poniedziałek, 20 lipca 2015

Ku wielkiej połaci nieba...

...

"Śmierć jest mi­nimum. Mi­nimum wszys­tkiego. Pod­czas tych godzin, gdy jes­teś tak blis­ko dru­giej oso­by, z dwoj­ga niemal sta­jecie się jed­nym... Mi­nimum... Miłość jest śmier­cią: śmier­cią odrębności, śmier­cią dys­tansu, śmier­cią cza­su." ~ Jonathan Carroll

***
Bo czymże jest czas, jeśli nie szybko uciekającą niezidentyfikowaną próbą zatrzymania tego, co najcenniejsze; płynną niematerialną postacią otulającą ciało, by już za chwilę zniknąć na zawsze. Zaciskasz dłonie, by choć o jeden oddech dłużej, lecz pomiędzy palcami miękkie szczeliny, jak wrota ku wielkiej połaci nieba, otwarte.
Bo śmierć, choć tak kamienna i w boleści swej realna, spowalnia swoją obręcz, gdy widzi, że dwoje bijących serc nie zdoła powalić, i dystans na wyciągnięcie dłoni, choć palcami po wyobraźni jedynie i wspomnieniami, jak artysta długim pędzla pociągnięciem maluje, kładąc swe obrazy na skrawku nocnej podróży bezsenności.
Bo dotykiem badając nieśmiałym, wiesz, że wczoraj przeminęło i jutro przemija... Czas przystanie, by odetchnąć, i śmierć się znudzi czekaniem. Dlatego miłość solą ziemi, wodą życia i mocą energii - tu i teraz. Co 'wyrwiesz' życiu z pokorą, po wielokroć powróci. U stóp Twych to, co najcenniejsze, przysiądź i pochyl głowę. Wyciągnięte ku Tobie. Odważ się i żyj.

~ Jasmina