środa, 1 stycznia 2014

"Wolna miłość"

...

fot. natemat.pl


"Są wśród nas. Nie wiemy ilu. Spotykamy ich na ulicy, mijamy obojętnie. Czasem są w naszej pracy, a nawet w domu. Nie zawsze potrafimy ich rozpoznać. Może i ja do nich należę, tylko jeszcze o tym nie wiem?

Podobno dwie trzecie ludzi w Polsce ma kłopoty psychiczne, za granicą też nie jest inaczej. Niekiedy nie wiemy tego na pewno, choć coś podejrzewamy - u bliskich, u siebie samych... Dopóki to nie wybuchnie. Czy skończy się na chwilowym upadku ducha, krótkim napadzie depresji? Czy będzie znacznie gorzej? I nikt nie wie, co  z tym zrobić. Nagle przestajemy sobie radzić ze światem, z otoczeniem, z sobą. Nie umiemy też o tym rozmawiać - z bliskimi trudno, z przyjaciółkami nie wypada.

Do lekarza? Z czym? Dlatego że często płaczę, jest mi źle, że czasem chciałabym roztrzaskać własne biurko? To normalne. Wszyscy tacy jesteśmy. Trzeba się wziąć w garść. Już przekroczenie progu gabinetu lekarza to przyznanie się, że coś z nami jest nie w porządku i że to nasza wina. 

Terapeuta? Albo się do niego nie dostaniemy, albo poczekamy parę tygodni, a przez ten czas opuści nas odwaga. A jeśli mamy pieniądze, zostaniemy przyjęci od razu - usiądziemy na osławionej kozetce, a lekarz spojrzy na nas smutnymi oczami. Pomyśli, że sam ma kłopoty, jest zmęczony i gdyby nie ta szuflada pełna leków, też by nie dał rady... I tak porozmawiamy sobie jak prozac z prozakiem, a nie jak człowiek z człowiekiem...

Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy go dopadnie... Terapia? Ona jest dla bogatych, rzadziej dla biednych, i jeszcze trzeba znać dobrego terapeutę. Bardzo dobrego. Wiem, że piszę często, może zbyt często, rzeczy smutne. Ale piszę dlatego, że tak bardzo pragnę, żeby ludzkość, która już tak dobrze radzi sobie z niedomaganiami ciała, nauczyła się leczyć słabości duszy. A dopóki tak nie będzie, starajmy się być szczęśliwi. Jeśli mamy kogoś bliskiego - przyjaciółkę, matkę czy kochanka - przytulmy się do nich i jeśli trzeba, popłaczmy sobie razem. To lepsze niż prozac - naprawdę."



fragmenty z książki Romy Ligockiej "Wolna miłość"




1 komentarz:

  1. Masz rację tylko nie zawsze ta matka jest...lub przyjaciółka, słowem nikogo :( .
    Sama nie tak dawno miałam okazję pójść po rade do "specjalisty" i może trudno w to uwierzyć ale zwyczajnie mnie wyśmiał!!!
    Mam dość silną psychikę i sama w końcu sobie poradziłąm ale co z innymi którzy tak silni nie są?

    OdpowiedzUsuń