czwartek, 18 lipca 2013

Pośpiech i życie zdawkowe...

...


fot. vilo.krakow.pl
"Ja zaś chciałem zauważyć pośpiech. Ten pośpiech pomiędzy ludźmi: cześć, jak się masz?, wszyscy w domu zdrowi?, no, to cześć, muszę lecieć. I już pędzi nasz człowiek, a gdyby przystanął i chwilę pomyślał, toby się okazało, że wcale nie musi pędzić, a pędzi, często sam nie bardzo wie gdzie, wymyślił sobie ten pośpiech, wydaje mu się, że w epoce lotów samolotami ponaddźwiękowymi on już nie może normalnie chodzić, tylko szybko musi chodzić albo biec, dał się złapać na ten lep iluzji, na tę nowoczesną muchołapkę "cap-cap", że na widok przemykających ulicami miast samochodów, a ulicami nieba samolotów - należy prędzej oddychać, żeby być człowiekiem współczesnym.

Nawet nie słucha odpowiedzi na przelotnie rzucone znajomemu pytanie: "Jak leci?" We Francji na pytanie: "Ça va?", odpowiadałem nieraz: "Ça va pas!" Ale to nawet nie dochodziło do tego, który pytał: "Jak leci?" Na co ja odpowiadałem nieraz, zgodnie z prawdą: "Marnie leci" albo "Słabo leci". Ale to nie dochodziło, mówię, do uszu pytającego. Dochodziła pozytywna odpowiedź: "Dobrze leci". Której ja nie wypowiadałem przecież, bo negatywnie nieraz odpowiadałem: "Marnie leci", "Jak krew z nosa leci".

Więc pędzi nasz człowiek, często sam nie bardzo wie gdzie, pośpiesza śpiesznie zarabiać pieniądze, zarabiać pieniądze, zarabiać pieniądze. A z nim, jak gazetkowy zwitek pod pachą - całe jego życie zdawkowe."

~ Edward Stachura