotem wzlecieć." To piękne dostrzegać w życiu takie szczegóły...

On: Stopa... widoczny ślad przemijania, który za chwilę sam przeminie... chwilo trwaj! Natura jest niekończącym się pasmem tematów... wystarczy uważniej spojrzeć... Nie ma linii horyzontu... niebo wchłonęło ziemię... marzenia dotknęły gruntu... widoczne słońce jest jak obietnica ich spełnienia...

Ona: Woda niczym tafla lustra, w skromnym obramowaniu przestrzeni... Aż chciałoby się móc stanąć obok i być częścią tej mgły... zniknąć ze świata choć na moment...

On: Wciąż mi Cię mało i mało… to zdecydowanie coś więcej... nie pytaj proszę, co to takiego... niech będzie nienazwanym... jedynym oknem, przez które się widzimy, to nasze magiczne lustro, w którym każdy widzi swoje odbicie, a kiedy Ty stajesz przed nim - widzę Cię. 

Ona: Być Michałem Aniołem… utrwalić rzeźbę Twej postaci... Czyż umiejętność patrzenia na to, co dla innych niewidoczne... nie jest ujmująca? Daj się ponieść radości... Pozwól na oderwanie stóp od ziemi... Radość płynąca wraz z muzyką... Cisza potrafi przekazać często więcej niż słowa, więcej niż dźwięki... I przez to, że tak trudno uchwytna, tak cenna jest...


***
fr. "www" ~ Jasmina


piątek, 15 marca 2013

"Ceń słowa. Każde może być Twoim ostatnim". ~ Stanisław Jerzy Lec

...
"Bo słowa to wielka łaska. Cóż ma tak naprawdę człowiek prócz słów dane? I tak nas wszystkich czeka kiedyś wieczne milczenie, to się jeszcze namilczymy. Może przyjdzie nam ściany z bólu drapać za najmarniejszym słowem. I każdego słowa nie wypowiedzianego na tym świecie do siebie będziemy jak grzechów żałować. Tylko, że będzie już za późno. A ileż takich słów nie wypowiedzianych zostaje w każdym człowieku i umiera razem z nim, i gnije z nim, i ani mu potem w cierpieniu nie służy, ani w pamięci. To po co jeszcze sami sobie zadajemy milczenie". ~ Wiesław Myśliwski


Słowa - zlepek zaledwie kilku liter alfabetu, powstaje z nich tysiące, miliony zwrotów, 

które mają wielką moc - budowania bądź niszczenia. ~ Jasmina



"Alkohol wchodzi, a słowo wychodzi". - przysłowie wietnamskie


Ktoś kiedyś powiedział - chcesz wiedzieć, co naprawdę myśli o Tobie druga osoba, napij się z nią, a usłyszysz to, czego nie potrafi powiedzieć, kiedy umysł jej odbiera świat na trzeźwo. Jakże rozwiązują się ludzkie odruchy, kiedy poczują swobodę ciała... Jakże rozwiązuje się worek myśli, kiedy nie są trzymane w zamknięciu zasad. Jeden w przypływie 'mocy' wyzna miłość, a drugi zamieni życie w piekło, by później powiedzieć - "nie pamiętam, pijany byłem" - uznając siebie za usprawiedliwionego. ~ Jasmina


"Co język naplecie, ręce nie rozwiążą". - przysłowie ludu hausa


Nie ma dnia, by obcy ludzie nie próbowali zaglądać w nasze okna, przechodzić próg mieszkania, roztrząsać intymność życia, oceniać, osądzać, skazywać... - poprzez swój język, który nie wiedzieć jaką mocą pokonuje barierę uzębienia i otwiera bezmyślnie usta... By kaleczyć, by mieszać, by siać zamęt, podlewać wątpliwości, odbierać ludzką niedoskonałą nadzieję na lepsze jutro, by krzywdzić, podważać wiarę we własne siły, odbierać poczucie bycia wartościowym człowiekiem... ~ Jasmina


"Językiem można zmiażdżyć człowieka". - przysłowie chińskie


"Nieprawdą jest, że słowa nie są w stanie przysporzyć bólu. To właśnie s ł o w a ranią. Wielokrotnie miałam okazję obserwować, jak niewyobrażalnie olbrzymie jest znaczenie słów, jak niszczący wpływ wywierają na ludzkie życie złe słowa, złe czyny, źli ludzie. Zdałam sobie sprawę z tego, jak niesłychanie delikatną istotą jest człowiek. Nasze uczucia są tak wrażliwe, że nie tylko zapamiętujemy złe rzeczy, które zdarzyły nam się w dzieciństwie, ale i nierzadko zdarza nam się kierować w życiu słowami, które usłyszeliśmy i czynami, których byliśmy świadkami jako dzieci.
Gdy mężczyzna w średnim wieku popada w rutynę zawodową, której, jak czuje, nie jest w stanie przełamać, okazuje się, że źródłem jego dzisiejszych zahamowań są słowa nauczyciela: "Nic z ciebie nie będzie, jesteś do niczego". Gdy młoda kobieta cierpi na zaburzenia łaknienia, okazuje się, że to jej koledzy z klasy nazywający ją "tłuściochą" wpędzili ją na drogę do anoreksji. Gdy mała dziewczynka popełnia samobójstwo, okazuje się, że doprowadziły ją do tego kroku nieustanne docinki i złośliwości jej toksycznych rówieśników.
Zdumiewające, jak wiele z tych komunikatów trwale odciska się na naszej psychice, niszcząc nasze poczucie własnej wartości." ~ Lillian Glass

"Miecz rani ciało, język złośliwy - duszę". - przysłowie perskie


"Siedmioletnia Amy Hagadorn z Fort Wayne w stanie Indiana napisała list do Świętego Mikołaja. Urodzona z porażeniem mózgowym, prosiła, aby inne dzieci nie wyśmiewały się ze sposobu, w jaki chodzi i mówi. Wstrząsające jest, że dziewczynka ta cierpiała nie tyle przez swoje dolegliwości fizyczne, ile z powodu okrutnych, złych słów swoich szkolnych kolegów. Pragnęła tylko tego, czego chce i na co zasługuje każdy - akceptacji i życzliwości.
Nieprzyjazne słowa potrafią zranić dotkliwiej i głębiej niż miecz. Rana od miecza goi się szybko, pozostawiając jedynie bliznę. Rany zadane słowem krwawią dłużej, zaś głęboki ślad po nich zostaje na zawsze." ~ Lillian Glass 

"Język nie ma kości, ale kości łamie". - przysłowie greckie

Kości się zrastają, ból pozostaje...


"Dobre słowo otwiera żelazne wrota". - przysłowie osmańskie


Tak niewiele trzeba, by słowem dobrym podnieść drugiego człowieka z kolan rozpaczy... by pomóc dostrzec ukryte za czarnymi chmurami ciepło słonecznych promieni... by płynące dotąd łzy ustąpiły miejsca radości rozpierającej samotne serce... Tak niewiele trzeba, prócz chęci bycia ziemskim aniołem, bratem i siostrą... Na co dzień zaprzyjaźnionym z empatią, miłością i poszanowaniem godności drugiego człowieka... Tak niewiele potrzeba... nic ponad postawienie przed sobą zwierciadła własnych myśli i zastanowienie się, czy chcielibyśmy być ich odbiorcami... Dobre słowo jest wodą dla spragnionego, strawą dla głodnego, kocem dla zziębniętego, domem dla opuszczonego i miłością dla tych, którzy jej pragną... ~ Jasmina




Na Kaszëbach...

...

fot. kaszebsko.com

"Pan Bóg tworząc ziemię zupełnie zapomniał o Kaszubach. Na szczęście upomniał się o nie anioł, który miał czuwać nad tą krainą. Popatrzył Bóg do swoich przepastnych worów, a tam na dnie zostało wszystkiego po trochu. Obdarzył więc ją tym wszystkim, co pozostało: liściastymi borami, sosnowymi lasami, jeziorami, rzekami, morzem, wydmami, klifowymi brzegami, piaszczystymi plażami, wzgórzami i dolinami. Wszystkiego było po trochu. Popatrzył stwórca na swe dziwne dzieło i uśmiechnął się, a z tym uśmiechem zajaśniało na niebie słońce odsłaniając całą urodę Kaszub."


Odległą przeszłość historyczną ludzi zamieszkujących Ziemię Kaszubską dokumentują liczne cmentarzyska. W oparciu o nie archeolodzy potrafili stwierdzić, że człowiek pojawił się tu pod koniec starszej epoki kamiennej, a osiadły tryb życia rozpoczął w młodszej epoce kamiennej, to jest w latach 2500-1700 przed naszą erą.

W okresie między VII a IX wiekiem naszej ery powstało na tutejszej ziemi wiele warownych grodzisk. Budowano je w miejscach trudno dostępnych, a więc na wzniesieniach, w dnach rynien jeziornych, na otoczonych podmokłościami przesmykach międzyjeziornych, na wyspach i półwyspach oraz u wysokich krawędzi wysoczyzny. Dobrze zachowane ślady takich grodzisk spotykamy na Zamkowej Górze pod Kartuzami, w Chmielnie, Borzestowie, Kamienicy Szlacheckiej, Bądargowie, Gołubiu, Czapielskim Młynie, Przywidzu, na Zamkowej Górze w Wejherowie i w wielu innych miejscach.

Pomorze Gdańskie już w X wieku wchodziło w skład państwa polskiego. Władali nim wówczas książęta pomorscy. Szczególny rozkwit gospodarczy miał miejsce za panowania księcia Świętopełka, zwanego Wielkim. W roku 1308 Krzyżacy wymordowali słowiańską ludność Gdańska, a w ciągu 1309 roku podstępnie opanowali tereny zamieszkane przez Kaszubów. Przez prawie 150 lat trwały tu twarde ich rządy. Na podstawie pokoju toruńskiego, zawartego w 1466 roku, Ziemia Kaszubska wróciła do Polski i odtąd aż do rozbiorów dzieliła losy państwa polskiego. Wraz z pierwszym rozbiorem Polski w roku 1772 rozpoczął się kolejny, około 150 lat trwający okres niewoli, tym razem pruskiej. W 1920 roku znaczna część regionu zamieszkanego przez Kaszubów znalazła się w granicach niepodległej Polski. Dopiero w 1945 roku cała Ziemia Kaszubska wróciła ostatecznie do Polski.


Całe Kaszuby są krainą urodziwą. Można tu jednak znaleźć miejsca szczególnie wyróżniające się swym pięknem. Leżą one zazwyczaj nad jeziorami, wśród lasów i pagórków morenowych, a więc tam gdzie krajobraz jest urozmaicony, gdzie na małej stosunkowo przestrzeni występują obok siebie jego najbardziej malownicze składniki. Do takich wyróżniających się najpiękniejszych zakątków Pojezierza Kaszubskiego należą niewątpliwie okolice Chmielna, położone nad trzema jeziorami: Kłodnem, Białym i Rekowem oraz przepiękne okolice Brodnicy Dolnej, Ostrzyc, Kolana, Krzesznej, Gołubia Kaszubskiego i Stężycy, położone nad jeziorami wchodzącymi w skład zespołu jezior raduńsko-ostrzycykich. Podobnymi walorami charakteryzuje się wiele miejsc nad wodami zespołu jezior potęgowskich. Nie mniej godne wzmianki są urocze tereny w okolicach Gowidlina i Sulęczyna, u brzegów malowniczej rynny wypełnionej jeziorami: Gowidlińskim, Węgorzynem i Mauszem, zwanym też Moczydłem.

Wiele uroczysk o cechach naturalnego krajobrazu zachowało się też w południowej i zachodniej części Kaszub - na Równinie Charzykowskiej i na północnych rubieżach Borów Tucholskich oraz wzdłuż szlaku wodnego górnej Brdy. Szczególnym miejscem na wybrzeżu północnych Kaszub są okolice jeziora Łebsko, a zwłaszcza Mierzeja Łebska z ruchomymi wydmami. Jej zwiedzanie jest prawdziwym przeżyciem dla każdego.

Bogata przyroda i liczne zabytki kultury materialnej oraz sprzyjające warunki rozwoju życia gospodarczego i kulturalnego uczyniły z Kaszub jeden z najciekawszych zakątków naszego kraju.


Kaszubi mówią językiem starodawnym. Jest on bezpośrednim przedłużeniem mowy, którą posługiwali się pierwsi kaszubscy mieszkańcy tej ziemi, mowy należącej do lechickiej wspólnoty językowej. Dlatego właśnie zawiera on tak wiele słów i form znanych niegdyś w mowie staropolskiej. 

Cechą charakterystyczną Kaszubów jest poszanowanie prawa i porządku. Są oni ponadto oszczędni i wykazują zamiłowanie do czystości. Łatwo się o tym przekonać już przy pierwszym zetknięciu się z ludnością zamieszkującą Ziemię Kaszubską. Choć warunki życia są tu raczej trudne, wszędzie rzuca się w oczy porządek. Dotyczy to zarówno poszczególnych zagród, jak i wnętrza domów mieszkalnych. Czyste i zagospodarowane są miasteczka i większe osiedla wiejskie. Przy polnej drodze, nad jeziorem czy w lesie do niedawna jeszcze można było spokojnie zostawić sprzęt turystyczny i udać się na wycieczkę. Tu nic nie ginęło. Do rzadkości należały chuligańskie wybryki. Dziś jest trochę gorzej, ale kultura życia codziennego na Kaszubach jest nadal wysoka. Kaszubi lubią muzykę, taniec i śpiew, mają duże poczucie humoru. Możemy się o tym przekonać słuchając gadek kaszubskich lub przysłów ludowych.


fot. kaszebsko.com

Trud codziennego życia związany z uprawą nieurodzajnej najczęściej gleby, brak pomocy gospodarczej i skazanie tym samym na samowystarczalność oraz ciągła walka z obcą władzą spowodowały, że Kaszubi są małomówni, ostrożni i trudni przy zawieraniu kontaktów z ludźmi. Są uparci i niechętni wszystkiemu co nowe. Pamiętajmy jednak zawsze o tym, że charakterystyczny upór i nieufność to cechy, które pozwoliły przetrwać temu ludowi wszystkie próby zniemczenia. Pamiętajmy również i o tym, że kto zdobędzie ich zaufanie, odkryje w nich serdeczną życzliwość i gościnność.


Fragmenty z przewodnika Jerzego Szukalskiego - "Na Kaszubach"



środa, 13 marca 2013

Into the wild... - Christopher McCandless

...

Christopher McCandless (1968-1992)


"Pragnąłem ruchu, a nie spokojnie toczącej się egzystencji. Pragnąłem podniety i niebezpieczeństwa, i okazji do poświęcenia się dla miłości. Czułem w sobie nadmiar energii, która nie miała ujścia w naszym spokojnym życiu." ~ Lew Tołstoj

"Nie można zaprzeczyć, że zawsze nas uskrzydla stan, w którym nie jesteśmy niczym skrępowani. Kojarzy nam się z ucieczką od historii, uciemiężenia, prawa i przykrych zobowiązań, z absolutną wolnością..." ~ Wallace Stegner




Wayne Westerberg - po południu, 10 września, po zakupie części do uszkodzonego kombajnu, zatrzymał się, żeby zabrać autostopowicza, miłego dzieciaka, który powiedział, że nazywa się Alex McCandless. Był niewysoki, żylasty, o typowej sylwetce wędrownego robotnika. Coś niezwykłego wyzierało z jego oczu, żywych i ciemnych, nasuwających przypuszczenie, że miał jakichś egzotycznych przodków; może greckich, może indiańskich. Był też w nich wyraz dziecięcej ufności... Miał niezwykle elastyczną twarz: mogła być zgaszona i bez wyrazu, a za moment rozpromienić się w szerokim uśmiechu... 

- Od razu było widać, że Alex jest inteligentny - wspomina Westerberg - dużo czytał. Używał mądrych słów. Może dlatego wpędził się w to wszystko, że za dużo myślał. Czasami za bardzo chciał zrozumieć ten świat, zastanawiał się, dlaczego ludzie często są dla siebie tacy źli. Parę razy próbowałem mu powiedzieć, że to błąd - tak głęboko w to wszystko włazić - ale on był uparty. Alex musiał mieć absolutnie właściwą odpowiedź, zanim przeszedł do następnej sprawy.



W maju 1990 roku Chris ukończył z bardzo wysoką średnią Uniwersytet Emory w Atlancie, gdzie wydawał studenckie pismo "The Emory Wheel", w którym również pisał. Specjalizował się w historii i antropologii. Proponowano mu członkostwo prestiżowej organizacji studenckiej Phi Beta Kappa, lecz odmówił, twierdząc, że tytuły i zaszczyty nie mają znaczenia. Ostatnie dwa lata jego studiów opłacano z funduszu czterdziestu tysięcy dolarów, jakie zostawił mu przyjaciel rodziny. Kiedy kończył, pozostały jeszcze dwadzieścia cztery tysiące dolarów i rodzice sądzili, że wykorzysta je na studia prawnicze. Kiedy Walt, Billie i Carine pojechali do Atlanty na uroczyste wręczenie dyplomów, nie wiedzieli, że wkrótce Chris ofiaruje wszystkie swoje pieniądze na OXFAM, organizację charytatywną zajmującą się walką z głodem.

Wyjeżdżając z Atlanty na Zachód, miał zamiar znaleźć dla siebie zupełnie nowy styl życia, który pozwoliłby się zanurzyć w niedostępnych mu dotąd doświadczeniach. Aby symbolicznie podkreślić pełne zerwanie z dotychczasowym życiem, postanowił, że nie nazywa się odtąd Chris McCandless, ale Alexander Supertramp, pan swego losu. 
"Nikt nigdy nie szedł za swym dobrym duchem aż do końca. Rezultatem mogła być słabość ciała, lecz chyba nikt nie mógł powiedzieć, że tego żałuje, bo zyskiwał życie w zgodzie z zasadami wyższego rzędu. Jeśli witasz dzień i noc z radością, a życie ma woń kwiatów i słodko pachnących ziół, jest bardziej płynne, gwiaździste, nieśmiertelne - to jest twój sukces. Największe zdobycze i wartości najtrudniej docenić. Łatwo wątpimy w ich istnienie. Zapominamy o nich. A one są najprawdziwszą rzeczywistością. Prawdziwym żniwem mego codziennego życia jest coś tak nieuchwytnego i nieopisanego, jak odcienie poranka czy wieczoru. To odrobina schwytanego gwiezdnego pyłu, fragment złapanej tęczy." ~ Henry David Thoreau
 - Było w nim coś fascynującego - wyjaśnia pani Mary Westerberg - wyglądał na więcej niż dwadzieścia cztery lata. Cokolwiek powiedziałam, chciał wiedzieć dokładniej, co miałam na myśli, dlaczego tak uważam. Miał głód wiedzy. W odróżnieniu od większości z nas był człowiekiem, który pragnie żyć zgodnie ze swymi przekonaniami.
"Dwa lata wędruję po świecie. Żadnego telefonu, żadnego basenu, żadnych domowych zwierzaków, żadnych papierosów. Totalna wolność. Ekstremista. Esteta, podróżnik, którego domem jest droga. Uciekł z Atlanty. Nie będziesz powracał, pamiętaj sobie, najlepiej jest na zachodzie. Teraz, po dwóch latach wędrówki, nadchodzi najważniejsza i największa przygoda. Ostateczny bój, aby zabić fałszywe istnienie wewnętrzne i zwycięsko zakończyć rewolucję duchową. Dziesięć dni i nocy w pociągach towarowych i autostopem przywiodło go na wielką, białą północ. Nie będzie już zatruwany przez cywilizację, od której ucieka; wchodzi samotnie w krainę, by zagubić się w dziczy." ~ Alexander Supertramp, maj 1992' 
Na ostatnich stronach książki, która służyła mu za dziennik, oświadczył: Jestem odrodzony. To mój świt. Prawdziwe życie właśnie się zaczęło. Świadome Życie: Zwrócenie uwagi na podstawowe sprawy, stałe obserwowanie najbliższego otoczenia i jego problemów, na przykład: Praca, zadanie, książka - wszystko, co wymaga wzmożonej koncentracji. (Okoliczności nie są nic warte. Wartość ma tylko to,  jaki się ma stosunek do sytuacji. Prawdziwe znaczenie polega na osobistym stosunku do zjawiska, czyli tego, co dla ciebie ono znaczy). Wielka Świętość Pożywienia. Najważniejszego Ciepła. Pozytywizm. Nieprześcigniona Radość Estetyki Życia. Absolutna Prawda i Uczciwość. Rzeczywistość. Niezależność. Ostateczność - Stałość - Konsekwencja.

Nie ma nic niezwykłego w tym, że młody człowiek fascynuje się czymś, co starsi uważają za ryzykowne. Nie jest wyłączną specyfiką naszych czasów, że niebezpieczeństwo ma pewien urok. W dużej mierze dlatego właśnie nastolatki jeżdżą z nadmierną prędkością, za dużo piją i zażywają narkotyki, dlatego zawsze łatwo znaleźć młodych ochotników na wojnę. Można się tylko spierać, czy jest to zachowanie nabyte czy zakodowane w naszych genach. McCandless po prostu przejawiał skłonności do ryzykanctwa w stopniu ponadnormalnym. Odczuwał potrzebę sprawdzania się w takich sytuacjach, jak to nazwał "znaczących". Posiadał wielkie, ktoś mógłby powiedzieć, przesadne, ambicje. Zgodnie z charakteryzującym go moralnym absolutyzmem, wyzwanie, w którym ma się gwarancję pozytywnego rezultatu, nie jest w ogóle wyzwaniem.
"Och, jak chciałoby się czasem uciec od tej bezsensownej nudy ludzkiego gadulstwa, od tych wszystkich górnolotnych wyrażeń, schronić się wśród przyrody, takiej cichej, albo pogrążyć się w ciężkiej pracy, głębokim śnie, prawdziwej muzyce lub w ludzkim porozumieniu dusz, nie wymagającym słowa!" 
~ Christopher McCandless
Fragmenty z książki "Wszystko za życie" - Jon Krakauer




wtorek, 12 marca 2013

Z muzyką przez życie...

...
Oliver Sacks
Muzyka stanowi ważną i - wzięta całościowo - przyjemną częścią życia większości z nas, nie jest to jednak tylko muzyka zewnętrzna, która dociera do nas poprzez uszy, ale także wewnętrzna, rozbrzmiewająca nam w głowie. 

Są ludzie, którym żadna melodia nie pozostaje w głowie, inni z kolei potrafią w swoim umyśle wysłuchiwać całych symfonii z taką szczegółowością i wyrazistością, jak gdyby działo się to na jawie. 

Zawodowi muzycy dysponują zazwyczaj tym, co większość z nas uznałaby za niezwykłą wyobraźnię muzyczną. Wielu kompozytorów albo w ogóle, albo przynajmniej na początku nie układa swoich utworów przy wykorzystaniu instrumentu, lecz w wyobraźni. Trudno tu o bardziej znamienny przykład niż Beethoven, który komponował jeszcze lata po całkowitym ogłuchnięciu. 

Mówimy o ludziach, że mają "dobry słuch", albo że go nie mają. Mieć dobre ucho to przede wszystkim świetnie uchwytywać wysokość i ich rytm.  Wiemy, że Mozart miał znakomity słuch i że był niezwykle subtelnym artystą. Zakładamy, że wszyscy dobrzy muzycy muszą mieć odpowiednio sprawne uszy, nawet jeśli nie takie jak Mozart. Czy jednak dobre ucho wystarczy?

Czy także muzyczna wrażliwość - muzykalność w najszerszym znaczeniu tego słowa - wymaga odpowiedniego potencjału neurologicznego? Większość z nas może liczyć na jakąś harmonię między naszymi pragnieniami a zdolnościami i sposobnościami, zawsze jednak będą tacy, u których zdolności przeszkadzają w spełnieniu marzeń albo którzy mają wspaniały muzyczny talent z jednym tylko, ale bardzo istotnym wyjątkiem: brak im smaku. Niepodobna, by jeden człowiek miał wszystkie talenty, czy to poznawcze, czy emocjonalne.

Ludzie ze słuchem absolutnym potrafią natychmiast, bez chwili zastanowienia określić wysokość każdego dźwięku, nie musząc się przy tym odwoływać do żadnych zewnętrznych standardów. Sama precyzja słuchu absolutnego może być różna, zasadniczo jednak przyjmuje się, że większość obdarzonych nim osób jest w stanie zidentyfikować do siedemdziesięciu tonów w środkowej części zakresu dźwiękowego, a każdy ma dla nich swoistą, niepowtarzalną jakość, która odróżnia go od wszystkich innych. Słuch absolutny nie jest nieodzowny dla muzyków, miał go Mozart, ale na przykład nie byli nim obdarzeni Wagner czy Schumann. Jeśli jednak ktoś ma już taki dar, to jego utrata może być bardzo dotkliwa.


Utwór muzyczny, słuchany świadomie czy też nie, wciąga słuchacza, odsłania mu swoją strukturę i sekrety. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy słyszymy go po raz pierwszy. Słuchanie muzyki nie jest procesem pasywnym, lecz niezwykle aktywnym, stanowiącym potok wnioskowań, hipotez, oczekiwań i antycypacji. Układ nowego utworu - jak jest skonstruowany, dokąd zmierza, co nastąpi za chwilę - możemy uchwycić na tyle dokładnie, iż jesteśmy w stanie współnucić go.

Filozofowie skłonni są oddzielać umysł, operacje intelektualne, od emocji, namiętności, a tendencja ta przenosi się na psychologię, następnie zaś na neurologię. W szczególności neurologia muzyki niemal zupełnie skupiła się na mechanizmach mózgowych, dzięki którym rozpoznajemy wysokość dźwięku, interwały, melodię, rytm i tak dalej, dopiero zupełnie niedawno zaczęto zwracać uwagę na afektywne aspekty odbioru muzyki, która jednak odwołuje się do obu aspektów naszej natury, z istoty będąc i emocjonalna, i intelektualna. I wcale nierzadko podczas słuchania muzyki świadomi jesteśmy obu tych jej stron: do głębi poruszeni doceniamy zarazem formalną strukturę kompozycji.

Muzyka jest jedyną sztuką tak kompletnie abstrakcyjną i tak głęboko emocjonalną. Nie potrafi przedstawiać niczego konkretnego ani zewnętrznego, natomiast ma niezwykłą moc wyrażania wewnętrznych stanów i uczuć. Potrafi wprost, bez żadnego pośrednictwa ugodzić w serce. 

Nie trzeba mieć żadnego wykształcenia muzycznego - ani nawet być szczególnie "muzykalnym" - aby czerpać przyjemność z muzyki i odpowiadać na nią na najgłębszych poziomach. Muzyka stanowi składową bycia człowiekiem i nie ma takiej ludzkiej kultury, w której nie byłaby wysoko rozwinięta i ceniona.


Fragmenty z książki "Muzykofilia - opowieści o muzyce i mózgu" - Oliver Sacks




poniedziałek, 4 marca 2013

Toksyczni ludzie - Lillian Glass

...

Bez względu na to, z jakiego kręgu kulturowego pochodzimy, wszyscy przeżywamy jednakowe emocje i jednakowe uczucia, od szczęścia po smutek, strach, zwątpienie, gniew, zaskoczenie, nudę, miłość. W s z y s c y pragniemy doznawać życzliwości i szacunku ze strony innych. W s z y s c y  chcemy słyszeć miłe słowa, dodające nam znaczenia we własnych oczach. Niestety, w dzisiejszym nieprzyjaznym i złowrogim świecie presja społeczeństwa oraz nasze własne poczucie zagrożenia i niedostosowania nie pozwalają nam traktować się nawzajem z całą godnością i szacunkiem, na jakie każdy z nas zasługuje. 


Toksycznym człowiekiem jest każdy, kto uprzykrza Ci życie, kto nie wspiera Cię, nie zachęca do rozwoju; każdy, kogo nie cieszą Twoje sukcesy, kto nie życzy Ci dobrze. Człowiek taki w istocie udaremnia Twoje dążenie do szczęśliwego i twórczego życia.

Istnieje wiele rozmaitych powodów, dla których ludzie mówią złe, obraźliwe, grubiańskie słowa. Jedni chcą sobie ulżyć, inni robią to z zazdrości, jeszcze inni - gdyż mają zły dzień lub nie lubią Cię, niektórzy zaś ze zwykłej nieświadomości. Ludzie często wypowiadają toksyczne uwagi nie celowo, by nas zranić, ale z ignorancji lub z chęci popisania się lub zabłyśnięcia. Sądzą, że zrobią wrażenie bystrych i dowcipnych, ale okazują się jedynie bezmyślni i gruboskórni. Chociaż jestem głęboko przekonana, że ludzie na ogół nie zamierzają wcale ranić innych ani sprawiać im przykrości, to uważam, że kiedy przekraczają pewne granice, bezwzględnie należy przywołać ich do porządku.


Toksyczni ludzie zdradzają swoje prawdziwe myśli i uczucia poprzez słowa. Musisz słuchać nie tylko tego, co chcesz, aby Ci powiedziano, ale i tego, co rzeczywiście się do Ciebie mówi. Słowa nie są błahostką. Są ogromną siłą i mogą nauczyć Cię bardzo wiele, jeśli tylko będziesz ich słuchać uważnie. Zdziwisz się, jak wiele ukrytych informacji możesz w ten sposób odczytać.

Krytyka ofiarowana życzliwymi słowami i ciepłym, przyjaznym tonem, jest cennym darem. Nie jest też bez znaczenia, kto i dlaczego Cię krytykuje. Czy chodzi o to, byś mógł się zmienić? Czy słowa są szczere i mają na celu Twoje dobro? Jeśli tak jest, nie będziesz żywił negatywnych uczuć wobec krytykującej Cię osoby. Może nawet będziesz szanował ją za to, że mówi Ci prawdę. Często konstruktywną krytykę poznać można po tym, że przykrą prawdę osładza się życzliwymi słowami zachęty i czułości.

Z drugiej strony, niektórzy krytykują Cię, wcale nie mając na względzie Twojej korzyści. Atakują Twoją osobę, gdyż Cię nie znoszą lub zazdroszczą Ci, zaś możliwość wytknięcia Ci wad sprawia im przyjemność.

Ktokolwiek wytyka palcem Twoje wady, powinien zawsze spojrzeć na siebie. W końcu jeden palec wskazuje na Ciebie, trzy są skierowane w tył, ku krytykującej osobie. Dlatego każdy, kto Cię osądza, powinien zastanowić się, dlaczego to robi. Człowiek całkowicie uczciwy zwykle dostrzeże, że jednym z motywów jest zazdrość o coś, co Ty masz, a czego jemu brak lub czego pragnie.


Toksyczni ludzie nienawidzą Cię, gdy dobrze wyglądasz i odnosisz sukcesy. Nienawidzą Cię też, gdy powodzi Ci się źle. Zatem nic nie zyskujesz, tracąc, i tracisz, zyskując. Ludzie będą Cię lubić - lub nie - za Twoje sukcesy bądź porażki i n i c nie możesz na to poradzić.

"Nie możesz podobać się wszystkim, więc musisz podobać się sobie"

Ricky Nelson - "The Garden Party"

Tak wielu z nas idzie przez życie, usiłując zadowolić wszystkich bez wyjątku i zdobyć sympatię każdego. Jednak zawsze znajdą się ludzie, którzy nigdy nas nie polubią. Być może jesteśmy dla nich z jakiegoś powodu toksyczni. Z kolei ich postępowanie jest toksyczne dla nas.

Ludziom powinno się wpajać od najwcześniejszego dzieciństwa, że nieważne jest, dlaczego są celem ataków: czy są za grubi czy zbyt chudzi, zbyt wysocy czy zbyt niscy, czy ich włosy są zbyt jasne, czy ich skóra zbyt ciemna. Muszą nauczyć się po prostu, że jeżeli kochają i akceptują samych siebie takimi, jacy są, nie ma znaczenia, co inni myślą lub mówią na ich temat.

Jeżeli będziemy patrzeć na siebie w ten sposób, na pewno staniemy się szczęśliwsi i rzadziej będziemy doznawać rozczarowań, gdyż nie będziemy starać się przypodobać nikomu oprócz nas samych.

"Nie wiem, co jest kluczem do sukcesu, 
ale kluczem do klęski jest chcieć zadowolić wszystkich".

~ Bill Cosby




Toksyczny człowiek to ktoś, to pragnie Cię zniszczyć. To ktoś, kto ograbia Cię z poczucia własnej wartości, pozbawia godności i zatruwa samą esencję Twojego istnienia, kto nadwerężając Twoją odporność, naraża Cię na chorobę psychiczną lub fizyczną. Toksyczni ludzie gaszą wszelki entuzjazm, dostrzegając w Tobie tylko wady, pełni zazdrości i zawiści cierpią, widząc Twe sukcesy. Gotowi są znienawidzić Cię za najmniejsze powodzenie. Ich niepewność i obawa często każą im przeszkadzać Ci w dążeniu do szczęśliwego, twórczego życia.

Toksyczną osobą może być każdy. Nie odgrywa tu roli ani wiek, ani klasa społeczna, dziedzictwo kulturowe, religia czy poziom wykształcenia. Nie ma znaczenia także iloraz inteligencji. Toksyczny człowiek może być geniuszem. Toksyczni ludzie mogą pojawić się w każdej sferze Twojego życia - zarówno w Twojej rodzinie, jak i w pracy. Jedni okażą Ci wrogość wprost, inni będą działać za Twoimi plecami. Niektórzy mogą nawet udawać przyjaźń, mówiąc Ci miłe, serdeczne słowa, podczas gdy ich oczy będą patrzeć na Ciebie z nienawiścią i zazdrością.

Możesz być wspaniałą osobą, możesz uważać się za życzliwą, wrażliwą, troskliwą, delikatną duszę, ale jeśli znajdziesz się w pobliżu niewłaściwej - toksycznej - osoby, Twoje zachowanie może zmienić się tak, że zaskoczy to nawet Ciebie samego. Dlatego ważne jest, aby zdawać sobie sprawę, że istnieją osoby, które potrafią wyzwolić i wyzwalają to, co w nas najgorsze, i w których obecności będziesz się zachowywać niewłaściwie - do tego stopnia, że sam będziesz się za siebie wstydzić. 


Na podstawie gromadzonych przez całe lata relacji wyodrębniłam trzydzieści toksycznych wzorców osobowości. Nazwałam je Typami Toksycznymi. Są to: Żyleta, Katarynka, Samobójca, Uciekinier, Drzemiący Wulkan, Plotkarz, Wściekły Zapaśnik, Ofiara Losu, Uśmiechnięty Morderca, Bezbarwny Mięczak, Oportunistyczny Wyzyskiwacz, Bezwzględny Tyran, Żartowniś, Nieprzytomny Niedołęga Towarzyski, Przypadek Psychiczny, Bezczelny Łgarz, Wtrącalski, Dusigrosz, Fanatyk, Narcyz, Eddie Haskell, Chodząca Doskonałość, Zarozumiały Snob, Zawodnik, Maniak Kontroli, Napastliwy Krytyk, Arogancki Mądrala, Chłodnia Emocjonalna, Sceptyczny Paranoik, Prowokator. 
(szczegółowa charakterystyka w/w osobowości oraz techniki postępowania opisane zostały w cytowanej tutaj książce L. Glass - "Toksyczni ludzie")


Tak wielu spośród nas żyje w ciągłym gniewie, poczuciu przygnębienia, braku miłości i pustki. Często sami nie potrafimy powiedzieć, co nas gnębi, zdajemy sobie jednak sprawę, że coś nie jest w porządku. Dopiero analizując swoje życie, zaglądając w głąb własnej duszy i uczciwie badając swą przeszłość i teraźniejszość, uświadamiamy sobie, że nasze negatywne reakcje na pewne toksyczne osoby skierowaliśmy ku własnemu wnętrzu.

Pod żadnym pozorem nie wolno przenosić gniewu na osobę inną niż ta, która ów gniew wywołała - a zwłaszcza na siebie samego. W przeciwnym razie sam staniesz się wkrótce człowiekiem toksycznym.

Zacznij nowe życie - zadbaj o siebie

Sam fakt, że nigdy dotąd nie byłeś dobrze traktowany, nie oznacza, że nie możesz być traktowany dobrze od tej chwili. Zacznij sam odnosić się do siebie w sposób właściwy - bądź dla siebie dobry, mów sobie i o sobie słowa miłe i życzliwe. Jeżeli Ty sam nie masz dla siebie respektu, inni też nie będą go mieć.

Jest wiele rzeczy, które możesz zrobić. Spróbuj dostrzec w swym życiu większy sens. Być może jesteś na ziemi po to, by być życzliwszym dla ludzi, by uczynić świat lepszym albo by uczynić coś wyjątkowego dla innych. Odkryj swoją misję i zaangażuj się w nią. Być może przekonasz się wtedy, że naprawdę jesteś kimś jedynym i niepowtarzalnym. 


Nauczyciel zapytał onegdaj swoich uczniów, po czym poznają, że skończyła się noc, a zaczął dzień. Jeden z uczniów odpowiedział: "Jest to wtedy, kiedy widząc zwierzynę, z oddali można odróżnić, czy jest to pies, czy kot". "Nie" - odpowiedział nauczyciel. Inne dziecko stwierdziło: "To wtedy, kiedy widząc w oddali drzewo, można odróżnić, czy to jest jabłoń, czy figowiec". "Nie" - odparł nauczyciel.

"Więc kiedy kończy się noc, a zaczyna dzień?" - zapragnęli dowiedzieć się uczniowie. Mądry, stary nauczyciel odpowiedział: "Wtedy, kiedy patrząc w twarz mężczyzny, kobiety lub dziecka widzisz, że jest to Twój brat lub Twoja siostra. Gdyż dopóki nie możesz tego dostrzec, trwa noc".

Fragmenty z niezwykłej książki Lillian Glass - "Toksyczni ludzie"